- Stop! - krzyknęła ica. - Jesteśmy na miejscu. Witaj w naszym drugim domu. - w tym momencie dziewczyna wskazała drewniany domek na drzewie zawieszony na wysokości około 4 metrów. Znajdował się on na małym wzniesieniu w środku lasu. Dzrzewo, na którym się znajdował, okalała rzeka, której nie sposób było przeskoczyć. Właśnie dlatego został poprowadzony przez nią mostek z desek, które skrzypiały ze starości.
Czekając na resztę, weszłyśmy z Monic do środka. Do domku wjeżdżało się drewnianą windą, którą Jacob z Nicolasem zbudowali dwa tygodnie temu. Wcześniej wejść można było jedynie po szczeblach przybitych do sosny. W środku domu znajdował się duży, pleciony dywan. Na nim stała stara sofa a obok niej pufy i drewniany stolik. Zauważyłam, że po dwóch stronach na ścianach były piętrowe łóżka z drewna, na których leżały koce i poduszki. Zapytałam:
- Śpicie tutaj?
- Dość często. Czasem robimy tu małą imprezę, czasami nocujemy, gdy jest pełnia, a czasem musimy, bo ktoś ma kłopo... - urwała.
- Jak to? Wszyscy z paczki są wilkołakami? Tak. To dlatego się razem trzymamy. Wilkokrwistość nas połączyła.
- A co na to wasi rodzice? - zapytałam.
- Nasi rodzice... - wzdychnęła ica. - Powiedziałam ci, że moja mama pracuje. Tak na prawdę zginęła w wypadku dwa lata temu. Nie powiedziałam ci tego na początku, bo nie wiedziałam czy mogę ci zaufać. Nie złościsz się? - zapytała zawstydzona.
- No co ty. Przecież wtedy byłam dla ciebie obcą osobą. Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się, żeby ją podnieść na duchu.
W tym momencie do środka wpadli chłopaki z Jacobem opierającym się na ich ramionach.
- Jak z nim? - zapytała ze zmartwieniem jego siostra.
- Już lepiej. Masz jeszcze trochę wilczomlecza? - zapytał Nicolas. W tym momencie ica sięgnała po słoik, który stał na półce nad kuchenką. Dziewczyna popatrzyła z rzędłą miną na mnie, a potem na chłopaków.
- I? - dopytywał nastolatek.
- Nie ma. - odpowiedziała Monic.
- To co teraz? - zapytał zdenerwowany Nico.
- Pójdziemy po tą roślinę. Przecież ona rośnie niedaleko w jaskini.
- Dobra, to wy idźcie, a my przypilnujemy twojego braciszka, bo ma napady furii.
Wyszłyśmy z domku i biegłyśmy przez ciemny las. Zapytałam:
- Tak właściwie to co to jest wilczomlecz?
- Wilczomlecz to taka roślina, którą dawno temu odkrył plemienny szaman. Przepis na miksturę przekazuje się z pokolenia na pokolenie każdej alfie. Mój tata przekazał mi go przed swoim odejściem. Powiedział mi także, gdzie go znaleźć. W naszej watasze zrobiłam wyjątek i teraz wszyscy znają przepis. O! Jesteśmy na miejscu. - weszłyśmy do małej jaskini. W głębi ujrzałam lekko lśniące, ciemno-fioletowe liście pnące się w górę. Ica podeszła do rośliny, zerwała cztery długie pnącza i wrzuciła je do słoika poczym udałyśmy się z powrotem do bazy.
Wpadłyśmy do pomieszczenie, gdzie czekali na nas koledzy ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Rozpaliliśmy ognisko, a później ica ugotowała wywar z ziół i wilczomlecza. Podaliśmy go Jacobowi i nareszcie się uspokoił.
Było już dość późno. Białe gwiazdy iskrzyły na niebie. Lekki wiatr smagał nasze włosy. Ciepło niesione od ogniska, uspokoiło nas i takim oto sposobem spędziliśmy noc, śpiąc oparci o kłody. Obudziliśmy się rano. Pewnie myślicie ,, Ale miała ochrzan od mamy, że nie wróciła na noc do domu. " ale wcale tak nie było. Poinformowałam mamę, że kiedy nie wracam na noc do domu, nocuję u Monic.
Następnego dnia rano poszliśmy do szkoły. Zapomnieliśmy tylko, że tego dnia była pełnia.

CZYTASZ
Wilczyca
Người sóiPiętnastoletnia Lisa niedawno przeprowadziła się z Nowego Jorku do małego miasteczka w Kandzie. Stało się tak w wyniku pewnego incydentu, który miał miejsce w starej szkole nastolatki. Teraz Lisa będzie musiała się zmierzyć ze swoimi obawami co do n...