〰ADRIEN〰
Byłem już w pełni sprawny, dlatego mogłem swobodnie się poruszać po całym domu. Niestety Marinette postanowiła wrócić do swojego mieszkania. Zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu, ale czego ja się spodziewałem? Że po tygodniu wpadnie mi w ramiona albo do łóżka?
To był szczególny dzień - nasza szósta rocznica ślubu. Plan na odzyskanie mojej żony już mam dopracowany. Bukiet jej ulubionych herbacianych róż już kupiłem, a pierścionki zaręczynowe i obrączka wróciły do jubilera. Jeszcze nigdy w życiu się tak nie stresowałem. Nie wiem, co zrobię, jeśli ona do mnie nie wróci i nadal będzie chciała tego rozwodu. No cóż, jeśli do tego dojdzie, to będę musiał się z tym pogodzić i usunąć się z jej życia.
Raz kozie śmierć. Będzie dobrze. Oby.
Marinette miała mieć tamtego dnia patrol. Umówiliśmy się, że każdy z nas będzie trzymał nocną wachtę przynajmniej raz w tygodniu. Dziś kolej mojej Mari, dlatego nie będzie się mnie spodziewać.
Specjalnie dla niej okiełznałem nawet swoje sterczące na wszystkie strony świata włosy. Do kieszonki w uniformie Czarnego Kota schowałem czerwone pudełeczko z podrasowaną biżuterią mojej żony i nie zapominając o bukiecie, wyskoczyłem przez okno.
Po dachach paryskich kamienic poruszałem się zwinnie, ale ostrożnie, żeby nie uszkodzić herbacianych róż. Obawiałem się tego, co mi powie. Bałem się, że nie będzie chciała mieć już ze mną nic wspólnego. Nie, Adrien, nie myśl tak, na pewno uda ci się odzyskać kobietę, bez której twoje życie nie ma sensu. Na pewno matka twoich przyszłych dzieci do ciebie wróci. Na pewno?
Znalazłem ją na dachu opuszczonej fabryki na przedmieściach Paryża. Podszedłem do niej cicho i przytuliłem od tyłu, dając jej całusa w policzek i wystawiając przed nią jej ulubione róże. Wzięła kwiaty i odwróciła się twarzą w moją stronę. W tych przecudownych oczach widziałem zaskoczenie. Chciałem ją pocałować, ale się powstrzymałem.
- To moja kolej na patrol. - zauważyła. - Dlaczego tu jesteś? - zapytała.
- Księżniczko, dziś jest szczególny dzień. - uklęknąłem przed nią i chwyciłem jej dłoń. - Przygarniesz pewnego bezpańskiego kocura, Moja Pani? Pewnego Kocura, który jest najgorszym idiotą na świecie, bo pozwolił odejść swojej ukochanej Księżniczce. Kocura, który pomimo tego, że przez ostatni rok ci tego nie okazywał, bardzo cię kocha. Proszę, wróć do mnie. - miałem nadzieję usłyszeć twierdzącą odpowiedź.
- Adrien... ja... czy to ma sens? - odwróciła wzrok ode mnie. - Jaką mam pewność, że taka sytuacja już się nie powtórzy? Jaką mam pewność, że po raz kolejny nie złamiesz mi serca?
- To już się nigdy nie powtórzy. - zadeklarowałem. - Obiecuję ci, że będzie tak, jak kiedyś. - pocałowałem jej drobną dłoń. - Zrobię wszystko, żeby było tak, jak kiedyś.
Spojrzała na mnie, a moje serce szalało. Jeszcze chwila niepewności, a źle się to może skończyć. Jestem za młody, żeby zejść na zawał, ale zaraz tak się może stać.
- To twoja ostatnia szansa. - zagroziła.
Zgodziła się?
Zgodziła się!
Nie pamiętam, kiedy byłem taki szczęśliwy. Porwałem ją w ramiona i zacząłem obracać wokół własnej osi. Ona chichotała, a ja płakałem. To były łzy szczęścia. Teraz zrobię wszystko, żeby było jak dawniej.
- Mam coś jeszcze dla ciebie. - odstawiłem ją na nogi i wyjąłem pudełeczko z kieszeni i je przed nią otworzyłem.
- Czyli to ty je zabrałeś. - stwierdziła i się zaśmiała. Założyłem jej pierścionki i obrączkę. - Co teraz? - zapytała, przyglądając się swojej biżuterii.
- Idziemy po twoje rzeczy. - zarządziłem.
〰MARINETTE〰
Od kilku dni czuję się tak, jakby mnie czołg przejechał. Wymiotowałam, wszystko mnie bolało i ogólnie było ze mną kiepsko.
Odwróciłam się na drugi bok, żeby przytulić się do Adriena, ale jego tam nie było. Otworzyłam oczy i postanowiłam zejść na dół, żeby zrobić jakieś śniadanie.
Będąc na schodach, poczułam zapach kawy, przez który zrobiło mi się strasznie niedobrze, przez co musiałam szybko znaleźć się w łazience.
Kiedy było już po wszystkim, zastanawiałam się, co takiego może mi dolegać. Po krótkim zastanowieniu się i przeanalizowaniu wszystkich objawów stwierdziłam, że to pewnie tylko grypa, bo co innego mogłoby to być? Skończyłam myć zęby i po krótkim prysznicu założyłam czarne legginsy oraz długi, kremowy sweter, po czym postanowiłam wyruszyć na poszukiwania mojego męża.
Między mną a Adrienem układa się znakomicie. Jest nawet lepiej niż kilka lat temu. Tęskniłam za nim bardzo. Teraz mam pewność, że już nigdy się to nie powtórzy. Czuję się, jakbym znów miała te dziewiętnaście lat i z każdym dniem zakochiwała się w nim na nowo.
Adriena znalazłam przy stole w jadalni; pił kawę i czytał gazetę. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, a ja pocałowałam go na dzień dobry.
- Nie wyglądasz najlepiej. - zauważył. - Jesteś chora? - dotknął mojego czoła. - Może pójdziemy do lekarza. - zaproponował.
- Nie trzeba. - uśmiechnęłam się słabo. - Wezmę jakiś paracetamol i mi przejdzie, ale miło, że się martwisz. - cmoknęłam go w policzek.
👹👹👹
CZYTASZ
Koniec Tajemnic ||Miraculous||✔
FanfictionPo długich poszukiwaniach nareszcie udaje się odnaleźć kryjówkę nieaktywnego od kilku lat Władcy Ciem. Jaki związek ma ten złoczyńca z rodziną Agreste? Kto kryje się pod maską Ćmy? Co takiego wydarzy się podczas bitwy ostatecznej? Co takiego wydarz...