"Biblioteka"

442 20 0
                                    

Draco szedł szybkim krokiem, ogladał się to na lewo to na prawo. Znowu był ubrany w swój garnitur, miał przylizane włosy i lekko niespokojną mine. Mijał pokoleji wszystkie klasy, dormitoria, łazienke, wchodził po schodach tu, to tam. W końcu zatrzymał się przed pustą ścianą, spojrzał przez okno. Była połowa września, ale nadal słońce mocno świeciło, a kwiatki lekko poruszały się przy prawie nie odczuwalnym wietrze. Na korytarzu były pustki, bo wszyscy uczniowie wyszli na Błonie w taką piękną pogode, prawie wszyscy...

- Sara! To tajna misja, a nie spotkanie klub, wcale nie chciałam cie zabierać - powiedziała szeptem Lili i zamkneła dziewczynie buzie, ślizgonki śledziły Draco. Od sytuacji z pierwszego dnia szkoły mineły 3 tygodnie. Blaise wyszedł odkochany ze szpitala, a Pansy zaczeła unikać Draco za wszelką cene, było jej strasznie wstyd. Lil i Malfoy dostali kare, ale trwała naszczęście tylko tydzień, musieli codziennie czyścić wszystkie super zakurzone puchary szkoły i kible w łazience.
- Czekaj, czekaj, a co my wogle robimy? - spytała Sara.
- Yyych! - Lili pacneła się w czoło - Śledzimy Draco!
- Ale czemu? - Stevens już chciała na nią krzyknąć, ale się opanowała.
- Bo ostatnio nie przychodzi na lekcje, cały czas znika, jest przygnębiony i właśnie teraz stoi przed tą głupią ścianą, gdy inni poszli na Błonie! - bardzo szybko powiedziała Lili ściszając głos.
- Ale... ale... Go już tam niema - wyjąkała zdezorientowana Sara i pokazała na miejsce w, którym dopiero co stał Draco.
- Jak to?! - Lil szybko wybiegła zza rogu - Dopiero co tu stał! Och to wszystko przez ciebie, zagadałaś mnie! - powiedziała dziewczyna i zrobiła obrażoną mine. Wróciła do Sary i złapała ją za ramie - Choć! Musimy opracować plan, jak dowiedzieć się co knuje ten Malfoy...
*********************************

Dziewczyny weszły do Wielkiej Sali na obiad, pierwsze lekcje były odwołane z powodu dobrej pogody. Lili kochała w takich chwilach Dumbldora, mogła spokojne pośledzić Draco. Zapamiętała, by na przyszłość nie zabierać Sary. Oczywiście przy stole ślizgonów byli wszyscy oprócz Malfoya, który był w miejscu, który prawie odkryła Lili. Dziewczyna nawet nie pytała reszty przyjaciół, gdzie chłopak może się podziewać, oczywiście Sara jak zawsze musiała to zrobić, zapominając otym co robiły razem przed chwilą.
- A gdzie król blondasek?
- Ym, mniam, am, yyy... Niewiem - powiedział po przeżuciu kurczaka Crabbe - Przegapi takie pyszności, chociaż jest taki gruby, że spokojnie może nie jeść - dodał chłopak i zabrał się za ciasto, wszyscy wybuchneli śmiechem. Draco zawsze był w świetnej formie.
- No i dobrze, że go niema - prychneła w talerz Pansy.
- Ym... Parkinson, ale ty wiesz, że to w zasadzie twoja wi...
- Nie, cicho - przerwała Lili Blaisowi. Miał racje, że to Pansy wina, że się ośmieszyła próbując wrzucić eliksir miłości Malfoyowi. Jednak Stevens była dobrą przyjaciółką i nie chciała męczyć i smucić Pansy.
- Och, przepraszam! - zaśmiał się Zabini.
- Ej, stop! Posłuchajcie... - powiedziała Milcenta i zaczeła czytać jakąś kartke leżącą obok niej na stole - W nocy z 30 września na 1 października, noc spadających gwiazd, wszyscy uczniowie zaproszeni na Błonie o północy, prosze ciepło się ubrać i przynieś kocyki do siedzenia na trawie. Zapraszamy! - skończyła i westchneła - Nie mam z kim iść...
- Serio Milcenta? Przecież to tylko siedzenie na kocyku i oglądanie gwiazd, naprawde potrzebny ci do tego chłopak? - spytała Lili i lekko się zaśmiała, czasem to jak bardzo Milcenta pragneła drugiej połówki, było bardzo śmieszne. Zabini natomiast nagle bardzo spoważniał, podniósł brwi do góry i wyprostował plecy.
- Ja zwielką chęcią z tobą pójde - powiedział i ucałował Milcencie ręke, akurat siedzieli obok siebie. Wszyscy wybuchli śmiechem, to nie było normalne. Jednak nikt się tym dłużej nieinteresował, bo każdy wiedział, że to pewnie kolejny żart Zabiniego.

- Okej... Teraz mamy eliksiry, oprócz ciebie Crabbe, bo ty na nie nie chodzisz - powiedział Sara i schowała plan lekcji do torby.
- O nie! Znowy Potter będzie najlepszy, pamiętacie jak ostatnio wyważył ten idealny eliksir i wygrał to płynne szczęście? Według mnie on oszukuje, zawsze był denny z eliksirów. Pozatym Slughorn go widocznie faworyzuje - prychneła Parkinson.
- Och, myślałam, że pójde do biblioteki - powiedziała Lili i podparł się na stole.
- Czekaj, czekaj, do czego? - Blaise zrobił dziwną mine i udał, że wyrywa się do odpowiedzi jak Hermiona. Dziewczyna tylko popatrzyła na Dumbledora, który wstał ze swojego krzesła.
- Drogie dzieci, - zaczął Dyrektor - myśle, że pogoda jest dziś zbyt ładna, by siedzieć w klasach, lub gorzej, w lochach - popatrzył na stół ślizgonów - Dlatego macie wolne! - krzyknął, a wszyscy uczniowie nagle zaczeli wybiegać z sali kkrzycząc i piszcząc.
- Okej, spotkamy się na kolacji - powiedziała szybko Lil, zebrała swoją torbe i popędziła do biblioteki niezważając na liczbe osób, którą potrąciła.
*********************************

Dziewczyna nie miała zamiaru czytać książek. Obecnie nauczyciele zadawali im zdecydowanie za dużo, by jeszcze spędzać wolny poniedziałek nad dodatkową nauką. Jej chodziło o coś innego, o chłopaka, którego śledziła od tygodnia. Draco, kiedy tylko mieli wolne, chodził do biblioteki. Lili niewiedziała czy teraz go tam spotka, bo mógł siedzieć jeszcze w swojej kryjówce. Miała poprostu nadzieje, że tym razem uda jej się zobaczyć jakie książki czyta chłopak.

- Dzień Dobry - powiedziała do Lili pani z biblioteki. Dziewczyna bardzo chciała jej odpowiedzieć, ale nie mogła. Poprostu popędziła szybko w pierszą uliczke półek. Nie zauważyła miny bibliotekarki, ale usłyszała jak mrucze coś pod nosem i wali w stół tak, że wszystkie papiery spadają.
Niestety w pierwszej uliczce go nie było, siedziała tam tylko Hermiona, która czytała "Miłość w koszyczku" - romans.

Lil chodziła i chodziła! Niby biblioteka była duża, ale dziewczynie wydawało się, że sprawdziła już wszędzie i Draco nie ma. Widziała zakochane pary przychodzące tylko poto by znaleźć ustronne miejsce i się poobściskiwać. Kujonów, jak Hermiona siedzących samotnie czytając książke i grupki dziewczyn przychodzących tu, żeby po obgadywać chłopaków.

- Cześć Lili - uśmiechnął się do dziewczyny Cameron Daine z Hufflepuff. Był wysokim blondynem, nie takim jak Draco, z zielonymi oczami i błyszczącym uśmiechem. Według Lil, był jednym z najprzystojniejszych chłopców w szkole. Wszystkie dziewczyny na niego leciały, ale on był bardzo wybredny i musiał mieć laske idealną. Stevens, aż się zdziwiła, że Cameron chce z nią rozmawiać i się do niej uśmiechnął, bo raczej żucał pogardliwe spojrzenia, jak Malfoy.

- Hej... - rzuciła od niechcenia ślizgonka i zaczeła rozglądać się za paltynowym blondem i szarym spojrzeniem.
- Słuchaj, ostatnio nasze relacje się troche polepszyły - powiedział chłopak i położył swoją ręke na biodrach Lil. Ona zato kompletnie niewiedziała oco chodzi! Nigdy ze sobą nie gadali, ich domy się nienawidziły i jeszcze on miał podobno dziewczyne, Cho Chang - Więc no myślałem, że może pójdziemy razem na noc spadających gwiazd. Tylko ty i ja... - uśmiechnął się jeszcze szerzej i położył drugą ręke na biodrach dziewczyny. Lil zrobiła dość niepewną mine, więc szybko przestał trzymać ją w pasie. - Oczywiście jako przyjaciele! - poprawił się, nie spuszczając z twarzy nonszalanckiego uśmiechu.
- Naprawde?! Wy tylko otym, że trzeba mieć partnera do siedzenia na głupim kocyku. - powiedziała i przekręciła oczami. Pochwili jednak stwierdziła, że jakby co to nie ma nikogo lepszego z kim mogła by dzielić swoją chuste od mamy - Ych... No dobra... Pójdziemy razem, ale jako przyjaciele.
- Tak! Super, ubierz się jakoś ładnie, bo to będzie podwójna randka! - pocałował w policzek Lili i wybiegł z biblioteki. Właśnie wtedy przeszedł obok niej ktoś, kto chyba poczuł ukłucie zazdrości, że ślizgonka dostaje całusa od Camerona.

Dziewczyna raptownie odwróciła się do Draco, zdążyła zobaczyć tylko kącik jego wargi, lekko drgała. Zaczeła natychmiast przeklinać się, że już nie zobaczy co czytał Malfoy, bo wyszedł z biblioteki, że to wszystko przez tego puchona, który ją zatrzymał. Wkurzało ją to, że wrobiła się w jakąś podwójną randkę i będzie pewnie udawać dziewczyne Camerona. Prychneła, kaszlneła, kichneła i powlokła się do wyjścia. Tym razem powiedziała "Do widzenia", do bibliotekarki. Korytarz był oczywiście pusty...

" Lili przeszkadza w moim planie. Nie moge się jej pozbyć z powierzchni ziemi, musze zrobić to w swoim sercu, pozbyć się Lil "

💚🐍💚🐍💚🐍💚🐍💚🐍💚🐍💚
Zrobiłam sobie dłuższą przerwe i odrazu roździał wyszedł mi lepiej, jest mniej chaotyczny i akurat ten, spokojny. Mam teraz dużo pomysłów co może być dalej. Napiszcie jak wam się podoba ❤

Pamiętnik Śmierciożercy (1 i 2 część)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz