10. ZAYN

2.9K 164 6
                                    

     Byłem na siebie wściekły. Zachowywałem się jak dziecko, gdy mogłem wspierać Vivi i ponownie ją zdobyć. Udało się raz, więc drugi też musi. Na moje szczęście, Harry'ego miałem po swojej stronie. Odprowadził nas do wyjścia, po czym poczekał, aż ten cały Dylan odjedzie spod szpitala. Po tym zdarzeniu kazał mi dosłownie spieprzać w podskokach do mojej rodziny. Dla wyjaśnienia chodziło o Mary oraz Vivian. Wróciłem do szpitala, żeby ją przeprosić i nie opuszczać na krok, ale potem sam stamtąd wybiegłem w celu ochłonięcia. Słyszałem dokładnie każde jej słowo, które wypowiedziała przy naszej chorej córeczce. Kiedy powiedziała, że mnie bardzo kochała, miałem ochotę skakać aż do samego nieba, ale jej dalsza wypowiedź ostudziła moje zapały. Paląc papierosa przed szpitalem, w mojej głowie wciąż odbijały się jej ostatnie słowa. Musiałem wiele dać z siebie, żeby tam w ogóle wrócić. Świadomość tego, co czuła, nie dawało mi spokoju. Ona mnie kochała, ale nie chciała ze mną być. Pytania nasunęły się same. To przez moje małżeństwo? Czy przez Dylana? Musieliśmy w końcu szczerze porozmawiać, jednak na razie Mary była najważniejsza. Zająłem się udawaniem, że wszystko u mnie w porządku. Jak tylko nasza mała kruszynka wróci do zdrowia, zawalczę o moją rodzinę, choćbym miał pokonywać naprawdę trudne przeszkody. Znałem Vivian już tyle lat i wiedziałem, że jeśli kogoś pokochała, to do końca życia. Nie pozwolę Dylanowi na odebranie mi szczęścia. Gdybym wrócił dwa miesiące wcześniej, może nic by się między nimi nie wydarzyło, a Vivi by do mnie wróciła zaraz po wzmiance o rozwodzie. Kate będzie go utrudniać za wszelką cenę, ale nie obchodziło mnie to. Choćby miało to zająć kilka lat, w końcu się od niej uwolnię. Planowałem w głowie tyle wspaniałych rzeczy, jeśli tylko kobieta mojego życia by do mnie wróciła, wyobrażałem sobie swoje życie za dziesięć lat. Na jakiś czas musiałem porzucić te myśli.

- Kiedy zacznie się operacja? - Stanąłem za Vivian, patrząc zatroskany na jej małą kopię.

-  Za chwilę. - Odchrząknęła. - Co tu robisz? Powiedziałam Harry'emu, że nie chcę was obu widzieć. Macie jakiś problem ze zrozumieniem podstawowych słów?

Westchnąłem głośno. Broniła się przede mną nogami i rękami. Tak nie będzie, kochanie. Przecież ty mnie kochasz...

- Jestem jej tatą w każdym tego słowa znaczeniu. - To był argument nie do podważenia. - Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia, dokładnie tak jak ciebie.

- Daruj sobie te ckliwe teksty. - Spojrzała na mnie przez ramię. - Wiele się zmieniło, a przede wszystkim ja. Nie jestem już taka głupia, nie nabiorę się już więcej na twoje teksty.

- Jesteś tego pewna? - Uniosłem do góry brew w geście powątpiewania.

- Idiota. - Burknęła pod nosem.

- Słyszałem. - Mruknąłem w odpowiedzi.

- Miałeś słyszeć, geniuszu. - Syknęła w moją stronę.

Byliśmy przykładem ludzi, którzy kiedyś za sobą szaleli, a teraz nie mogli się porozumieć. Kochała mnie, ale zraniłem ją, dlatego tak się przede mną broniła. Natomiast ja uważałem, że była nam potrzebna szczera rozmowa. Oboje zawiniliśmy. Ja wyjechałem, a ona ciągle myślała o szczęściu innych, zamiast o sobie.

- Czy my naprawdę musimy się kłócić i to w dodatku przy Mary? - Wyrzuciłem ręce w powietrze. - Po prostu chciałem być miły.

- To nie bądź. - Spojrzała na mnie zła. Gdyby mogła, zabiłaby mnie wzrokiem. - Najlepiej siedź cicho.

Moja pierwsza próba dogadania się z kobietą mojego życia zakończyła się fiaskiem. Byłem ciekawy ile będzie takich prób, zanim Vivi ponownie mi zaufa.

      Chodziłem nerwowo po szpitalnym korytarzu, gdy w tym samym czasie Vivian skubała rękawy swojej bluzki. Operacja Mary trwała już godzinę i na razie nic nie było wiadomo. Oboje umieraliśmy z niepokoju. To może odrobinę nas połączyło, ale nadal nie potrafiliśmy normalnie porozmawiać. Na początku próbowałem zacząć jakąś konwersację. Każda kończyło się tak samo, czyli niczym. Już naprawdę nie wiedziałem, jak z nią rozmawiać. Wtedy wpadłem na pewien pomysł. Darcy, siostra Vivian zawsze była po mojej stronie, kibicowała nam od samego początku. Może i tym razem by mi pomogła? Byłem gotów na wszystko, żeby ich odzyskać. Popełniłem błąd z tym wyjazdem do Syrii, ale jednocześnie cieszyłem się z tego, że tam pojechałem. Pożegnałem się z bolesną przeszłością, która śniła mi się po nocach. Teraz moim odwiecznym koszmarem będzie ślub Vivi z kimś innym, niż ja.

Zanim zaufasz [Z.M.] Cz. II ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz