Rozdział 5. - Breakdowns and another bad tidings.

92 12 6
                                    


Dwóch pełnoletnich chłopaków mogło stracić dziewczynę, którą kochali całym sercem. Shawn - siostrę, Cameron - ukochaną. Obaj siedzieli na tych cholernych krzesełkach w poczekalni i zalewali się łzami. Aaliyah była w bardzo ciężkim stanie, nie mieli pewności, czy ją wybudzą, czy przeżyje. 

Ta sytuacja to koszmar dla każdego z nich. A czekanie na jakiekolwiek wieści ich wykańczało. Shawn wciąż nie wiedział, czy jego babcia i dziadek przeżyli oraz, czy operację mamy przeprowadzają pomyślnie. 

Kylie zgięła nogi w kolanach, aby oprzeć stopy o zakończenie krzesełka. W ręce trzymała kubek z herbatą, była już zmęczona. Siedzieli tam dobre kilka godzin, ale nie chciała wracać. W głębi serca czuła, że musi być przy Shawnie. Nie miał nikogo, kto mógłby go przytulić, czy wspierać. Oczywiście był Cameron, lecz on sam był zdruzgotany i zniszczony psychicznie. Kochał Aaliyah.

Oliver czuł lekką ulgę, ponieważ wiedział, że Rosemary jest w dobrym stanie i wyjdzie z tego, ale przygnębiała go cała sytuacja, jak i los biednego Shawna. Wiedział, że musi zająć się nim, dopóki ktoś z jego rodziny wydobrzeje lub znajdzie się po zamachu. Czuł się odpowiedzialny za chłopaka, starał się być przy nim, jak i przy swoich dzieciach.

- Dochodzi północ, może zdrzemnijcie się na chwilę - odparł najstarszy z towarzystwa, a pozostała trójka spojrzała na niego. - Do szkoły i tak nie pójdziecie, ale sen dobrze wam zrobi.

- Ja nie jestem w stanie zasnąć - wybełkotał Cameron, wypalając oczami dziurę w podłodze. 

- Ja tym bardziej - dodał Shawn, przeczesując włosy.

Wszyscy mieli posępne miny, oczy podkrążone, czerwone od płaczu. Shawn wciąż czekał na wieści o mamie, babci i dziadku, a Cameron nie mógł pogodzić się ze stanem zdrowia swojej dziewczyny. 

- Będziemy musieli pojechać do domu, bo Toulouse nie może tyle siedzieć zamknięty. Weźmiemy mamie jakieś rzeczy, przebierzemy się - powiedział Oliver, drapiąc się po głowie.

To on musiał trzeźwo myśleć, na niego spadła opieka nad trójką nastolatków. Wiedział, że na jego barkach spoczywała też odpowiedzialność za leczenie Rosemary oraz Aaliyah. 

Za każdym razem, gdy słyszeli otwierające się drzwi od sal operacyjnych, ich serca nabierały tempa, a wzrok błagał o zobaczenie Sarah. I dopiero chwilę po północy się doczekał.

Cała czwórka natychmiast podbiegła do lekarza oraz łóżka, na którym leżała Sarah. Wyglądała lepiej, ale zauważyli, że również doznała ciężkich obrażeń. Krew zniknęła z jej twarzy, a strzępki ubrań zamieniono na szpitalną piżamę. 

- Sarah Mendes miała złamane trzy żebra, a jedno z nich przebiło lewe płuco. Walczyliśmy naprawdę długo i z całych sił - zaczął młody lekarz, po czym spojrzał bezpośrednio na Shawna. - Twoja mama jest wytrwałą kobietą, bo przeżyła operację i jej stan się poprawił. Oprócz tego miała dosyć mocne rozcięcie na nodze, ale sytuacja została opanowana. Do wstrząśnienia mózgu również doszło. 

- Czyli co z nią teraz? - spytał Shawn, patrząc na swoją, nieprzytomną rodzicielkę.

- Przewozimy ją na intensywną terapię, obok siostry. Miejmy nadzieję, że dalej będzie walczyć i wybudzi się za jakiś czas - oznajmił, ściskając w dłoniach metalową podkładkę z kartą Sarah. - Mam też dobrą wiadomość dla ciebie. Znalazłem twojego dziadka, jest przytomny i leży na korytarzu dwa piętra niżej. 

Shawn odetchnął z ulgą. Ucieszył się dzięki wieściom o starszym mężczyźnie, ale wciąż martwił go stan matki. Nie miał pewności, że się wybudzi. Podłączono ją do maszyn, które podawały jej tlen. A to nie wróżyło za dobrze.

Cruel - fanfictionWhere stories live. Discover now