〰3〰

3.1K 235 119
                                    

MARINETTE

Cały miesiąc chodziłam po różnych domach mody, pracowniach krawieckich, czy innych tego typu miejscach, i co? Wszędzie to samo.

- Marinette, nie przejmuj się tym. - powiedziała Tikki, siedząca na moim kolanie.

Lada chwila miał zawitać grudzień, a ja siedziałam na dachu jakiejś rozsypującej się kamienicy w najbardziej obskurnej części miasta, gdzie zapuszczają się jedynie same typy spod ciemnej gwiazdy. Było mi trochę zimno, ale nie zważałam na to. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i naciągnęłam na nie mój czerwony sweter, który właśnie miałam na sobie.

- Och, Tikki, dziękuję, że chcesz mnie pocieszyć, ale nawet nie próbuj. - jęknęłam, oparłszy się o ścianę za mną. Wraz z przylgnięciem moich pleców do surowych cegieł, przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Nie możesz się poddawać. - kwami wzleciało na wysokość moich oczu.

- Już to zrobiłam. - w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. - Przykro nam, nie zatrudnimy konkurencji. - zaczęłam przedrzeźniać wszystkich ludzi, którzy mówili tak na każdej mojej rozmowie kwalifikacyjnej.

Co z tego, że w podaniu, jak i w życiorysie napisałam, że moje nazwisko to Dupain - Cheng, skoro każdy, kto prosił mnie o dowód tożsamości, widział, że nazywam się Agreste. I co z tego, że aż do odkrycia mojego prawdziwego nazwiska szło mi dobrze, skoro kiedy tylko dowiadywali się, że w jakiś sposób jestem złączona z największym domem mody we Francji, od razu twierdził, że jestem szpiegiem Gabriela. Ja już nie wiem, co mam robić.

- Mari, martwię się o ciebie. - Tikki usiadła na mojej głowie i czułam, że zaczyna mnie po niej delikatnie głaskać, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.

To kwami jest kochane. Tylko jej w pełni mogę zaufać i tylko ona mnie nie nie zawiedzie i nie skrzywdzi. Są jeszcze rodzice, ale Tikki nawet w środku nocy potrafi mnie pocieszyć, czy wspomóc dobrą radą.

- Tikki? - kwami kilka sekund później znów pojawiło się przed moimi oczami.

- Czym się martwisz? - zapytała z troską.

- Jak myślisz, co się dzieje z Władcą Ciem? - zadałam błąkające mi się po głowie pytanie.

Ostatni atak miał miejsce jakieś sześć albo siedem lat temu i od tamtej pory nikogo nie opętał. A co jeśli rośnie w siłę? A co jeśli lada dzień powróci z mocą, której nie zdołam odeprzeć? A co jeśli będzie tak silny, że zabierze moje kolczyki, a potem mnie zabije? Co wtedy? Ja jestem za młoda na śmierć. Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałabym zrobić w życiu.

Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.

- Nie wiem. - moja mała opiekunka spuściła główkę. - Zazwyczaj jest tak, że każde kwami potrafi wyczuć inne, ale z Nooroo jest inaczej. Najpewniej jest to sprawka samego Władcy Ciem. - westchnęła. - Prawdopodobnie użył magii, by nikt nie mógł dowiedzieć się, gdzie jest jego kryjówka. Rzucił jedno z tych silnych zaklęć, którego nawet ja nie jestem w stanie złamać.

Trochę mnie ta odpowiedź zaniepokoiła. Czy to oznacza kłopoty? Czy mam się przygotować na najgorsze?

- Tikki, wracajmy do domu. - złapałam kwami w dłonie i wypowiedziałam zaklęcie, dzięki któremu zawsze staje się Biedronką.

Odmieniłam się tuż za swoim blokiem, jest już zimno, dlatego nie otwieram okien. Wchodziłam na to swoje piętro, zastanawiając się, co ciekawego mam w lodówce. Niestety nie mam pojęcia, co tam jest i co mogłoby mi posłużyć za kolację.

Przekręciłam klucz w zamku i złapałam za klamkę, żeby je otworzyć, ale niestety nie mogłam tego zrobić. Walnęłam wściekle w drzwi, bo znowu się zacięły.

- Spokojnie, zaraz to naprawię. - Tikki tak po prostu przeniknęła przez drzwi, a sekundę później pojawiła się znów przede mną.

Nacisnęła ponownie klamkę, a drzwi o dziwo ustąpiły. Miałam ochotę rzucić się na łóżko tak, jak stałam, ale jednak postanowiłam wziąć szybki i gorący prysznic.

Z turbanem na głowie zrobionym z błękitnego ręcznika i owinięta czerwonym, frotowym szlafrokiem jadłam kolację, na którą zrobiłam sobie jakieś musli z kawałkami owoców. Postanowiłam włączyć telewizor, żeby zobaczyć, co ciekawego dziś się wydarzyło.

- Tajemniczy i nieuchwytny nożownik znów zaatakował. - głosiła pani Nadia. - Tym razem ofiarą zabójcy padł niezidentyfikowany blondwłosy mężczyzna o niebieskich oczach, miał około trzydziestu lat. Policja szuka świadków. - coś mi tu nie pasowało. To już chyba jego piętnasta ofiara, a nikt go nigdy nie widział, ani ludzie, ani miejski monitoring, ani władze. Nie wiem, co dzieje się w Paryżu, ale to jest bardzo niepokojące.

Ta noc to jakaś masakra. W ogóle nie mogłam zasnąć. Przekręciłam się na plecy i zaplotłam dłonie pod piersiami. Zaczęłam myśleć nad tym wszystkim. Nad moim nieudanym małżeństwem; tak to już jest, kiedy bierzesz ślub, mając niespełna dwudziestkę. Wszystko jest ładnie pięknie, a po czterech latach okazuje się, że twój mąż zamienia się w nieczułego palanta, dla którego praca jest ważniejsza od żony. Kiedy po całym dniu chciałam się przytulić do niego w łóżku, ten odwracał się do mnie plecami. Po roku miałam dość takiego traktowania, dlatego wyniosłam się z sypialni do pokoju gościnnego. Pewnie był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Nie wiem, od tamtego czasu w ogóle go już nie widziałam.

W pierwszej chwili zaczęłam myśleć, że mnie zdradza i to ją woli ode mnie, ale Plagg powiedział mi, że to tylko moje wymysły. Cóż, uwierzyłam mu, bo on by mnie nie okłamał. Nie raz mówił, że to właśnie mnie woli od Adriena i to właśnie ja powinnam posiadać jego pierścień.

Pół roku później wyprowadziłam się z domu i zmieniłam numer. Może nawet nie zauważył, że mnie tam nie ma? Tego też nie wiem, ale za to już wiem, co powinnam z tym wszystkim zrobić.

👹👹👹

Koniec Tajemnic ||Miraculous||✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz