- Czego szukasz ?- zapytał Teodora, Blaise. Który na chwilę zatrzymał się na podręczniku od eliksirów.
- Pansy, czegoś lub kogoś nie zgubiłaś ?- zapytał wyżej wymieniony, spojrzawszy na dziewczynę, która siedziała z nimi aktualnie w ich dormitorium. Spojrzała na niego zdziwiona, po czym zaczęła przeglądać i czegoś szukać w swojej torbie.
- E... Co się stało ?- zapytał ciemnoskóry, nie rozumiejąc o co im chodzi.
- Nie ma- nie dokończyła, bo Nott wyjął ze swojej torby, eliksir i czarną małą kulką.
- Od kiedy lubisz eliksiry ?- zapytał rozbawiony Teodor, kotek ta kulka, zaczęła przeraźliwie miauczeć.
- Harry !- krzyknęła Parkinson, przybiegając do Teodora i czarnego kotka. Nott uspokajająco zaczął Harry'ego głaskać, po czym podał go Pansy, która delikatnie go położyła niczym dziecko w swoich ramionach. Zabini zaczął się z tego śmiać, reszta towarzyszy spojrzała na niego.
- Przepraszam- mruknął.
- Mamy teraz ważniejsze rzeczy do zrobienia, na przykład nasza urocza i ukochana nauczycielka Obrony przed Czarną Magią, Dolores Umbridge - w jego głosie było słychać ironie i wściekłość, gdy wspomniał o nauczycielce.
- No to jak, to robimy? Przyjdą tu sprawdzić, co z Harry'm tak? I podobno jest chory... - powiedział Blaise,robiąc cudzysłów. Harry jako mały słodki czarny kotek, położył się na swoim łóżku, chowając twarz w łapach, rozciągnięty. A Pansy siedziała koło niego, głaskając go.
- A od czego jest eliksir Wieloosokowy ?- zapytał Teodor, stając ze swojego łóżka, bo wcześniej siedział na nim po turecku. Teodor cały czas patrzył na Zabiniego.
- Nie patrz na mnie co kombinujesz ? Z eliksirem Wieloosokowym ?
- Pomyśl, co eliksir wieloosokowy, może nam pomóc! Twoja szczotka jest w łazience, prawda ?- zapytał, patrząc na kotka. Harry miauknął i spojrzał na niego.
- Po co ci jego szczotka ?
- Jest potrzebna, jakbyśmy wzięli jego sierść byłaby możliwość aby zmienić się w kotka jakim on jest. - poszedł do łazienki i wziął ciemno zieloną szczotkę, która leżała w górnej szafce i poszedł do reszty.
- Chyba nie to co myślę, nie chcę !
- Nie mamy innego wyjścia, ty jesteś w wyglądzie trochę bardziej podobny - znów usiadł na swoim łóżku po turecku.- I lepiej umiesz grać, jesteś lepszym aktorem. Mamy jakiś eliksir Wieloosokowy?- zapytał, zamyślony. Czarny kot spadł z łóżka i zaczął iść w stronę swojej komody.
- Harry, gdzie ty idziesz ?- zapytała spanikowana i zdziwiona Pansy. Martwiła się o Harry'ego i to bardzo. Mógł się połamać lub mogło się mu coś stać. Każdy obserwował jego ruchy zdziwiony. Zaś kotek ledwo co wyciągnął z szafki fiolkę, wyglądającą jak błoto.
Pansy wzięła od niego fiolkę, położyła go znów na łóżku.
- Problem mamy z głowy- powiedziała, podając fiolkę Teodorowi. Harry miauknął rozbawiony, a Pansy znów zaczęła go głaskać. Nott wyjął kilka włosów z szczotki i położył ją na szafce nocnej Harry'ego, a potem dodał włosy do eliksiru. Kolor fiolki zaczął się zmieniać, na przezroczysty o złotym zabarwieniu*.
- Powinny za nie długo przyjść - w tym momencie, usłyszeli pukanie do drzwi.
- Proszę otworzyć - usłyszeli głos dyrektora za drzwiami.
- Chwilka, Harry ubiera się w łazience- krzyknął Teodor i podał przyjacielowi eliksir Wieloosokowy do napicia się. Zabini niepewnie napił się, zatykając nos. Poczuł nawet zniosły smak. Nagle wnętrzności skręciły mu się, jakby połknął żywe węże. Zgiął się wpół, oczekując ataku mdłości, ale zamiast nich poczuł przebiegającą od żołądka po czubki palców rąk i nóg falę ostrego, piekącego bólu. Zaraz potem coś strasznego powaliło go na kolana... jakby skóra na całym ciele roztopiła się jak gorący wosk..**
CZYTASZ
My Kitty Love ? //Drarry
RomanceOd nienawiści do miłości jest cienka granica. Czy te słowa mają sens? Harry Potter podczas szlabanu znajduje pewną ciekawą książkę. Dzięki zaklęciu, które w niej znalazł rano budzi się. Powiedzmy, że pod inną postacią. Również ten rok nie jest łat...