Katherine wzięła do ręki długopis. Patrzyła się na niego, jakby miał jej podpowiedzieć, co ma zrobić. Przeniosła wzrok na otwarty, kilkuset kartkowy zeszyt. Dostała go na urodziny od rodziny. Pamiętała to bardzo wyraźnie. Była wtedy przekonana, że nigdy go nie użyje, ale najwidoczniej się myliła.
Wstała od biurka i podeszła do okna. Widok na typowe miejskie blokowisko w dziwny sposób ją uspokajał. Patrzyła na szare budowle, które rosły jak zwierzęta. Samochody pędziły po czarnej drodze, nie zwracały uwagi na świat. Autobusy podjeżdżały pod przystanki i połykały ludzi. No właśnie... Ludzi. Każdy z nich miał inną historię, każdy coś w sobie krył. Katherine chciała wiedzieć, czy istniała opowieść podobna do jej. Zapewne tak. Jednak nawet gdyby historia byłaby taka sama, różniłaby się. Nie ma dwóch identycznych rzeczy. Może właśnie za to Katherine tak bardzo wielbiła ten świat.
Dziewczyna otworzyła okno na całą szerokość. Zaatakowały ją zimne podmuchy wiatru. Wdarły się do pokoju, przekartkowały zeszyt, zakołysały zdjęciami powieszonymi na sznurku, po czym ukryły się we włosach dziewczyny. Zapach marcowej trawy wdzierał się do jej nozdrzy. Stała tak niewzruszona póki nie usłyszała śpiewu ptaków.
-Und die vögel singen nicht mehr- szepnęła.
Otworzyła z wahaniem oczy, spuściła głowę i oparła ją na dłoniach. Wsłuchiwała się w piękne dźwięki, aż zadecydowała. Usiadła z powrotem przy biurku. Nie zamknęła za sobą okna. Na nowo chwyciła do ręki długopis. Otworzyła zeszyt na pierwszej stronie. Zaczęła pisać.
Wstęp
Długo zabierałam się do napisania tego wszystkiego. Było ciężko, naprawdę. Ta historia jest pełna dziwów, nieporozumień i niepojętych rzeczy. Dla kogoś może wydawać się zlepkiem wymysłów i kłamstw, ale nie zamierzam tego oceniać. Ta historia będzie opowiadać o... O czym zechcesz, o czym pomyślisz, czytając to.
Und Die Vögel Singen Nicht MehrPo chwili namysłu dopisała na dole:
Dla mnie jest to opowieść o ptakach.
***
W mieszkaniu panował półmrok. Ciemne rolety sukcesywnie walczyły z nikłymi promieniami słonecznymi na zewnątrz, a światło było zbyt słabe, w końcu kalendarz pokazywał datę: dwudziesty czwarty marca.
Delikatne brzmienie budzika sprawiło, iż uchyliłam jedno oko. Omiotłam szybko pomieszczenie. W głębi duszy marzyłam, aby telefon się pomylił i zadzwonił godzinę wcześniej. Wtedy miałabym jeszcze sześćdziesiąt minut spania. Jednak jak na złość, budzik był nieomylny. Wyraźna cyferka siedem krzyczała, iż to pora opuścić ciepłe gniazdko i wyjść na zewnątrz, aby stoczyć rutynową, poranną bitwę.
Wreszcie otworzyłam drugie oko. Uniesienie ręki kosztowało mnie wiele wysiłku, a wydostanie się z miłej pościeli jeszcze więcej. Zadrżałam z zimna. Była wiosna, nie miałam zamiaru spać w długich pidżamach.
Poranna toaleta została wykonana tak jak zawsze – automatycznie.
Otworzyłam z nadzieją lodówkę. Nie znalazłam w niej nic ciekawego. Ruszyłam do szafki, wyjęłam chleb, po czym na nowo zajrzałam do białego, zimnego prostokąta, w którym powinno znajdować się coś dobrego do jedzenia. Westchnęłam, odłożyłam chleb i wyjęłam miskę, płatki kukurydziane oraz mleko. Podsunęłam pod blat krzesło. Wspięłam się na nie i zaczęłam balansować, szukałam schowanego przez siebie kakao. Wyjęłam z triumfem niewielkie pudełko pełne brązowego proszku. Zatuszowałam swoją niecną misję i przygotowałam sobie śniadanie.

CZYTASZ
I Ptaki Już Nie Śpiewają
Teen FictionNieznajomy wysłał wiadomość: To była moja kołysanka w dzieciństwie. Teraz zawsze się tak żegnam, gdyż nie wiem, czy dane będzie mi się jeszcze obudzić. To opowieść o przechodzeniu zmian, zagubieniu i intymnej relacji pomiędzy Katherine i jej Niezna...