Makkachin tego ranka nie zastanawiał się nad niczym szczególnym. Monologi wewnętrzne na temat zmysłów, które ostatnio nawiedzały otaczających go ludzi, jego nie dotyczyły. On nie musiał myśleć o tym, czy zapach jaki on czuje, jest tym samym zapachem, który dociera do nosa kota sąsiadów. Nie doszukiwał się w szumie deszczu innego znaczenia niż to, że na podwórku z pewnością będzie pyszne błotko. Nie myślał o tych kolorach, których nie potrafi zobaczyć psie oko.
Nie. Makkachin obudził się tego ranka i jedynym co zajmowało jego myśli była miska jedzenia, oraz jakaś przyjazna rączka, która mogłaby podrapać go za uszami. Wstał więc z tej śmiesznie miękkiej podłogi i powędrował w poszukiwaniu tych dwóch brakujących mu do szczęścia elementów.
***
Dotyk to taki dziwny zmysł, na który na co dzień nie zwracamy uwagi. A przecież to dzięki niemu wiemy, czy jest zimno, czy ciepło, czy coś jest mokre, czy suche. Czujemy łaskotanie włosów na karku lub ból uderzenia. Jakby się przez chwilę nad tym zastanowić, to to, że nasz organizm potrafi sam, bez wiedzy świadomości, odróżnić tyle rodzajów dotyku i przekazać nam samą informację, co one mogą oznaczać, jest naprawdę niesamowite.
Człowiek nie jest świadomy swojego czucia, a w każdym razie nie myśli o tym. Jednak prawdopodobnie utrata właśnie tego zmysłu okazałaby się największą torturą. To prawda, są ludzie, którzy nie odczuwają bólu, ale czują oni nacisk, zmianę temperatur. Natomiast człowiek całkowicie pozbawiony czucia musiałby ciągle patrzeć na to, co robią jego ręce i nogi. Nawet sprawdzenie dłonią nie pomogłoby mu ustalić, czy ma otwarte, czy zamknięte usta. Musiałby wciąż upewniać się, że wszystkie kończyny ma w tym samym miejscu. Byłby jak głowa robota wszczepiona do ciała, ale nie podłączona do niego i niemogąca nim sterować.
Zmysł dotyku jest naprawdę niesamowitą rzeczą w organizmie człowieka. I nawet nikt się nad tym nie zastanawia.
Tak jak na przykład teraz. Włosy Jurija różniły się w dotyku od tych należących do siostry Otabeka. Te dziewczęce były bardziej miękkie, nie tak grube, ale kręcone. Nawet trochę cieplejsze, pewnie przez ich czarny kolor.
Otabek często czesał swojej siostrze różne warkocze i kucyki. Zawsze potem dziewczynka dziękowała mu buziakiem w policzek. Od Jurija nie wymagał aż takiego poświęcenia, ale nie mógł patrzeć, jak chłopak szarpie się ze swoimi kudłami, nie potrafiąc ich opanować. Teraz on siedział na ławie w jadalnio-salonie, a Jurij przed nim na podłodze z miską katsudonu na kolanach. Szara szczotka w kształcie kociaka, podkradziona pewnej dwunastolatce, sprawnie rozdzielała jasne kosmyki.
- Nie wiedziałem, że interesuje cię też fryzjerstwo – odezwał się nagle Plisetsky z ustami pełnymi śniadania, chyba chcąc dogryźć koledze. Altina jednak mało co ruszało.
- Jakbyś miał młodszą siostrę, też byś potrafił takie rzeczy – odparł spokojnie, zastanawiając się czy zacząć zaplatać warkocz, czy zwyczajnie związać włosy blondyna w kucyk. Ostatecznie zdecydował się na to drugie. Jurij nie był spokojnym modelem.
- Na szczęście oszczędzono mi tego – blondyn wyszczerzył zęby, za co został dość brutalnie pociągnięty za włosy.
Makkachin, po dość krótkiej obserwacji, doszedł do wniosku, iż nie ma co liczyć na mizianie po głowie, z rąk szarpiących się i przekomarzających nastolatków. Przeszedł więc, między stolikami, do kuchni, licząc przynajmniej na zaspokojenie drugiej potrzeby, czyli kradzież czegoś smacznego.
Wśród garnków i stosów jedzenia nie spotkał jednak tej miłej pani, która zawsze wrzucała mu coś dobrego do miski. Kobieta jednak niedawno musiała tu być, o czym świadczył bardzo przyjemny zapach i coś bulgoczące w wielkim naczyniu na piecyku.
Zamiast niej, w głębi pomieszczenia pudel dostrzegł obydwóch swoich pańciów stojących bardzo blisko siebie i bardzo czymś zaabsorbowanych.
***
Pani Katsuki musiała wyjść na chwilę, żeby dopilnować czegoś w gorących źródłach. Zostawiła więc kuchnię i gotujący się w wielkim garze bulion pod opieką syna oraz jego przyjaciela. Sama była świadoma, że „przyjaciel" to nie jest najlepsze określenie do opisania tej relacji, ale to tak ładnie brzmiało...
Gdy tylko zostali sami, Victor owinął ręce wokół ramion swojego narzeczonego, przylegając do jego pleców. Bardzo chciał wykorzystać tę chwilę prywatności. Zwłaszcza, że Yuuri opierał się tylko przez jedną, małą chwilkę. Zaraz jednak odwrócił się przodem do szarowłosego i opuszkami palców przesunął po jego szyi, aż zaplótł ręce na karku. To uczucie łaskotania i ciepło innych rąk wywołało delikatny dreszcz, biegnący przez kręgosłup Victora. Nie był to drzesz wywołujący podniecenie, ale raczej błogie uczucie odnalezienia swojego miejsca na świecie. Nikiforov jednak nie był by sobą, gdyby choć przez chwilę przestał przekraczać granice przestrzeni osobistej swojego kochanka. Zwłaszcza gdy te przesunęły się już tak daleko.
Jednak namiętne pocałunki nad gorącą kuchenką przerwało im krótkie, jakby zdesperowane szczeknięcie. Yuuri oderwał się od ust Victora i, śmiejąc się głośno, skupił całą swoją uwagę na Makkachinie. Aż mężczyzna zaczął się zastanawiać, czy to nie podpada pod paranoję, być zazdrosnym o własnego psa.
Pudel natomiast dostał wreszcie to, czego szukał odkąd tylko się dziś rano obudził. Jeden pańcio pogłaskał go po głowie. Potem zaczął drapać za uszami i ciągnąć za nie lekko, a na końcu jeszcze pomiział pod brodą. Natomiast drugi, czy raczej ten pierwszy, napełnił miskę psa jakimś pysznie pachnącym jedzeniem. W dodatku zanosiło się na to, że za chwilę wybiorą się na jeden z tych ekscytujących spacerów, podczas których każde napotkane dziecko będzie drapać go za uszami. No czego mu mogło do pełni szczęścia brakować?
------------------------------------------------------------------
Koooniec
Teraz muszę szybko dokończyć jedno z tych opowiadań, które mam zaczęte, żeby nie było, że założyłam konto tylko na challenge i na tym się skończy.
W ogóle jak mi poszło? To mój debiut, więc proszę o takie naprawdę szczere opinie i dzięki za gwiazdki. Papaa :)
CZYTASZ
Zmysłowy Challenge Yuri on ICE
FanfictionVictor uwielbiał być w centrum uwagi, stać w świetle reflektorów i ogólnie lśnić w blasku chwały. Ale nawet jemu potrzebne były czasem wakacje. Takie prawdziwe, w towarzystwie Yuuriego, jego rodziny, ewentualnie Yurio, bo to też część rodziny, ale n...