ja wiem,że mogę się powtarzać ale 2p!Włochy może być trochę bardzo OOC :"^)
Jest to trudny charakter do napisania a do tego ma być jeszcze nie smutne zakończenie XD
_2pIreland_ jak możesz mnie tak torturować...? ;-; *ta osóbka złożyła zamówienie na one-shot'a ofc*III z takich ogólnych informacji to eee dużo będzie pisane w trzeciej osobie, bo tak mi jest po prostu łatwiej :vv
Reader jest pewnego rodzaju lekarzem w tym shot-cie tak btw
ale
Zacznijmy już
W pomieszczeniu były słyszalne głośne krzyki,płacze.
Znowu zabrakło mu leków. Kuro i Lutz - "znajomi" osoby wydającej te koszmarne wrzaski, mieli już dość takich akcji. Oczywiście nawet nie czekali aż on będzie kazał im dosłownie zapier*alać po jego leki uspokajające. Woleli po prostu przynieść to czego tam chce i mieć święty spokój.
Wdech.
Wydech.
Próbował się uspokoić. Miał wrażenie,że wszystko się wali,że sufit mu zaraz spadnie na głowę i zakończy jego marny żywot.
Był raz,że Kuro zaproponował mu leczenie. W sumie gdy się tak nad tym zastanowi to teoretycznie było by to możliwe...w końcu zmaga się z tym problemem od niedawna, więc jest jeszcze szansa na wyleczenie się. Jedynym problemem jest...kto go wyleczy? Jako pewnego rodzaju przestępca nie może iść tak po prostu do jakiegokolwiek szpitala w mieście. Od razu by go wtedy rozpoznali i zamiast się leczyć gniłby w więzieniu. Nie mógł liczyć na pomoc od Kuro i Lutz'a. Nie pomogli by mu raczej w takim wypadku. Zabawne. Myśli o kurowaniu się a dobrze wie,że nie ma nikogo na tym świecie komu może w połowie zaufać, a co dopiero w pełni. Nie ufa nawet sobie w stu procentach. Ale jeżeli chce wrócić do dawnej świetności,do ponownego em..tak jakby dobrego samopoczucia,to musi zacząć działać i znaleźć kogoś.
Kogokolwiek.
~*~
Obdzwonił wszystkie swoje dostępne kontakty czy nie znają żadnego lekarza. Pytał Kuro,Lutz'a, a nawet znienawidzonego Olivier'a i jego innych znajomków (Francois,Matt i Allen jak coś :v)
Udało mu się zdobyć jakiś numer do... eee...jak tam jej było...? [T/I]....[T/N]...? Chyba [T/I] [T/N]. Chyba właśnie tak się zwała.
(Reader's POV)
Uhhhh...Ile papierów,ile spotkań...Boże...ja się z tym nie wyrobię. Muszę sprawdzić każdą kartę z danymi osobowymi tych moich ... em... pacjentów.
Nagle doszedł do mnie dźwięk mojego telefonu. O nie ktoś dzwoni. Pewnie znowu chce się umówić na badanie i takie tam. W sumie mój znajomy [Jakieś męskie imię M/I] mówił coś,że podawał komuś tam numer do mnie. No cóż.
~*~
Dobra. Już po rozmowie. Dzwonił jakiś Vargas. Nie wiele mi to nazwisko mówi, a z innej strony brzmi znajomo. Pewnie gdzieś je usłyszałam i tyle. [M/I] jutro przyśle kartę z jego danymi.
~*~
Już sprawdziłam pozostałe papiery. Jest 4:00 . Hmm myślałam,że to dłużej zajmie.
Miałam już się kierować w stronę mojego łóżka ale przeszkodził mi w tym mój telefon. [M/I] dzwonił.
- "Co chcesz?" - zapytałam lekko... no dobra... Bardzo zirytowana. Pewnie dzwoni znowu z jakąś sprawą,która nie ma żadnego sensu albo znowu nie może włączyć swojego komputera...
CZYTASZ
"Kompromitacja" (Czyt. One-Shot'y)
Fanfickompromitacja «narażenie siebie lub kogoś innego na wstyd, śmieszność lub utratę dobrej opinii» • kompromitować • kompromitować się Po co jest tu ta formułka? A po to by od razu poinformować potencjalnych "czytelników" tego wielkiego literackiego d...