Rozdział dziewiąty

201 27 41
                                    

Casual Affair live in Seattle bo tak. Możecie już płakać.

Rozdział nie sprawdzany przez Anię, więc będzie w hui brakujących przecinków. Anyway... Enjoy

______________________________________

Następnego dnia kiedy się obudziłem, Ryan jeszcze spał, a ja usłyszałem dźwięk telefonu. To Dallon.

- No co jest stary?

- Bren, hej, możesz wyjść przed szpital. Muszę ci coś powiedzieć. 

- Coś się stało?

- Jezu, Brendon. Po prostu wyjdź. -  I rozłączył się. O co mu chodzi? No nic Ryan spał więc wyszedłem i od razu zauważyłem tą żyrafę na ławce.

- Dal, co jest?

- Słuchaj... Nie możesz być z Ryanem. 

- Że przepraszam, kurwa, co?

- Słuchaj, Sarah odeszła, ale ty nie możesz być z Ryanem.

- Bo przepraszam, kurwa, niby czemu?

- Bo to ze mną powinieneś być!  

- Przepraszam za powtórzenie, ale... Co kurwa?

- Brendon, jesteś strasznie dezorientujący. Te wszystkie sytuacje na scenie. Myślałem, że ty też coś do mnie czujesz. Czujesz coś, Bren? - Tak. Aktualnie czuję ogromną chęć, żeby spierdalać.

- Słuchaj, Dallon... Między nami nic nigdy nie było... - KURWA ON SIĘ PRZYBLIŻA. HALO POLICJA TO PSYCHOPATA.

-  Dobra, ja spierdalam. Jesteś zwolniony. - I uciekłem.


























***

Czujecie to? Ten zapach żartów? Mam was wy Rydenowe trashe, wy. Oczywiście to był kolejny fejkowy rozdział. Dziękujcie Ani i jej kreatywności. A teraz ogłoszenia parafialne. Nie ma mnie we weekend w Krakowie, więc nie będę miała laptopa. Prawdziwy rozdział dziewiąty pojawi się po niedzieli ( nie wiem dokładnie kiedy, bo w poniedziałek jest Echelonowa akcja #WeWatchArtifactRightNowNOTSOON na którą zapraszam zaczynamy od 20:20) 

All my love for you <3

P. S. Czekam na groźby, Lucyfer. 

If you love me don't let me go || RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz