Rozdział III- Pierwsza taka noc

4.2K 256 205
                                    

*Victor POV*

       - Tak, żyję. A, co na śniadanko?- zapytałem głodny jak wilk.
- Katsudon?- zapytał z nadzieją Yuuri. Oczy zrobił wielkie jak piłki. On to, by na śniadanie- Katsudon, na obiad- Katsudon i na kolację- Katsudon. Krótko mówiąc jego motto życiowe to: Żreć Katsudon!

       - Nie, kawa i [twoje ulubione śniadanie].- oznajmiła [T.I]. Mnie to już wszystko jedno- byleby coś zjeść.

-Dobra dość! Idziemy jeść! Jestem głodny!- rozkazałem. Reszta posłusznie podążyła za mną.

       Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy jeść.
- Vkusno!- krzyknąłem. Ja pierdzielę! To jest naprawdę dobre! Om nom nom... 
- Cieszę się, że smakuje, gdy byłam w Polsce  koleżanka dała mi przepis. Wcześniej sama też [ją/je] robiłam, ale teraz jest jeszcze lepsze.- powiedziała.

- Pozdrów tą koleżankę od nas.- wymamrotał Yuuri, nadal pochłaniając jedzenie.

*time skip* (na lodowisku)

*Reader POV*

       Staliśmy przed wejściem do lodowiska i czekaliśmy na naszego trenera.
- OHAYOU!- krzyknął platynowłosy. - Ponieważ mało was znam chcę sprawdzić wasze umiejętności! Za tydzień przygotujecie choreografie dla siebie. Jakąkolwiek.- ogłosił. Ok, to będzie pro...

- Chwila...- znam ten głos. Nie wróży nigdy nic dobrego. Ciekawe co tym razem wymyśliły.

- Czy pozwolicie nam...- dodała druga trojaczka.

- Zorganizować to wydarzenie?- zapytała trzecia. Victor pokiwał entuzjastycznie głową.
- Ale to będzie...- powiedziały wszystkie.- IMPREZA!
Uff... A więc nie jest tak źle. Po raz pierwszy od... Ile one mają lat? (Wie ktoś? dop.aut.)

- Świetnie! Do czego zatańczycie?- zapytał Victor. Eeee... O cholera. Nie wiem, ale zaraz ja coś wymyślę... Moment... Mam!
- Ja zatańczę do: Evanescence - My Immortal.- oznajmiłam. Lubię moją ułożoną do tego choreografię.
- Ok, a ty Yuuri?- zapytał Victor. Mój przyjaciel nie wyglądał na takiego co wie do czego zatańczyć. Eh, zaproponuję mu Erosa. To się zdziwi chłopaczek.
- Proponuję,  In Regards To Love: Eros. Nauczę cię tego jutro.- powiedziałam.
- J-jak dla mnie może być.- powiedział lekko wystraszony. 

- OK! POSTANOWIONE!- wtrąciły się z powrotem trojaczki.- Do zobaczenia za tydzień! Hasetsu na lodzie! Ale będzie zabawa.

- Dobra ja lecę, a wy jak chcecie to sobie pojeździcie.- powiedział Victor zostawiając nas samych.

  *time skip*

       -Nee... Yuuri skup się! Na pewno za którymś razem ci wyjdzie!- próbowałam pocieszyć Yuuri'ego, ale bez większego skutku. Od trzech godzin trenujemy jeden element układu, a mianowicie: poczwórny Salchow. Jakoś nam nie idzie, bo Yuuri cały czas ląduje na plecach.

- Dobra, idź do domu. Namęczyłeś się widzimy się jutro.

- Ok, dzięki [T.I].- powiedział przygnębiony schodząc z lodowiska. Ja natomiast szlifowałam mój układ.

*time skip*

       Po 20 byłam już w domu państwa Katsukich. Victor uparł się, by na czas kiedy nas (Te rymy dop.aut.) trenuje wprowadziła się do Yuuri'ego. Chciałam zaprotestować, ale się uparli. No cóż, i w taki oto sposób tu jestem.

       - [T.I], jesteś! Akurat na kolację! Chodź zjesz z nami.- powiedziała Hiroko zapraszając mnie gestem do stołu. Yuuri świętował, gdyż, ponieważ jego mama zrobiła Katsudon. Uradowany jak nigdy czarnowłosy zaczął jeść? Nie, dosłownie pochłaniać jego ulubione danie.

- Yuuri powoli. Nikt ci tego nie zje.- powiedział Nikiforov ubawiony nieźle widokiem Yuuri'ego zatraconego w przyjemnie ciepłej potrawce wieprzowej.

-A, scąd tfo wfiecz? (czyt. A, skąd to wiesz?)- wymamrotał Yuuri z pełną buzią. Resztę posiłku przesiedzieliśmy rozmawiając i śmiejąc się z wyrazu twarzy Yuuri'ego

*time skip*

       Po zjedzonym posiłku wszyscy szczęśliwi i najedzeni (Yuuri to na pewno dop.aut) poszliśmy do swoich pokoi. Na dworze panowała niezła burza śnieżna. (No przysięgam, że pioruny napierdzielały) Już chciałam zgasić światło, gdy do mojego pokoju wszedł wystraszony Victor. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, gdy nagle gdzieś blisko uderzył piorun. Platynowłosy skulił się ze strachu. Ja nie mogę, dorosły facet boi się burzy.
- [T.I], mogę, mogę spać z tobą? B-boję się burzy.- powiedział cicho, a na jego policzki wkradł się delikatny rumieniec.

- Tak, możesz. Chodź tu.- gdy się nie ruszył nadal wystraszony, powtórzyłam.- No chodź.
Odsunęłam się trochę robiąc mu miejsce położył się i wtulił się we mnie. Pogłaskałam go po głowie, gdy błyskawica znowu uderzyła. Mimo, że był wyższy to ja go obejmowałam, a on się we mnie wtulał robiąc wrażenie jakby był niższy. W takiej pozycji zasnęliśmy.

       Nim całkowicie zasnęłam usłyszałam ciche: Arigatou. Zaśmiałam się w duchu. Niby taki facet, a jest taki uroczy.
- Oyasumi, Vitya.- szepnęłam. Po czym odpłynęłam w krainy Morfeusza.

  ♥ 687 słów♥ 

OHAYOU! To znowu ja z dyn, dyn, dyn... Nowym rozdziałem! Pomyśleć, że jeszcze dotrzymuję terminów. Ale poinformuję was, że ten FF zmieści się w 10/15 rozdziałach + Epilog. Także w gdzieś tak w 2018. Będzie już nowe opowiadanie. Pozdrawiam i jak zwykle do następnego!

~alixsiorek~

Victor Nikiforov x Reader [Yuri! On Ice]- Inna Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz