Następny dzień zaczyna się leniwie. Wstałam o ósmej rano, ubrałam się w czerwoną, letnią sukienkę i ruszyłam na przystanek autobusowy, żeby o równej dziewiątej stawić się na miejscu pracy. Z tego co zauważyłam, to z Jane jesteśmy pierwsze. Nasi szefowie przychodzą godzinę później, przez ten czas mamy możliwość załatwić drobne formalności oraz przygotować kancelarię na przyjazd klientów. Z tego ostatniego powodu zostałam wysłana do kawiarni obok, żeby kupić trzy rodzaje kaw i ciasta. Za dziesięć dziesiąta do biura wszedł Daniel Morton. W dopasowanym, granatowym garniturze i teczką wyglądał jak gwiazda Hollywood. Jane wstała, żeby szybko podać mu kilka listów, które przyszły tego ranka. Głupio było mi siedzieć na swoim miejscu, więc szybko wstałam. I stałam. Jak kołek, kiedy tych dwojga mówili o nieznanych mi klientach i sprawach.
- Jak naszej nowej stażystce pracowało się pierwszego dnia? – zapytał Morton nie odrywając wzroku od papierów, które dała mu Corwell.
Nie do końca zorientowałam się, że mówił do mnie.
- Dobrze. To znaczy... nie miałam dużo do roboty, odbierałam telefony. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.Mężczyzna podniósł wzrok na mnie i chytrze się uśmiechnął. Nie wiedziałam jak do końca to zinterpretować.
- Tylko tyle? – zapytał przenosząc wzrok na kobietę obok siebie – Mamy tu aspirującą studentkę, a ty Jane dajesz jej do roboty odbieranie telefonu? Stać cię na więcej.
- Na razie. Z czasem przejmie moje obowiązki – Corwell uśmiechnęła się.
Rozmowę przerwał dzwonek w drzwiach informujący, że ktoś wszedł.
Mężczyzna w czarnym garniturze i kawą w rękach miał poważną twarz. Wydawał się zamyślony, a przez to wyjątkowo piękny. Przywitał się ze stojącymi na środku pomieszczenia wspólnikiem i asystentką. Gdy stanął koło nich przypatrywałam się nieznajomemu. Miał potargane, brązowe włosy, a muskulatura przebijała się przez drogi strój. Daję sobie odciąć rękę, że na jego widok zaczerwieniłam się. Był przystojny. I to bardzo. Jego skupienie na twarzy dodawało mu aurę powagi, wyglądał na pracowitego, jego teczka była niedomknięta przez wystające różnej wielkości kartki.
Tak się zapatrzyłam, że straciłam rachubę o czym rozmawiają.
Nieznajomy spojrzał na mnie ulotnie po czym odwrócił się ponownie do mojego szefa.
-Kto to? – zagaił nieznajomy
- Przecież sam ją zatrudniłeś – odpowiedział śmiejący się Daniel. Z tego wynika, że musi to być Nathaniel, mój drugi szef
- Zatrudniłem? Przecież ja...a tak, już pamiętam.
Mężczyzna zaczął iść w moim kierunku pewnym krokiem, będąc koło mnie podał mi rękę
- Nathaniel Parker
Odwzajemniłam gest przedstawiając się. Mam nadzieje, że nie zauważył moich drżących rąk.
- Za dziesięć minut przyjdź do mojego gabinetu, obmówimy zasady stażu – powiedział mężczyzna i szybko udał się na piętro. Nie miałam czasu nawet odpowiedzieć.
Widząc to, mój drugi szef podszedł do mnie.
-Nie spodziewaj się, że będzie miły – uśmiechnął się – w tej kancelarii to ja jestem dobrym prawnikiem, a on tym złym – dodał patrząc mi w oczy.
- Mam to uznać za ostrzeżenie? – niepewnie spytałam
- Jak chcesz - odpowiedział mężczyzna wzruszając ramionami. Cała jego postać przypominała mi jednego z tych ludzi, którzy lubią patrzeć na reakcje innych. Trochę mnie wystraszył i to dało mu powód do uśmiechu. – Powiedz mi później jak było – puścił do mnie oczko i śladem swojego wspólnika poszedł na górę.
- On tak na poważnie?– zagaiłam siedzącą koło mnie kobietę. Zdawała się nie zauważyć przebiegu rozmowy, zajęta była wypisywaniem jakichś papierów. Nie odrywając wzroku od pracy zrobiła grymas na twarzy
-Jeśli miałabym wybierać, wybrałabym Daniela – odpowiedziała – Nathaniel jest... specyficzny. Zachowuje się jak służbista, w pracy nie lubi zabawy, uznaje ją jak największą świętość – w końcu na mnie spojrzała jakby czegoś oczekiwała.
- No idź już – kontynuowała – bo będzie miał do mnie pretensję, że jeszcze Cię zatrzymuje. Szybko wstałam i udałam się na schody. Moje serce waliło jak młot. Nie lubię nie miłych ludzi, a czuję, że mój drugi szaf taki właśnie będzie. Będąc na piętrze rozejrzałam się i skierowałam do drzwi po prawej stronie, na których pochylonym pismem było nazwisko mojego oficjalnego pracodawcy.Kulturalnie zapukałam, jednak nikt nie odpowiadał. Cicho weszłam do pokoju zastając mężczyznę jak przypatruje się z okna na ruchliwą ulicę. Niepewnie czekałam na to, co ma mi do powiedzenia.
YOU ARE READING
Law Love
RomanceKiedy nastoletnia Elizabeth Ashmore myślała, że gorzej być nie może, poznaje Jego. Ambitny Charyzmatyczny Przystojny I sporo od niej starszy. Nathaniel Parker, prawnik z Bristolu skrada serce znajdującej się na praktykach w kancelarii Elizabeth. Sz...