- Siema Przemo. – zawołał radośnie Maciek w moją stronę.
- No siema blondynko. - odpowiedziałem śmiejąc się.
- Jak po weekendzie? Widziałem, że ostro zabalowałeś. – zapytał siadając obok mnie na trybunie.
- No powiem Ci, że pochlałem ostro. Ale muszę wziąć się w garść i ostro trenować, w końcu niedługo mam mecz. – spojrzałem na przyjaciela. – A Ty co masz taki wyraz twarzy?
- Zengota Ci nie mówił? – zapytał.
- O czym? – spojrzałem na brunetkę siedzącą obok trenera – kurwa, dobra jest.
- Przemek, szykuj się, zaraz wyjeżdżasz. – zawołał trener w moją stronę.
- Dobra. Janowski pogadamy po treningu. Przyjedź do mnie.
- Ok. – zaśmiał się. – Będę panienko.
***
- Więc Maciek – usiadłem obok przyjaciela. – Co miał mi Zengota powiedzieć?
- Nie wiem czy mogę to mówić. – zrobił poważną minę.
- No mów a nie pierdolisz głupio. – uderzyłem go w ramie.
- Zengota widział Malicką. - powiedział, na co ja spojrzałem się na niego jak na głupka.
- Wydawało mu się. – odpowiedziałem ze spokojem. – Ona wyjechała.
- Wyjechała, ale wróciła. – wtrącił się Zengota.
- Niech spierdala stamtąd skąd przyjechała. – Zaśmiałem się.
- Też tak sądzę przyjacielu. Chodź jedziemy coś zjeść.
- Jestem głodny, więc się zgadzam.
***
Przemek: Halo, jesteś?
Ja: Przemysławie, jest 5 nad ranem, co się dzieje?
Przemek: Jadę na mecz.
Ja: Rozumiem, ale wiesz, że ja spałam?
Przemek: Tak.
Przemek: Trzymaj kciuki. Wieczorem mam mecz.
Przemek: Chyba Ci głowę zawracam, co?
Ja: Nie, ubierałam się. Idę pobiegać.
Przemek: Woaaa, wyjdziesz do ludzi?
Ja: Jest prawie 6, nikogo jeszcze nie ma.
Przemek: Cokolwiek.
*************************************************************
O boże, chyba z racji tego, że dziś mam ostatni dzień wakacji zrobię jakiś mały maraton xD. Jezu, jaką ja mam wyobraźnie, hahahaha.
Myślę także czy nie pisać takich jakby mini ''sms'' z jakimiś żużlowcami :D
YOU ARE READING
Forgive her. [Przemysław Pawlicki]
FanficDawna zraniona przyjaźń? Czy uda się ją naprawić?