4

24 3 0
                                    

      Minęła około godzina od "naszej dziwnej sytuacji" w moim pokoju. Cała ekipa była na miejscu. Jak się okazało nie byłam jedyną dziewczyną, bo oprócz mnie były jeszcze cztery dziewczyny: Lily, Amber, Jessica i Eva. Nie znałam żadnej oprócz Lily, która jest dziewczyną Dylana i moją przyjaciółką. Siedziałyśmy właśnie z resztą dziewczyn w pokoju, gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknełam.
           Drzwi się otworzyły a w nich staną Dylan i Tyler.
- Ognisko- oznajmili.
- Zaraz przyjdziemy- opowiedziała Lily i zamkneła im drzwi przed nosem- no co?- spytała kiedy popatrzyłyśmy na nią jak na wariatkę- Trzeba się przygotować!
           Dobry pomysł. Tylko co ja na siebie nałożę? Jest już wieczór, ale nie myśle żeby było zimno. Spodenki i czarny top powinny być okej. Do tego trampki i kok i jestem gotowa. Nawet nie fatuguję się żeby poprawić sobie makijaż, a wręcz przeciwnie - zmywam go. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze przed wyjściem. Dupy nie urywa, ale nie jest też fatalnie. Nie zdążyłam nawet całkowicie wyjść z pokoju, a już walnełam nosem o czyjąś klatkę piersiową.
- Witaj - nawet nie spojrzałam na twarz mojej "przeszkody" a już wiedziałam kto to. Ten głos poznam zawsze...
- Hej sorki ale chciałam...
           Zanim skończyłam poczułam rękę na moich plecach, a po chwili drugą pod kolanami. Nim się obejrzałam Logan niósł mnie w kierunku wyjścia.
- Dała byś się zaprosić na mały spacer? - spytał szeptem idąc w stronę naszych przyjaciół.
- No nie wiem, zastanowię się- zachichotałam, choć w duchu wiedziałam że odpowiedź brzmi tak.
- Tylko niech to nie trwa za długo - wyszeptał, po czym pocałował mnie w policzem. No nie powiem, trochę zdziwił mnie ten ruch.
Chyba jestem bipolarna, raz go odpycham i nie chcę jego towarzystwa, a innym razem pragnę żeby był w pobliżu.
            Po chwili byliśmy już w odległości 20 metrów od ogniska. Powiedziałam Loganowi, że może mnie puścić bo umiem chodzić, ale on na przekór niósł mnie aż do paleniska.
- Gołąbeczki - zwrócił się do nas Edward- może my wam przeszkadzamy?- spytał i zaczął się śmiać. Ha ha ha, bardzo śmieszne.
- Nie no, przecież gdybyście przeszkadzali nie przyszlibyśmy tylko zostali sami -Logan wywrócił oczami, zapewne będąc tak samo zirytowany jak ja zachowaniem blondyna.
- Kochani. Propozycja z mojej strony: butelka!- krzyknął Leon.
- Ja pierwszy!- krzyknął Tayler.
            Zakręcił i... nie wierzę. Wypadło na mnie. I co ja mam teraz wybrać? Nie chce wyzwania ale jak wybiorę pytanie to jestem lamus.
- Pytanie czy wyzwanie?
            A chuj. Raz kozie śmierć.
- Wyzwanie - odpowiedziałam pewnie.
- Wiesz..- zaczął- zawsze chciałem zobaczyć jak się całujesz z Leo. Może zaprezwntujesz to teraz?
            Ja się chyba przesłyszałam. Mam się całować z moim najlepszym przyjacielem, który jest dla mnie jak brat bo jakiemuś małolatowi się tak podoba?
- Chyba śnisz, nie popełnie kazirodztwa bo ty tak chcesz - prychnęłam.
- Oj tam kazirodztwo, tylko mentalne, a poza tym butelka to butelka. Dajesz.
I co ja mam teraz zrobić? Postawił mnie między młotem a kowadłem. Żadne z nas jeszcze nie odmówiło zrobienia wyzwania. ŻADNE. To taka nasza tradycja. Solidarność. No ale żeby takie dawać? Przesada....
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
* Hej miśki! Wiem że po prostu kochacie mnie za to że urywam w takim momencie:*. Piszcie czy chcecie kolejny rozdział dzisiaj czy może jutro. Jak myślicie czy Cassidy złamie swoję zasady? Czy Tyler dostanie po gębie? Wszystko w kolejnej części! Oczekujcie~A.*

Because I'm a queen.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz