Prolog

338 54 2
                                    

Brendon od samego rana nie mógł sobie znaleźć miejsca. Cieszył się, że dziś zespół ma przerwę w koncertowaniu, bo nie wie czy dałby radę dzisiaj wystąpić. Był rozkojarzony i myślał tylko i wyłącznie o jednej rzeczy. O jutrzejszym koncercie w Las Vegas. Niby nic nadzwyczajnego, kolejny koncert jakich odbył już wiele, jednak to, że był on w Las Vegas 6 lipca było już przegięciem, menadżer chyba naprawdę chciał go dobić. Muzyk wolałby tego dnia zamknąć się w studiu i stworzyć coś nowego, nic tak przecież nie odrywa od wspomnień jak praca i o ile Sarah wiedziała o tym, żeby lepiej go unikać tego dnia, to przecież nie mógł wygonić całej ekipy koncertowej. Z każdym rokiem obiecywał sobie, że zapomni, że to nie ma sensu, próbował udawać, że pytania o niego i Ryana go nie ruszają, ale kogo on chciał oszukać? Co roku w dniu odejścia Ryana i Jona dopadały go wspomnienia, to dlatego unikał ludzi tego dnia. Jedno pytanie o Ryro i po nim. Brendon pierwszy raz w życiu bał się koncertu, nie dlatego, że był tchórzem, po prostu miał złe przeczucia co do jutrzejszego dnia. Wiedział, że wydarzy się coś, czego nikt nie był w stanie sobie wyobrazić, nawet on sam. Gdyby tylko wiedział, że to co się stanie będzie miało tak ogromny wpływ na jego dotychczasowe życie nawet nie wyszedłby z domu... Urie już wiedział, że dzisiaj nie zaśnie, a jutro będzie potrzebował solidnej dawki mocnej kawy.


***** 

Na początek okładkę wykonała wspaniała @AnkaEchelon za co jestem ogromnie wdzięczna, gdyż również sprawdza ona moją cienką interpunkcję. Lov ju.

Rozdziały postaram się dodawać w miarę często i mam nadzieję że to ff wam się spodoba. 

Monika <3 

If you love me don't let me go || RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz