1 | friend and food

158 21 7
                                    

!Notka na dole, przeczytaj!

Obudziłam się, czując jak mój żołądek, powoli zaczyna swoją gwałtowną i wręcz bolesną, modlitwę o posiłek. Zanim wstałam, obejrzałam pokój po raz setny, choć nie oczekiwałam najmniejszych zmian. Duże okno ze starą, koronkową firanką, jak zawsze było otwarte na oścież, a materiał falował swobodnie w rytm wiatru. Ciemna podłoga kontrastowała z brudnymi, białymi ścianami, a brązowa, popękana komoda sprawiała, że sypialnia wyglądała przytulniej. Powoli zwlekłam się z łóżka, którym nazywałam materac leżący w rogu mojego malutkiego pokoju. Skierowałam swoje kroki do małego, beżowego aneksu kuchennego połączonego z niewielką jadalnią. Otworzyłam lodówkę, rażąc przy tym swoje oczy, światłem wydobywającym się ze sprzętu. Właściwie to nie mam pojęcia, dlaczego ją otworzyłam, bo i tak doskonale wiedziałam, że nie znajdę tam nic poza starym awokado. Może chodziło mi o udawanie przed sobą, że stać mnie na wszystko, a w białej skrzynce błyszczą właśnie najwykwintniejsze potrawy przygotowane wcześniej przez moją gosposię?

Przemyślenia przerwał mi głos Matthew Healy'ego dochodzący z mojego telefonu dość starej edycji. Nie musiałam nawet patrzeć na wyświetlacz, żeby wiedzieć, że dzwoniła moja najlepsza przyjaciółka — Inna, bo tylko ona kontaktowała się ze mną w taki sposób. W każdy inny chyba też. Bez wahania odebrałam i przystawiłam telefon do ucha, maszerując do łazienki.

— Co jest? — zapytałam, przekręcając zniszczony umywalkowy kurek.

— Hej, ciebie też miło słyszeć. — powiedziała z kpiną w głosie. — Zabieram Cię na śniadanie do Stars'a.

— Kiedy?

— O dziesiątej. — odparła, a ja już odstawiałam telefon do ucha, aby spojrzeć która godzina, ale blondynka mnie uprzedziła. — Jest dziewiąta trzynaście, pośpiesz się. Mam po ciebie podjechać?

— Przejdę się. Coś się stało, że idziemy?

— Och, to już nie mogę spędzić z przyjaciółką trochę czasu? — zapytała, a ja byłam pewna, że właśnie szczerzy swoje równe, białe zęby do telefonu. — Jest coś do obgadania, ale to na miejscu. Ogarnij się i widzimy się o dziesiątej...

— ...u Stars'a. — dokończyłam za nią.

— Grzeczna dziewczynka. — Rozłączyła się.

Szybko umyłam zęby i przemyłam bladą twarz, wodą. Spojrzałam w lustro i głupio się uśmiechnęłam, starając nadać mojemu wyglądowi trochę przyjemniejszy wyraz.

Spięłam długie, czarne włosy w kucyka i uznałam, że ich kolor jest prawie identyczny, jak ten pod moimi jadeitowymi* oczami. Przetarłam twarz dłońmi, aby nadać jej, choć trochę koloru i udało się — wyraźnie zarysowane policzki momentalnie stały się zaczerwienione, a pełne, zazwyczaj blade usta nabrały malinowego koloru. Uszczypnęłam się jeszcze kilka razy w skórę odziewającą moje kości jarzmowe i musiałam przyznać, że byłam zadowolona z efektu. 

Wyszłam z łazienki i po dwóch krokach, znalazłam się już w sypialni. Szybko zdjęłam stare, dresowe spodnie i rzuciłam je na materac, nie fatygując się ze złożeniem ich. Z racji, że spałam jedynie w staniku i tamtej ścierze, aby nie marnować moich bluzek, od razu założyłam na siebie czarną bokserkę, a szczupłe, długie nogi odziałam w również stare, czarne, dziurawe na kolanach rurki z wysokim stanem. Sama popełniłam dziury w odzieży, spadając ze schodów ponad rok temu, ale i tak wszyscy myśleli, że to ubrania podążające za współczesnymi trendami. Zarzuciłam na siebie także czerwony sweter, bo nie byłam pewna pogody panującej na dworze. Na nogi wsunęłam lekko przybrudzone trampki z poszarpanymi sznurowadłami, a następnie wyszłam z mojej małej klitki, poprzednio zamykając drzwi na klucz. Na szorstkiej wycieraczce, przed drzwiami, znalazłam kilka listów, które wepchnęłam sobie do głębokiej kieszeni swetra, aby następnie zbiec w dół klatki schodowej, skacząc po kilka stopni. Podróż minęła mi w miarę szybko, bo zajęłam się czytaniem dostarczonych mi świstków.

Aventurine | Andy Biersack [ ZAWIESZONE ]Where stories live. Discover now