Rozdział 6. - Take care of my grandson.

89 13 7
                                    


Noc była ciężka. Shawn praktycznie nie zmrużył oka, udało mu się zasnąć może na godzinę. Cameron również miał problemy ze snem. Co chwilę budził się przez koszmary. Oboje chcieli, by rano wszystko okazało się tylko jednym z nich, ale niestety, to było prawdziwe. 

Postanowili wstać około godziny 9, gdy usłyszeli, że ktoś na dole stuka garnkami. 

Shawn ubiegłej nocy wziął też ubrania na dzisiejszy dzień, więc mógł od razu się przebrać. Chłopcy umyli razem zęby, po czym udali się do kuchni. Widok, jaki tam zastali zdziwił przede wszystkim Camerona, jak i Shawna. 

Kylie nakładała jajecznicę na talerze, którą samodzielnie zrobiła. Była to "nowość", ponieważ nastolatka rzadko cokolwiek gotowała dla rodziny. Tym razem przygotowała całe śniadanie, włącznie z napojami. Na stole stał talerzyk z upieczonym bekonem oraz fasolką. Do tego chleb, kawa oraz woda. 

Dziewczyna wstała wcześniej, by wyręczyć ojca, który pewnie byłby zobowiązany do zrobienia posiłku. Wiedziała, że dla nich jest to cięższe przeżycie. I choć, nie była tak bezduszna, by nie czuć się źle przez tragedię Rosemary, to i tak była osobą, która miała z nią najmniejszą więź.

- Dzień dobry - odparła nieśmiałym, cichutkim tonem. 

- Cześć, Kylie - powiedział Shawn, jako pierwszy, wkładając dłonie w kieszenie jeansów.

Cameron chyba był zbyt przejęty całą sytuacją, bo stał nieruchomo, obserwując siostrę. Spodobał mu się jej gest, zazwyczaj wstrzymywała się od nich. Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, gdy siadał do stołu.

Chwilę później dołączył do nich tata, który również nie ukrywał zdumienia. Cała czwórka zajadała się przysmakami, a Toulouse bawił się obok swoją piłeczką.

- Weźmiemy jakieś rzeczy dla mamy, Shawn może ty masz coś dla dziadka, jeśli nie to mogę pożyczyć mu jakąś piżamę - odparł Oliver, biorąc łyka cieplutkiej kawy.

- Oh, na pewno mój tata coś ma - powiedział przygaszony, zerkając na niego. - Ale dziękuję.

- Możesz zostać u nas, jak długo chcesz - dodał tata, posyłając mu lekki uśmiech.

- To bardzo miłe, dziękuję, panie Prescott - odrzekł nastolatek, nalewając wody do szklanki.

- Zwolniłem was ze szkoły do końca tygodnia. Dyrekcja przekazuje wyrazy współczucia i prosi jedynie o uzupełnianie materiału - oznajmił mężczyzna, patrząc na trójkę młodzieży. 

Po posiłku posprzątali chłopcy, a Kylie wyszła na spacer z psem. Oliver natomiast spakował torbę dla Rosemary. Zaraz potem wsiedli do auta, by pojechać do szpitala. Wszyscy mieli nadzieję, że stan ich ukochanych osób się poprawił. Niestety, widzieli, że Aaliyah była w śpiączce i z jej zdrowiem jeszcze dużo problemów się pojawi.

Dotarli do placówki po dosyć długiej drodze. Postanowili najpierw odwiedzić dziadka Shawna. Staruszek wciąż leżał na korytarzu, ale wyglądał nieco lepiej. Był podłączony do kroplówki, a na nodze miał nowy opatrunek. Został on w nią bardzo zraniony przez metalowe odłamki. 

Shawn od razu przytulił się do dziadka, a pozostała trójka przywitała się grzecznie. Mendes wyciągnął mokre chusteczki, by domyć resztki krwi i brudu z ciała staruszka. Zaczął od twarzy, gdy Kylie zaproponowała, że przyniesie mu wody. 

Tak, jak dzień wcześniej odnalazła baniak i wlała ciecz do plastikowego kubeczka. Rozglądała się po korytarzu, na których niewiele się zmieniło. Pacjentów było mnóstwo. Lekarze i pielęgniarki biegali od sali do sali, a denerwujące pikanie sprzętów słychać było wszędzie. 

Cruel - fanfictionWhere stories live. Discover now