2. Koniec Podróży i Dom

2.2K 151 22
                                    

Druga grupa ANBU w tym czasie dotarła, w miejsce, gdzie Naruto i Sasuke po raz kolejny użyli klonów. Dwójka ANBU musiała wezwać pozostałych, gdyż trop rozdzielał się tym razem na siedem dróg. Musieli czekać na pozostałych około pół dnia.

- Jesteście. - odezwał się mężczyzna w masce ptaka - Po raz drugi użyli klonów. - oznajmił towarzyszom.

- Rozumiemy. - i tak jak poprzednim razem ANBU rozdzielili się.

Naruto i Sasuke chcieli być, jak najszybciej nad przepaścią, więc spali tylko po 6 godzin. Ich przerwy w sumie trwały 8 godzin, gdyż około dwie przeznaczali na posiłek. Minęło trzy dni od spotkania bandziorów, kiedy przed ich oczyma ukazała się poszukiwana przepaść. Na miejscu zobaczyli ścieżkę.

- Osobom dorosłym będzie bardzo trudno przez nią przejść. - oznajmił Sasuke, Naruto kiwnął głową i po chwili ruszyli.

Szli bokiem, tak było bowiem bezpieczniej, ale i wolniej. Po dwóch godzinach marszu przeszli około cztery kilometry, z każdym kilometrem ścieżka była o 5 cm węższa. Sasuke i Naruto z każdym krokiem mieli coraz mniej siły. Nie mogli zrobić sobie przerwy ani wrócić, musieli iść naprzód.
Po kolejnych dwóch godzinach mieli już za sobą siedem kilometrów. Sasuke ledwo stał na nogach, tak samo, jak Naruto.

- Naruto! Spójrz. - odezwał się po chwili Sasuke i wskazał na jaskinię - Chodź. Tam odpoczniemy trochę i ruszymy w dalszą drogę.

- Zgoda. - potwierdził zdyszany i spocony blondyn - Sasuke, jak myślisz, ile nam zostało drogi? - zapytał, jak jego oddech się unormował. Napił się chłodnej wody z bukłaka.

- Myślę, że nie. - odpowiedział po chwili zastosowania - Przeszliśmy około osiem kilometrów. Odpoczniemy jeszcze tak z czterdzieści minut, bo w powietrzu czuć nadchodząca burzę.

I tak w grocie spędzili godzinę. Kiedy przemierzali kolejny kilometr, ich palce muskały krawędź półki skalnej, ale nie przerwali marszu. Po półtorej godzinie ujrzeli fragment budynku, wyłaniającego z każdym krokiem za zakrętu.

- Już ją widać! - zawołał Naruto, szeroko się uśmiechając z widoku, który się przed nimi rozpościerał.

- Nareszcie. - powiedział z ulgą w głosie Sasuke.

Chłopcy mimo wyczerpania, ostatkami sił przyspieszyli i po około 30 minutach byli już pod bramą wioski. Podeszło do nich dwóch strażników z katanami. Jeden z nich miał słomiany kapelusz w kształcie stożka. Spod niego wystawły blond włosy z rudawymi przebłyskami, które sięgały mu do ramion, piegi oraz lodowo niebieskie oczy. Był szczupły i wyższy od swojego towarzysza. Drugi z kolei miał czarne oczy i krótko obcięte czarne włosy. Mężczyzna również był szczupły, ale pod ubraniem było widać zarysowane mięśnie.

- 6 godzin i 47 minut. - powiedział na przywitanie niebieskooki, uśmiechając się szeroko.

- Dawno nikt tędy nie szedł, będzie chyba z 15 lat. - odezwał się czarnooki - Chodzicie damy wam najpierw coś jeść i pić, a potem pójdziemy do przywódcy. - powiedział - Jestem Obito, a ten obok to Isao. - wskazał kciukiem na przyjaciela, również się uśmiechając - Kiedyś też tędy przyszedłem.

- O tak. - wtrącił się Isao - Pamiętam, jak by to było wczoraj. 10 godzin Ci to zajęło, byłeś u kresu sił. - zaśmiał się, niższy popatrzył się na niego wrogo - Dobrze chodźmy. - speszył się i ponaglił chłopców - Ma cię szczęście, że dziś my pilnuje bramy. - powiedział uśmiechnięty. Obito tylko westchnął i sięgnął do sakwy.

- Proszę. - podał im kulki ryżowe - W ogóle skąd jesteście? I jak ma cię na imię? - zapytał Obito. Chłopcy popatrzyli na siebie i kiwnęli głowami.

- Sasuke Uchiha z Wioski Liścia. Mieszkańcy Konohy nienawidzą mnie za to, z jakiego klanu pochodzę i co zrobił mój brat. - odpowiedział Sasuke, przełykając ryż.

- Naruto Uzumaki z Wioski Liścia. Mieszkańcy Konohy nienawidzą mnie, ponieważ mam w sobie zapieczętowanego Kyuubiego. - odpowiedział Naruto.

- Uzumaki coś mi to mówi... - zamyślił się Obito - A! Już wiem. Kushina Uzumaki, ona miała wcześniej lisa, a jej mężem z tego, co pamiętam, był czwarty Hokage. Był moim senseiem. - opowiedział - Z tego, co się orientuję, to ty jesteś zapewne ich synem. - ostatnie słowa skierował do blondyna. Jego błękitne oczy otworzyły się szeroko w niedowierzaniu i szoku.

- To niemożliwe! - wykrzyknął - Przecież Trzeci powiedziałby mi to. - powiedział Naruto zszokowany usłyszaną wiadomością.

- To jest na sto procent prawda, jesteś ich synem. - potwierdził Obito, delikatnie się uśmiechając i pogłaskał chłopca po głowie - A co do tego, że Trzeci ci nie powiedział, jest proste. Wolał żebyś nie wiedział. Dla niego jesteś za młody na takie wieści.

- Chodźcie, nie mamy całego dnia. - odezwał się Isao.

- A Sasuke. - zwrócił się do niego Obito - Sam jestem z klanu Uchiha. - powiedział uśmiechnięty.

- Co!? - wykrzyknął, wypluwając wodę, którą właśnie pił - Przecież wszyscy nie żyją. - powiedział, wycierając brodę z kropel wody.

- Cóż, jak widać nie wszyscy. - odrzekł - Teraz chodźmy do przywódcy. Resztę opowiem wam później. - chłopcy przytaknęli i w ciszy ruszyli za mężczyznami.

Podczas spaceru Naruto i Sasuke oglądali małą wioskę i jej nielicznych mieszkańców. Miała ona jakiś urok w sobie. Po kilku minutach Obito i Isao zaprowadzili chłopców do jednego z budynków w wiosce. Stał on na niewielkim wzniesieniu, jego wielkość i niebieski dach przyciągały uwagę. Obito zapukał do drzwi, kiedy usłyszał, "wejść ", otworzył je i cała czwórka weszła do środka. Pokój był pomalowany na kremowy kolor, jego przestronność i wielkość dopełniało wielkie biurko z ciemnego drewna, na którym w luźnych stosach leżały dokumenty. Za meblem siedział siwowłosy starzec z brodą, jego zielone oczy okryte były zmarszczkami, patrzyły to na mężczyzn, to na chłopców. Odziany był w wyblakły niebieski strój z szarą peleryną, a na dłoni miał złoty pierścień z dwoma skałami, a między nimi znajdowała się przepaść.

- Ci chłopcy przeszli przez przepaść w sześć godzin. - powiedział Isao na wstępie.

- Rozumiem. - kiwnął głową i skierował swoje zielone oczy na przybyszów - Dobrze. Powiedźcie mi swoje imiona oraz skąd pochodzicie i czemu tu jesteście? - zapytał. Chłopcy przedstawili się i krótko odpowiedzieli na zadane pytania.

- Obito wiedzę, że będziesz miał nowego ucznia. - uśmiechnął się starzec - Jeśli chodzi o Ciebie, Naruto, to muszę pomyśleć, kto będzie twoim sensiem. - zwrócił się do Uzumakiego - Obito wieczorem masz z nimi przyjść do mnie na kolacje, a teraz zaprowadź ich do mieszkania numer 10. - mężczyzna kiwnął głową i ukłonił się, w jego ślady poszła pozostała​ czwórka - A! Sasuke, Naruto jedna sprawa, jeśli chcecie tu zostać, to jest jedna zasada. Nie sprowadzamy tu obcych techniką, którą za niedługo się nauczycie. Muszą przejść przepaść, tak jak wy. - powiedział mężczyzna, a chłopcy kiwnęli głowami i wyszli z gabinetu.

Po chwili Obito dostał klucz do mieszkania i zaprowadził ich do niego. Kiedy otworzył je i ich oczom ukazało się trzypokojowe mieszkanie z kuchnią, łazienką oraz salonem.

- Macie. - podał im sakiewkę i kilka zwoi - Powinno wam wystarczyć pieniędzy na kilka dni. Oddajcie je, jak będziecie zarabiać, a to u nas nie jest problem. - uśmiechnął się - Co wam teraz dałem, to jest 1/5 wynagrodzenia za jedną misję. - wskazał na woreczek - Dobra wracam. Uczcie się pilnie. W tych zwojach jest technika, o której mówił nasz przywódca. W ciągu ośmiu dni macie ją umieć. To do potem. - pożegnał się szybko Obito i wyszedł z mieszkania. Chłopcy szybko się rozpakowali, trochę odpoczęli i po około czterdziestu minutach wzięli się za studiowanie zwojów.

W Poszukiwaniu Spokoju Na Świecie [Naruto FF] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz