Rozżarzone światło słoneczne uderzyło boleśnie w Theo. Jęknął otwierając oczy, zaczął walkę z kacem. Powieki były jak z metalu. Delikatnie odwrócił głowę i zobaczył śpiącego spokojnie obok Adama, prawdopodobnie nagiego tak samo jak on, ręka Theo spoczywała na jego brzuchu.
- Uh... okay... - mruknął mając nadzieję, że to tylko alkohol w jego krwi wywoływał halucynację.
Theo zaczął przesuwać palcami. Adam obudził się zabierając szybko rękę towarzysza i rumieniąc się na twarzy.
- Co ty robisz w moim łóżku? Nagi?
Adam nie odpowiedział tylko spojrzał na Theo w twarzą pełną sugestii, która okazała się rzeczywistością. Przetarł oczy tak jakby chciał odpędzić dziwny sen.
- Boże... - wymamrotał.
- Wczorajszej nocy brzmiało to bardziej 'O Boże, Adam!' - powiedział nie zauważając wcale, że jego towarzysz nie był w nastroju do żartów.
Theo przez jakiś czas patrzył się w ścianę próbując przypomnieć sobie chociaż część wspomnień z zeszłej nocy. W końcu udało mu się zebrać rozmyte wspomnienia i poukładać je w całość. Zdradziecki mózg przypominał tylko te brudne myśli, ale odmówił zapamiętania najważniejszych rzeczy, przede wszystkim jak doszło do tego, że znaleźli się w jednym łóżku. Ostatnie miejsce które pamięta to klub w którym bawił się z resztą zespołu nie wiedząc jeszcze jak ta noc się zakończy.
- Więc... byłem dobry? - nagle zapytał Theo z chichotem.
- Nie mogę uwierzyć, pieprzyłeś swojego najlepszego przyjaciela, a ciebie interesuje tylko to czy byłeś w tym dobry?!
- Sądząc po twojej twarzy to mogła być nie najsłodsza chwila w twoim życiu, więc trochę się martwię...
Adam przerwał mu zirytowanym jękiem.
- Nie, nie była. Ale dałem jej szansę! - krzyknął, po czym spokojnie dodał - nie chodzi mi o to, że miałbym z kimś ciebie porównywać w tym sensie, ale nie sądzę że powinieneś się o to martwić.
Kiedy Theo zwycięsko wyrzucił ręce w powietrze, Adam błyskawicznie pożałował, że był aż tak szczery i schował swoją twarz w dłoniach, zostawiając zupełnie wyczerpanego przyjaciela którego twarz wcale nie wykazywała żalu.
- Przesadzasz...
- Cóż, jest w tym problem i mam nadzieję, że to widzisz, nawet jeżeli uważasz, że w tym wcale nie ma żadnego problemu.
- Przestań, Adam. Mówisz jakby był to koniec świata - powiedział wesoło Theo - żadna tragedia się nie stała. Seks nie jest problemem, mam na myśli to, że to nie jest punkt zwrotny. Ty czułeś się dobrze, ja czułem się dobrze. Czy jest coś w tym złego? Dlaczego nie widzisz to w ten sposób?
Theo wcale nie wyglądał na zawstydzonego czy zaniepokojonego. Adam spojrzał na niego.
- Wydajesz się być z tym w porządku...
- Bo jestem. Oczywiście, nie marzyłem o spędzeniu nocy z tobą czy o związku, myślę, że ty też, ale... oboje byliśmy pijani i obecnie nie pamiętam nawet połowy z tego co się działo, więc nie powinno być to niezręczne i...
- Byłem pieprzenie daleko do bycia pijanym - rzucił gniewnie Adam tak jakby słowa Theo go obraziły.
- Och, zamknij się, zawsze mówisz, że jesteś trzeźwy chociaż każdy wie, że tak nie jest, czy aż tak trudno to przyznać?
- Nie Theo, nie tym razem. Byłem trzeźwy, więc pamiętam każdą cholerną minutę z ostatniej nocy.
Pijany mózg przetwarzał informacje w spowolnionym tempie.