4

785 30 14
                                    

~ - Mieczyku?Chwila ... tylko jedna osoba mnie tak nazywa....
- Dzięki Bogu. Już myślałam że ktoś mi zabrał robotę wkurzania ciebie.
- ALEX?! ~

- Nie, święty Mikołaj - odparłam ze śmiechem w głosie. Trudno było się nie śmiać z mojego starego znajomego, który patrzył na mnie z otwartymi ustami i jego kumpli, którzy byli chyba zaskoczeni i zdezorientowani. Zauważyłam w tym małym tłumie chłopaka w łańcuchach.
- Czyżbyś dalej się bawił w śledztwa Mieczyku?
- Mówiłem żebyś mnie tak.... a zresztą walić to, choć tu do mnie.
- Ło ło ło ja się nie przytulam.
- Tak jak ja nie nazywam się Mieczyk - odparł z szatańskim uśmieszkiem i mnie wyściskał. To było troszkę przykre, bo ja stałam jak słup soli  i nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.
- Co ty robisz w Beacon Hills? - spytał Mieczyk po zgnieceniu mi żeber.
- Żyje i na to wygląda, że z tobą pomieszkam.
- O nie, za co. - powiedział Stiles łapiąc się teatralnie za serce. Ja w odpowiedzi poklepała go po ramieniu i popatrzyłam na chłopaka zakutego w łańcuchy.
- Wyjaśnisz mi może co on robi w łańcuchach?
- Bo to zły człowiek.
- Bo?
- Nie interesuj się.
- To ja ci naleśniki zrobiłam, a ty taki nóż w plecy?
- Zgadza się.
- HALOO. Może ktoś nam wytłumaczy o co chodzi? - faktycznie zapomniałam że jest jeszcze parę osób w tym pomieszczeniu.
- Och przepraszam gdzie moje maniery. Jestem Alex Foster, aka stary koszmar Stilsa.
- No nie przesadzaj. - powiedział Mieczyk z ustami pełnymi moich naleśników.
-  No a wy? Kim jesteście?
- Lydia - powiedziała rudowłosa dziewczyna. - A to Scott, Malia, Liam, Hayden,Mason i Corey.

- Yyy halo ,a ja?- powiedział gostek w łańcuchach.

- A tak to jest Theo.
W tej chwili do domu wpadł jakiś gościu bez koszulki z brodą.
- A tego dzikiego dzika znacie? - powiedziałam wskazując na mężczyznę.
- Tak, to Derek. - powiedział (chyba) Scott, a ten cały derek popatrzył się na mnie morderczym wzrokiem.
- Aha. Jesteście głodni? Mogę zrobić więcej naleśników. - powiedziałam bo sama byłam jeszcze głodna, a czasem potrafię być miła.
Jak można się spodziewać, wszyscy byli głodni.
Wszyscy usiedli do stołu. No ... z wyjątkiem Theo, którego zamknęli w piwnicy.
Nie powiem, szkoda mi się zrobiło wiec postanowiłam, że jemu też zrobię porcje i mu zaniosę i z nim zjem.
Nie pasowało mi takie traktowanie kogokolwiek, wiec miałam w dupie co mówił Stiles.
- Hej - powiedziałam schodząc po schodach z dwiema porcjami moich cudeniek.
- Hej - powiedział Theo.
- Pomyślałam że możesz być głodny wiec..... przyniosłam ci naleśniki.
- O,dziękuje. - powiedział Theo.
Zabawną miał minę jak dałam mu te porcje naleśników i usiadłam obok niego.
- Co? Myślałeś że cię zostawię tu samego?
- No w sumie to tak.
- Mogę wyjść jak ci nie pasuje.
- Nie nie nie. Zostań.
Uśmiechnęłam się mimowolnie i zaczęłam wcinać. Nagle zauważyłam że Theo ma coś na brodzie.
- Pffff, hahahahah.
- Co cię bawi?
- Masz bitą śmietanę na twarzy. Poczekaj.  - powiedziałam wyjmując chusteczkę z kieszeni i wycierając mu ubrudzone miejsce. Poczułam na sobie jego spojrzenie i popatrzyłam mu w oczy. Chyba się zapatrzyłam i odwróciłam wzrok i wróciłam do jedzenia. Po skończonym jedzeniu chwile jeszcze z nim pogadałam i zasnęłam oparta o jego ramie, a on również zasnął
opary o moją głowę.

C.D.N.

🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾

Przepraszam że wczoraj się nie pojawił rozdział. Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden w zamian za wczorajszą nie obecność. Jak wam się na razie podoba?
Miłego dnia!

FUCK (LOVE) YOU || Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz