Ból, cierpienie, płacz.To właśnie panoszyło się po szpitalu Ashford w dzielnicy Stanwell. Ofiary, ich rodziny. Wszyscy byli tu obecni. Co chwila do sal operacyjnych wjeżdżali nowi pacjenci z ciężkimi przypadkami. Byli tacy, którzy wyglądali na martwych, a mimo to ocaleli. Spalone lub oderwane części ciała, masa krwi. To wyglądało potwornie.
A wśród tego wszystkiego była dwójka nastolatków siedzących na zielono-białym linoleum. Oboje wylewali tysiące łez w swoje rękawy. Shawn wtulony w Kylie, czując jej ciepło, które go uspokajało. Kylie patrząca na niego z żalem w oczach, głaskała go plecach.
- Shawn - szepnęła, wsuwając ręce pod jego pachy.
Tym pomogła mu wstać. Objął ją za ramię, gdy prowadziła go na rząd krzesełek. Szatynka posadziła Mendesa na jednych z nich, by klęknąć przed nim. Złapała go za rękę, unosząc głowę Shawna, by na nią spojrzał. To co zobaczyła w jego oczach złamało ją jeszcze bardziej.
- Co powiedział lekarz? - zapytała, ale chłopak nie mógł wykrztusić słowa.
Bełkotał coś, szlochając. Kylie objęła jego twarz dłońmi, wtedy pierwszy raz ich spojrzenia się spotkały.
- Spokojnie, Shawn. Jestem tutaj, spokojnie - szeptała, nie odrywając od niego wzorku.
Jej dotyk go uspakajał. Był taki kojący.
- Moja siostra jest na stole operacyjnym, doznała tak ciężkich obrażeń... - mówił ledwo zrozumiale, a ona ocierała kciukami słoną ciecz, cieknącą po jego policzkach. - Nie wiadomo, czy to przeżyje.
Ostatnie słowo wypowiedział wybuchając ponownym płaczem. Schował twarz w dłoniach, a ona nie mogła znieść tego widoku. Może i nie byli blisko, ale zawsze widziała go pełnego radości z ogromnym uśmiechem na twarzy. To on zawsze witał ją, gdy tylko się widzieli i był nadzwyczajnie miły.
Teraz widziała tylko smutek.
Podniosła się, by usiąść obok. Złączyła ich ręce na kolanie Shawna, który oparł głowę o jej ramię. To były ciężkie chwile zarówno dla niego, jak i dla niej, ale to Mendes mógł stracić całą rodzinę. Tata i brat Kylie byli w pełni zdrowi, a Rosemary na pewno żyła.
Z tego powodu wiedziała, że musi być przy nim.
Nie mówiła nic, po prostu pozwoliła mu płakać w swój rękaw. Siedzieli tak kilka minut, aż w końcu Kylie ujrzała Camerona i Olivera wiszących nad łóżkiem, które wiozły dwie pielęgniarki. Zmierzali w ich stronę. Shawn podniósł się, zerkając na nich. W tym momencie nastolatka wstała, by podbiec do Rosemary.
Kobieta nie wyglądała za dobrze. Jej ubrania zostały naderwane, była cała w czerwonej substancji, a w lewej nodze widniała potworna rana. Ledwo trzymała powieki otwarte.
- Rosemary - pisnęła Kylie, przykładając dłonie do buzi.
- Będzie dobrze, kochanie - wydusiła z siebie, patrząc na dziewczynę.
- Przepraszam, dalej państwo nie mogą wejść - oznajmiła pielęgniarka, gdy przechodzili przez podwójne drzwi.
- Co z nią? - zapytała przerażona, patrząc na tatę oraz brata.
- Ma złamaną nogę, pełno ran. Zabrali ją na operację, bo kula trafiła ją w brzuch - poinformował Cameron, ocierając łzy.
Kylie zaniosła się płaczem, wpadając mu w ramiona. Lekko zdziwiony objął ją, opierając podbródek na głowie siostry. Do ich uścisku dołączył Oliver. Byli pewni, że Rosemary przeżyje, ale martwili się o nią. Musieli czekać na przebieg operacji.
YOU ARE READING
Cruel - fanfiction
Teen FictionŻyjemy w tak okrutnym swiecie, moja droga. W świecie, w którym ludzie mordują się nawzajem. Przez co inni zostają sami. A z tej samotności umierają. Historia o tym, jak w jeden dzień możesz stracić wszystko, co masz. Okładka - @...