05. JAK WSZYSCY

286 50 15
                                    

  "What do we say about coincidence? The universe is rarely so lazy."


W niewielkiej londyńskiej knajpce, przy stoliku, obok wychodzącego na pogrążone w wieczornym mroku, ruchliwe ulice okna, siedziało dwoje ludzi. Adam, ubrany był dla odmiany w koszulę, w ciemnoniebieskim kolorze, która niesamowicie komponowała się z błękitem jego oczu. Siedząca naprzeciwko niego w luźnej, szarej sukience Sally Donovan, opowiadała o czymś z entuzjazmem. Patrząc na tę dwójkę można by odnieść wrażenie, że świetnie się bawią. Całkiem prawdopodobne było, że rzeczywiście tak jest...

Gdyby nie jeden mały szczegół... Niezwykle roztargniony wzrok Adama, który starał się słuchać i skupić na rozmowie z uśmiechniętą Sally. Roztargnienie to było spowodowane przede wszystkim złymi przeczuciami. Wątpliwości nie dawały mu chwili wytchnienia. Co sprawiło, że pomyślał, że zostawienie córki z Eurus jest dobrym pomysłem? Im dłużej myślał, tym bardziej żałował tej decyzji. Próbował usprawiedliwiać się, w myślach tym, że przecież nie miał innego wyjścia. Zawsze jest wyjście... Pomyślał, powtarzając słowa Eurus.

W głowie analizował już chyba każdy z możliwych scenariuszy tego, co może pójść nie tak. Eurus jest ostatnią osobą, która powinna zajmować się dzieckiem...

— Adam? — Z rozmyślań wyrwał go spokojny głos kobiety, siedzącej naprzeciwko. — Wszystko w porządku?

— Przepraszam... — powiedział, posyłając jej lekki uśmiech. — Trochę się martwię, czy... opiekunka sobie poradzi — wytłumaczył, nie chcąc się jednak mówić szczegółów.

— Na pewno będzie w porządku — mówiła. — Nie każdy jest tak nieodpowiedzialny jak Eurus — rzuciła. To mi pomogłaś... Pomyślał Adam, uśmiechając się smutno.

— Nie rozumiem tej twojej niechęci do Eurus... — zaczął, próbując jakoś przekonać samego siebie, że Holmes można zaufać, jednak nawet po kilku miesiącach znajomości, nadal nie mógł być tego pewien. — Jest trochę... inna, ale bez przesady.

— Bez przesady? Adam... Proszę cię. Eurus Holmes to co najmniej psychopatka... — powiedziała z lekkim wyrzutem.

— Nie powiedziałbym... Może sprawiać takie wrażenie, ale kiedy się ją lepiej pozna... — zaczął Adam, ale nie dane mu było dokończyć zdania.

— Bo ty ją znasz tak dobrze — powiedziała nie kryjąc sarkazmu Sally. — Po kilku miesiącach znasz ją pewnie na wylot co nie?

— No... właściwie to... — zaczął, szukając usprawiedliwienia Adam. Sally miała rację. Adam nie znał Eurus, jego wiadomości ograniczały się do nielicznych rzeczy, które zaobserwował. Nie był jednak geniuszem jak ona i nie wynikało z tego zbyt wiele. W rzeczywistości nie wiedział o niej absolutnie nic... i powierzył jej opiekę nad dzieckiem.

*w tym samym czasie... i chwilę wcześniej*

Mała dziewczynka w kolorowej sukience, bacznie obserwowała postać kobiety, która najwyraźniej miała inne plany na wieczór niż opieka nad czyimś dzieckiem. Para małych, niemal świecących z zaciekawienia oczu poruszała się jak zahipnotyzowana w ślad, za ciemną burzą loków Eurus.

— Co się tak gapisz mały potworze? — Spytała Eurus lekko podirytowana obserwacją dziewczynki. Mała tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi, wesoło machając nogami, siedząc na jednym z foteli w salonie.

Eurus sięgnęła do kieszeni wyciągając telefon. Sprawdziła godzinę i zauważyła, że Adam wyszedł dopiero przed kilkunastoma minutami. Holmes domyślała się już rozwiązania sprawy, ale oczywiście potrzebowała dowodu, a w tym przypadku potwierdzenia kilku faktów. Tylko, że zamiast działać musiała siedzieć w mieszkaniu z tym małym „potworem", jak zwykła nazywać Faith.

WIATR ZE WSCHODU. sherlock bbc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz