Rozdział 7

157 20 0
                                    

- To jest jakieś nieporozumienie! To nie jest moje! - wykrzyczałem to tak głośno, że chyba było mnie słychać w całej szkole. 

- Niestety dowody mówią same za siebie - odpowiedział mi dyrektor.

- Jakie dowody?! Jakie dowody?! Ja tu jedynie widzę akt oskarżenia! Nawet nie mogę się z tego wytłumaczyć!

- Niby jak chcesz to wytłumaczyć? Nie masz nam nawet jak pokazać, że jesteś niewinny.

- No właśnie i wy tak samo nie możecie mi tego udowodnić i oskarżać, że to co znaleziono w moim plecaku, należy akurat do mnie!

- Do świętych nie należysz młody człowieku. Nie raz już sobie nagrabiłeś i nie raz trafiałeś do mojego gabinetu. A to jest prestiżowa szkoła i na takie zachowanie nie pozwalamy, a już nie wspomnę o handlu.

- Przysięgam, że to nie ja! Ile to jeszcze będę powtarzał?!

- Dosyć tego mój drogi. Chesterze Benningtonie, od dzisiaj nie jesteś już uczniem  Greenway High School! Zostajesz stąd wyrzucony!



A jak do tego doszło? Cóż... Trochę to skomplikowane... Ale mimo wszystko Wam opowiem co i jak...

Zaczęło się wszystko, kiedy następnego dnia, od mojej rozmowy z Erykiem, poszedłem do szkoły. Szedłem strasznie mozolnym krokiem, jakoś niespecjalnie się spieszyłem. Zresztą, komu by się chciało iść z uśmiechem na ustach do budy. Wracając... Kiedy tak szedłem, zatracony we własnych myślach, poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Moje zamyślenia przerwała ta osoba i odwróciłem się do niej. Przede mną ukazała się Talinda. Byłem w szoku, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek mnie zaczepi. Przez pewien czas myślałem, że w ogóle mnie nie kojarzy. 

- Cześć Chester - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

- Cz-cześć Talinda... Co tam słychać? - serce biło mi jak oszalałe. Dziewczyna moich snów zagadała do mnie po tylu latach rozłąki. To aż cud, że mnie wciąż pamiętała. Talinda jakoś nie zaliczała się do osób, które pamiętają wszystko i wszystkich. Ale nie czas na takie rozmyślania i tłumaczenia.

- Wszystko po staremu... Słyszałam, że wybierasz się na studniówkę. Co cię do tego podkusiło?

Okej, mam rozumieć, że mój kochany przyjaciel już zdążył wyplotkować, że ponurak Chester idzie na szkolny bal. Coś czuję, że dzisiejszego dnia nie zaznam spokoju i będę ciągle na uwadze innych uczniów. 

- Tak to prawda, wybieram się na studniówkę... A powód... Cóż... To ostatni rok w tej szkole, niedługo matury i w ogóle... Pomyślałem sobie, że może jakoś opuszczę tą budę... Z honorem...

No już chyba gorszego tekstu palnąć nie mogłem. Chyba rzeczywiście jestem jakiś inny. Ciekawe czy Talinda mi uwierzy w to, co właśnie powiedziałem. W końcu też mnie zna dość dobrze. Może w każdej chwili wykryć, kiedy kłamię, a kiedy nie. 

- No proszę, Chester chce pożegnać znienawidzoną szkołę, jakież to niezwykłe - zaśmiała się po tych słowach.

Chcąc tego, czy nie, odruchowo i ja się zaśmiałem. Co ja mogę poradzić na to, że Talinda ma taki uroczy śmiech. Kiedy ona się uśmiechała czułem, że moje życie nabiera zupełnie innych kolorów niż tylko czarny czy biały.

- A tak wracając... Masz może już partnerkę? - zapytała.

I co teraz i co teraz? Chester ogarnij się. Dasz sobie radę. Obiecałeś, że ją zaprosisz, więc to zrobisz. Dasz radę, pokaż że masz jaja.

In The End. Chester Bennington [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz