Lauren z niecierpliwością opierała się o ścianę w grawerni. Nie mogła się doczekać, aż jej prezent zostanie zrobiony. Tak bardzo chciała go dać Camili.
Po kilkunastu minutach Normani przywołała dziewczynę ruchem ręki. Ta podeszła do niej i stanęła naprzeciw mężczyzny, który zajmował miejsce za blatem.
Lauren na początku planowała załatwić wszystko sama, bez niczyjej pomocy. Chciała być niezależna. Po czasie przemyśleń uznała, że gdy wyjaśni przyjaciółce swój plan, ta zgodzi się i dzięki temu wszystko pójdzie znacznie szybciej.
Starszy mężczyzna poprawił swoje okulary, które osunęły mu się na nos i wskazał na dwa nieśmiertelniki. Lauren wzięła jednego do ręki i przyjrzała mu się z każdej strony. Uśmiechnęła się pod nosem.
Normani za pomocą języka migowego spytała, czy może być tak zrobione. Jauregui w ramach odpowiedzi kiwnęła głową.
Kordei dogadała się ze sprzedawcą, by jeden z naszyjników zapakował w pudełko. Lauren chwyciła ten drugi i zawiesiła go sobie na szyję. Łańcuszek był dość długi. Podobało jej się to.
Chwilę później mężczyzna wystukał coś na kasie, a Lauren, zerknąwszy na ekranik, wyciągnęła odpowiednią sumę pieniędzy z portfela.
Gdy zapłaciła, chwyciła w rękę zapakowane pudełeczko, uśmiechnęła się do sprzedawcy w ramach podziękowania i wraz z przyjaciółką wyszła ze sklepu.
Będąc na parkingu, pożegnała się z Normani i każda z nich wsiadła do swojego samochodu. Lauren od razu skierowała się do swojego domu, który dzieliła ze swoją dziewczyną.
Camila powinna w tym czasie wrócić już z wykładu na uczelni. Brak wzroku nie utrudniał jej nauki. Dzięki temu, że posiadała małą klawiaturę, którą podłączała do telefonu, mogła zapisywać wszystkie notatki Braille'm, a później je odsłuchiwać.
Będąc już na miejscu, Lauren zaparkowała swój samochód na podjeździe. Wzięła pudełko, które leżało na siedzeniu pasażera i wyszła z auta. Szybkim krokiem skierowała się do dużych, drewnianych drzwi. Wyciągnęła klucze z kieszeni, otworzyła, a następnie weszła do środka.
Zdjęła czarne trampki, a skórę odwiesiła na wieszak. Poszła do salonu w celu sprawdzenia, czy Camila już wróciła. Gdy okazało się, że dziewczyny tam nie ma, brunetka sprawdziła także w jadalni i kuchni. Ostatnim miejscem jej poszukiwań była sypialnia.
Kiedy weszła do środka, zauważyła Camilę, stojącą przy komodzie. Lauren podeszła do niej i delikatnie objęła ją od tyłu w pasie. Wiedziała, że Cabello to uwielbia.
Młodsza okręciła się przodem do niej i wtuliła w jej ciało. Lauren zamknęła ją w szczelnym uścisku, napawając się słodkim zapachem perfum.
Gdy się od siebie odsunęły, Jauregui złapała ją za dłoń i pociągnęła w stronę łóżka. Camila wyciągnęła rękę do przodu i gdy wymacała miękki materac, powolnym ruchem usiadła na niego.
Lauren usadowiła się naprzeciw niej. Wyciągnęła swoją komórkę z kieszeni i włączyła dobrze znany program, którym tak często się posługiwała.
- Camz, mam dla ciebie pewnie prezent. – Głos wypłynął z urządzenia. – Wyciągnij rękę.
Gdy ta to zrobiła, Lauren wyjęła z pudełeczka naszyjnik i położyła go młodszej na dłoni. Niewidoma zaczęła delikatnie jeździć opuszkami palców po głęboko wygrawerowanych napisach, w celu odczytania ich. Camila nieświadomie skierowała swój wzrok prosto w zielone tęczówki.
Lauren znów wystukała na ekranie kilka zdań.
- To nieśmiertelnik z datą, od kiedy jesteśmy razem. Po drugiej stronie są nasze inicjały. – Program zaczął czytać. – Za tydzień jest czwarta rocznica naszego związku, ale jak wiesz, muszę pojutrze wyjechać na kilka dni, na jakieś tam badania. Nie chcę cię zostawiać samej, ale muszę jechać. Chciałam, byś miała przy sobie coś, co będzie ci mnie wtedy przypominać. Ja mam taki sam na szyi.
Na twarzy Camili zagościł ciepły, szeroki uśmiech. Dziewczyna zawiesiła na swojej szyi nieśmiertelnik, a po jej policzku spłynęła łza wzruszenia.
Lauren, widząc to, szybko odłożyła swój telefon na szafkę nocną, przybliżyła się do Camili i scałowała słoną ciecz z jej skóry. Nie lubiła patrzeć, jak dziewczyna płacze, nawet jeśli było to ze szczęścia.
Cabello położyła ręce na klatce piersiowej brunetki i zaczęła sunąć nimi w górę, aż dotarła do jej szyi. Spokojnym ruchem chciała przyciągnąć ją do pocałunku. Lauren trąciła swoim nosem jej, a następnie złączyła ich spragnione wargi.
Delikatny i słodki pocałunek, który był dla nich jak narkotyk, z czasem zaczął się zmieniać.
Lauren bezwiednie wtargnęła swoimi dłońmi pod materiał koszulki młodszej. Sunęła opuszkami palców od brzucha, do żeber i tak kilka razy. Wyczuła drganie mięśni. Pewnym ruchem zdjęła zbędną koszulkę Camili. Chwilę później pozbyła się także swojej.
Pomimo przeszkód, jakie obie doświadczały, w dalszym ciągu uwielbiały intymne sytuacje, które miały między nimi miejsce. Zwłaszcza Camila je uwielbiała. Była to praktycznie jedyna sytuacja, w jakiej mogła usłyszeć głos Lauren, nawet jeśli był on w postaci jęku rozkoszy.
Jauregui pochyliła się do przodu tak, by Camila położyła się na plecy. Gdy ta to zrobiła, brunetka usiadła na jej biodrach i schyliła się, by zaatakować szyję swoimi wargami. Z ust dziewczyny wydobył się cichy jęk, co Lauren wywnioskowała z drgania strun głosowych, które wyczuła, podczas robienia malinki.
Camila objęła dziewczynę, chcąc mieć ją bliżej siebie. Wbiła paznokcie w blade plecy, gdy ta zaczęła obcałowywać jej obojczyki, następnie tworząc ścieżkę mokrych pocałunków wzdłuż brzucha.
Jedyne, czego w tym momencie pragnęła Camila, to możliwość ujrzenia wypieków, przymkniętych oczu oraz lekko rozchylonych warg brunetki, a jedyne, czego pragnęła Lauren, to możliwość usłyszenia, jak jej dziewczyna błaga o więcej.
CZYTASZ
Vitium || Camren
FanficGdzie Camila jest niewidoma, a Lauren głuchoniema. Okładka autorstwa: @Alex_Nico