Rozdział XI- Sny i inne koszmary

2.7K 180 75
                                    

*Victor POV*

       Płakałem tak po raz pierwszy od wielu lat. Jak małe dziecko, które potrzebuje opieki. [T.I.] przytulała mnie pocieszając, kiedy palące, gorzkie łzy spływały po moich policzkach.
-Parę miesięcy później... On.... [imię- rozdział wyżej] i jego r-rodzice mieli wypa-dek i-i nie prze-żyli.-szlochałem.- Zmarli na miejscu.
- Cii... Jest już dobrze, zawsze będzie.- powiedziała.
- Nie! Najgorsze jest to, że drugim samochodem jechali moi rodzice.- wyszlochałem.- Al-e nic im się n-nie stało. Nawet nie byli na pogrzebie. A gdy do-dowiedzieli się, że jestem łyżwiarzem figurowym. To wydziedziczyli mnie.- powoli zacząłem się uspokajać. Ciche, ciepłe i uspokajające słowa [Z.T.I.]-chan sprawiły, że stałem się bardzo senny. Po chwili zasnąłem na kolanach mojej dziewczyny.

*sen Victora (narracja z trzeciej osoby)*

         Platynowłosy powoli spacerował po ulicach Moskwy. Nogi same zawiodły go do jego "domu" wszedł do środka i zobaczył sześcioletnią wersję siebie.

         Mały chłopiec z platynowymi włosami siedział po środku pokoju z włosami do ramion. Objął kolana ramionami i zaczął głośno płakać. Znowu został pobity przez swojego pijanego ojca. Pełno siniaków na ciele i krew cieknąca z rozciętej wargi i głowy. Chwiejnym krokiem ruszył do swojego pokoju. Jeśli można go tak nazwać. Victor pamiętał ten dzień. To pierwszy raz, gdy został aż tak poważnie pobity. Chciał pomóc chłopcu lecz, gdy do niego podbiegł po prostu przez niego przeniknął. W tym świecie był jak duch. Nagle chłopiec obrócił się w stronę swojej starszej wersji. A raczej okna. Przecież on go nie widzi. Niespodziewanie z jego oka, ust i rany na głowie zaczęła płynąć krew. Potem było już tylko ciemność.

*Victor POV*

        Obudziłem się zlany zimnym nieprzyjemnym potem. Szybko obrzuciłem pokój spojrzeniem. To tylko sen. Spojrzałem na śpiącą obok mnie [T.I.] i wtuliłem się w nią mocno.

- Vi-Victor?- zapytała sennie.- Nic się nie dzieje Victor.- dopiero teraz zorientowałem się, że płaczę. Wtuliłem się w nią jeszcze mocniej. Mrucząc niezrozumiale pod nosem i idąc spać dalej. Zanim zasnąłem całkowicie usłyszałem, że [T.I.] śpiewa mi kołysankę. Po [język] chyba... Ma śliczny głos. Od razu zasnąłem. Nie mając już koszmarów, a kolorowe sny o ukochanej [Polce, Niemce, Rosjance itp.].

*time skip*

          Powolutku otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to twarz mojej ukochanej [Z.T.I.]-chan. Bezczelnie się na mnie gapiącą.
- Ładnie to tak podglądać ludzi podczas snu?- zapytałem podejrzliwie.
- Nie ładnie, ale ty jesteś śliczny co rekompensuje całą resztę.- powiedziała. Spłonąłem rumieńcem. Kto właściwie w tym związku jest dominującą stroną?
- Nie taki śliczny jak ty- odpowiedziałem. Ta spaliła buraka. Wielkie rumieńce zdobiły jej piękną kształtną twarz, a wielkie [kolor] oczy patrzyły się w dół. Wyglądało to nadzwyczaj uroczo. Skradłem jej całusa i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Szybko się rozebrałem i wszedłem do kabiny.

         Jak się umyłem puściłem [T.I.] do łazienki, a sam zastanawiałem się w co się ubrać. W końcu po głębokich analizach tego dnia zdecydowałem się na... Czarny T-shirt i szare spodnie dresowe (oryginalnie :-D) do tego jakąś tam bluzę.

           Kiedy [T.I.] się ubierała ja mogłem bezkarnie patrzeć na jej ciało. Szkoda, że miała już na sobie bieliznę ( ͡° ͜ʖ ͡°) no, ale trudno.

           [Z.T.I.]- chan ze względu na dzisiejszy trening też postawiła na spodnie dresowe. Zeszliśmy na dół do restauracji hotelowej na śniadanie. Co, by tu zjeść. Hmm... OMG! Pirozhki! No to już wiem! [T.I.] też zdecydowała się na tę potrawę podbijającą ludzkie zmysły. Usiedliśmy do stołów.

- Smacznego!- powiedzieliśmy chórem.

        Po zjedzeniu śniadania moje życie przestało mieć sens. [T.I.] i Jurij zeżarli mi moje Pirozhki. Nie mam po co żyć (Deprecha level Victor dop.aut.).
- Oi! Vicchan co się stało?- zapytał Yuuri.
- Nie ni...- dopiero teraz skapnąłem się, że mówi do swojego psa. To jest dołujące (W moim FF Vicchan żyje. Nie mam serca go uśmiercać dop.aut.)

*time skip*

         Poszliśmy na lodowisko i...

608 słów

OHAYOU! Polsat! Nie będę zdradzać dalszej fabuły, bo nikt, by nie czytał. Także w następną sobotę następny rozdział. Tak, Candy458 piszę te one-shoty -_-. Powoli, ale zawsze. Już niedługo na moim profilu pojawi się książka z one-shotami, do których serdecznie zapraszam. Także Sayounara i do następnego!

~alixsiorek

Victor Nikiforov x Reader [Yuri! On Ice]- Inna Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz