"I'm lost. Lost in the sky and... no one can hear me."
Kolejna bezsenna noc. Ciemność panującą w mieszkaniu, rozświetlały tylko światła miasta, wpadające przez niewielkie okna. Mężczyzna leżący w niewielkim łóżku, w ciemnym pokoju wsłuchiwał się tylko w regularny, własny oddech. Było już właściwie bliżej poranka, niż wieczoru. Zmęczony bezczynnością , wstał i po cichu przespacerował się przez pokój. Podszedł do łóżeczka, w którym zupełnie spokojnie spała jego dwuletnia córka. Uśmiechnął się przyglądając delikatnej, pogrążonej w głębokim śnie twarzy dziewczynki, tak bardzo podobnej do jej zmarłej matki.
Mimo, że minęły prawie dwa lata, on wciąż nie pogodził się ze stratą. Odwrócił się i powoli przeszedł pokój. Podszedł do swojego biurka i włączył laptopa. Odpalił tę samą stronę po raz kolejny, w ciągu ostatnich paru dni. Znów przeczytał ofertę, którą miał przed oczyma, i w końcu zdecydował się zaryzykować. Chwycił za długopis leżący na pogrążonym w chaosie biurku, i zapisał numer telefonu.
*kilka godzin później*
— To znowu ja — powiedział do telefonu, lekko uśmiechając się. — Przypomnij mi, które to piętro.
— Trzecie — odpowiedział głos z telefonu. — Wiesz... Nie musiałeś przychodzić od razu.
— Wiem— rzucił tylko, i rozłączył się. Szedł dalej po długim korytarzu, patrząc w telefon.
Nie zwrócił uwagi na to jak idzie. Nagle poczuł, że się z czymś zderzył, a na podłogę posypały się jakieś dokumenty, jednak nie należące do niego. Natychmiast przyklęknął, aby pomóc je pozbierać. Kiedy podniósł wzrok, jego oczy zetknęły się z drugimi, jeszcze bardziej niebieskimi niż jego własne. Kobieta, do której należały, natychmiast wstała.
— Przepraszam... — powiedział, oddając jej dokumenty. — Zamyśliłem się — uśmiechnął się delikatnie, ale ona tylko spojrzała na niego po raz drugi.
— W porządku — powiedziała. Odwróciła się natychmiast i odeszła energicznie, wprawiając w ruch swoje długie ciemne loki. Nie wiedział czemu, ale jeszcze przez chwilę przyglądał się odchodzącej kobiecie.
W końcu wyrwał się z tego niecodziennego zamyślenia i ruszył, w kierunku windy. Oczywiście, że pomylił piętra. Kiedy w końcu znalazł się w odpowiednim miejscu, nieśmiało nacisnął klamkę dużych drzwi, z napisem laboratorium. Wszedł do środka, przyglądając się jasnym ścianom i zastawionymi różnym sprzętem stołami. Rozejrzał się uważniej dostrzegając mężczyznę w końcu sali.
— Matthew? — Zawołał, wciąż stojąc przy drzwiach. Kiedy jego znajomy odwrócił się i posłał wielki uśmiech, podszedł bliżej, uścisnąć mu dłoń.
— Dobrze cię widzieć Adam — rzekł, uśmiechając się kolejny raz. — Więc zamierzasz dołączyć do naszego małego zespołu?
— Tak, chyba znudziła mi się praca w szpitalu — powiedział, uśmiechając się lekko.
— Praktycznie rzecz biorąc nadal będziesz w nim pracować — zaznaczył Matthew, poprawiając swoje długie związane w kucyk włosy.
— Wiesz co mam na myśli — odpowiedział Adam, rozglądając się po pomieszczeniu. — Będę miał więcej czasu dla Faith i w ogóle.
— Jasne — rzucił, przyglądając się uważnie Adamowi. — A... Jak się trzymasz? — Spytał nieśmiało, uświadamiając sobie naiwność własnego pytania.
— Jak widać — powiedział Adam, spoglądając na własne dłonie. — Radzę sobie... Muszę. Dla Faith — dodał uśmiechając się, przy wymawianiu imienia swojej córki. — Postanowiłem, że muszę jakoś się pozbierać, wiesz... Zmieniam pracę. Muszę zmienić też mieszkanie, aż dziwne, że wcześniej nie mogłem się na to zdobyć. Czas, żeby zacząć wszystko od nowa — podsumował, spoglądając na Matthewa.
CZYTASZ
WIATR ZE WSCHODU. sherlock bbc ✔
FanfictionNie każdy wie, że było troje, a nie dwoje pośród rodzeństwa Holmes. Od lat to Sherlock Holmes był sławnym detektywem i chlubą deszczowego Londynu. A gdyby tak historia potoczyła się trochę inaczej? Gdyby to najmłodsze z nich w dodatku kobieta, zajęł...