3.Witaj wenero!

19 3 6
                                    

Biologia zleciała mi dość szybko. Może to zasługa tego, że w całości oddałam się studiowaniu podręcznika. A dokładnie tematu o budowie układu odpornościowego człowieka.

Nie ma się co oszukiwać, gdyby nie zajęcia, cały czas zastanawiała bym się, z kim zderzyłam się na przerwie. Dziwne, zważywszy, że nie zaszczyciłam owego gościa wcześniej nawet krótkim spojrzeniem. Jednak, co za palant, ocenia ubiór i makijaż nowo poznanej dziewczyny?

Prycham pod nosem i wychodzę z sali. Mia obiecała, że będzie czekała na mnie pod klasą. Gdy tylko otwieram drzwi, wita mnie wielki uśmiech dziewczyny. Jej dwa kucyki dodają jej dziewczęcej urody, lecz mam pewność, że w rozpuszczonych włosach wygląda równie uroczo.

– I jak? Przeżyłaś biolkę? – pyta opierając się bokiem o ścianę.

Przeżyłam. Tylko po drodze do sali wpadłam na jakiegoś frajera. A tak przy okazji, mam ochotę cię rozszarpać na strzępy za to, że mnie wtedy zostawiłaś- Myślę wkurzona. Ale wystarczy, że tylko spojrzę na tą słodką dziewuszkę i bąkam tylko:

– Tak. Przeżyłam.

W drodze na lunch gadamy o pierdołach, a ja zupełnie zapominam o tym kolesiu, który wytrącił mnie z równowagi.

Na stołówce czekają na nas: Spencer, Aya, Chan i oczywiście Grace z małą Cindy w brzuszku.
Uśmiecham się na powitanie i siadam na wolnym krzesełku.

– Meg, nie jesteś głodna? – pyta z troską Grace.

– Nie. Nie jestem głodna – zapewniam.– Sylvia powiedziała, że nie macie wolnych miejsc w damskim skrzydle, to prawda?

– No w sumie... To tak – przyznaje Grace.

– Ale nie martw się – pociesza Mia. – Zapewne dyrektor postara się o miejsce dla ciebie...

– No chyba, że przydzielą ci pokój z chłopakami...

Że co?! Omal nie ksztuszę się powietrzem. Nie mam ochoty spać w jednym pokoju z napalonymi kutasami. Nigdy nie wiadomo, co im do głowy strzeli.
Słowa Spencer omal mnie nie udusiły.

– To w ogóle możliwe?– pytam przerażona.

Grace się wacha, ale po chwili mówi:

– Ogólnie rzecz biorąc, to nie... -oddycham z ulgą.– Ale była kiedyś dziewczyna, która spędziła u nich dwa tygodnie. Podobno raz ją spili i zmusili do narobienia...no sami wiecie, czego, tuż pod oknem dyrektora... Ale to tylko plotki – dodaje, a ja mam ochotę strzelić sobie z liścia w twarz.

Na co ja się zgodziłam?

***
Następne lekcje mijają w ślimaczym tępie. Po kolejnych dwóch godzinach czuję się jak na kacu. Obolała, zmęczona, spragniona i porządnie wkurwiona. Ja nie chcę spać z chłopakami! ( Jakkolwiek by to nie brzmiało)

Mamo, tato, zabierzcie mnie do Niemiec. Nawet specjalnie nauczę się tego totalnie dziwnego języka. Tylko weźcie mnie stąd!

Nie mam nic do dziewczyn, o ile będę z nimi w pokoju. Patrzę na zegarek. Za pięć minut dzwonek. Czy tylko ja nie kumam matmy? Z nudów przejeżdżam wzrokiem po nauczycielu. Facet powinien iść na emeryturę, a nie zanudzać takich młodych ludzi, jak my.

Mia też nie jest zadowolona z przebiego zajęć. Stuka palcami o blat biurka i posyła ku tablicy znużone spojrzenie. Gdy zauważa, że się jej przyglądam pochyla się mi do ucha i szepcze:

– Jak myślisz, ten staruszek może być jeszcze na stójce, czy go już nic nie rusza?

Chichoczemy cicho. Jestem pod wrażeniem tego, co ta maska uroczości i słodkości może myśleć. Jest to zarazem zaskakujące, jak i pocieszające. Taka przyjaciółka na każdą okazję.

W końcu słyszymy upragniony dzwonek. Dziwne, jak tak proste dźwięki na nas działają. Wystarczy nadać im sens i już nabierają dla nas innego znaczenia.

Pakujemy się i ruszamy do wyjścia. To była nasza ostatnia już lekcja na dziś. Gdy jesteśmy już na korytarzu mój pęcherz daje o sobie znać.

– Mia, muszę do kibla. Poczekasz na mnie?

– Jasne. Będę na podwórku.

Kiwam głową i idę do łazienki. Załatwiam się i po umyciu rąk, ochlapuję sobie twarz zimną wodą. Lodowada ciecz orzeźwia mnie lekko i uspokaja.

Spoglądam na swoje odbicie w lustrze i stwierdzam, iż nie wyglądam najgorzej. Moje ciemne włosy przylepiają mi się do mojej bladej, mokrej twarzy. Moje szeroko otworzone oczy błyszczą ciemną zielenią. Pełne usta wyginają się w niemrawym uśmiechu.

Osuszam twarz i z zarzuconą na ramię torbą, ruszam do wyjścia.

Nagle przypomina mi się Samuel. Może nie byliśmy najlepszą parą, ale brakuje mi kogoś komu mogłabym się wyżalić, czy chociaż normalnie popaplać. Rodzice nie wchodzą w grę, nie chce ich obciążać problemami. Wystarczy, że musieli zapłacić gruby hajs na mój pobyt tutaj. Nie to, żeby nie było ich stać...

Jak zwykle zamyślona idiotka zamiast patrzeć przed siebie, zajmowała się badaniem swoich trampek.

I po raz kolejny na kogoś wpadam. Przeklinam się w duchu i mam ochotę strzelić sobie znowu z liścia w twarz. Co ze mnie za idiotka?!

Po raz kolejny bąkam krótkie Sorry i po raz kolejny omijam tego kogoś szerokim łukiem.

Jestem już kilka metrów od miejsca zderzenia, gdy słyszę ten sam męski głos, który obraził moją godność na korytarzu szkolnym:

– Ej! Chyba na mnie lecisz, zdziro!

Biorę głeboki wdech. Nikt, a już na pewno nie taki palant, jak on, nie będzie nazywał mnie zdzirą! Odwracam się do grupki chłopaków i dopiero teraz widzę z kim mam do czynienia. Wysoki, dość napakowany blondyn patrzy się na mnie z wyższością. Ma piękne zielone oczy, jego usta wykrzywione są w półuśmiechu. Jest mega przystojny. Nawet Samuel się przy nim chowa, choć jest uważany za najprzystojniejszego faceta w Seattle. Tak, czy siak na mnie on nie działa. Tym bardziej, że nazwał mnie zdzirą!

– NIGDY. WIĘCEJ. NIE. NAZYWAJ. MNIE. ZDZIRĄ – syczę. – Ty chodząca wenero.

Chłopak, słysząc moje słowa zacisnął usta. Na moment wydawać by się mogło, że na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie, ale zaraz potem przyćmił go wyraz wściekłości.

– Coś ty powiedziała?! – krzyknął.

– To, co wywnioskowałam z moich obserwacji – mówię pewnym siebie głosem.

– Ta?– chłopak unosi brew.

– Tak, ty bezmózga kutasino.

Jestem co raz bardziej wkurzona. Chyba ten kretyn, nie zawsze uzyskuje tak mało delikatne odpowiedzi. Chłopak robi się czerwony z wściekłości. Ha! Punkt dla mnie, wenero!

– Co? – pytam unosząc w rozbawieniu brew.– Zaskoczyłam cię, wenero?

Prycham i odwracam się. Z tryumfalnym uśmieszkiem na ustach odchodzę, doskonale zdając sobie sprawę, że blondyn aż kipi z wściekłości.

***
Hejka kochani! Jestem ciekawa, czy moja nowa książka się wam podoba. Zapewniam, że jeszcze będzie się działo. Postaram się jutro dodać następny rozdział. Dobranoc, misiaki :-*

Pokochać Wroga [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz