3.

266 28 8
                                    



- Siema Przemo. – zawołał radośnie Maciek w moją stronę.

- No siema blondynko. - odpowiedziałem śmiejąc się.

- Jak po weekendzie? Widziałem, że ostro zabalowałeś. – zapytał siadając obok mnie na trybunie.

- No powiem Ci, że pochlałem ostro. Ale muszę wziąć się w garść i ostro trenować, w końcu niedługo mam mecz. – spojrzałem na przyjaciela. – A Ty co masz taki wyraz twarzy?

- Zengota Ci nie mówił? – zapytał.

- O czym? – spojrzałem na brunetkę siedzącą obok trenera – kurwa, dobra jest.

- Przemek, szykuj się, zaraz wyjeżdżasz. – zawołał trener w moją stronę.

- Dobra. Janowski pogadamy po treningu. Przyjedź do mnie.

- Ok. – zaśmiał się. – Będę panienko.

***

- Więc Maciek – usiadłem obok przyjaciela. – Co miał mi Zengota powiedzieć?

- Nie wiem czy mogę to mówić. – zrobił poważną minę.

- No mów a nie pierdolisz głupio. – uderzyłem go w ramie.

- Zengota widział Malicką. - powiedział, na co ja spojrzałem się na niego jak na głupka.

- Wydawało mu się. – odpowiedziałem ze spokojem. – Ona wyjechała.

- Wyjechała, ale wróciła. – wtrącił się Zengota.

- Niech spierdala stamtąd skąd przyjechała. – Zaśmiałem się.

- Też tak sądzę przyjacielu. Chodź jedziemy coś zjeść. 

- Jestem głodny, więc się zgadzam. 

***

Przemek: Halo, jesteś?

Ja: Przemysławie, jest 5 nad ranem, co się dzieje?

Przemek: Jadę na mecz.

Ja: Rozumiem, ale wiesz, że ja spałam?

Przemek: Tak.

Przemek: Trzymaj kciuki. Wieczorem mam mecz.

Przemek: Chyba Ci głowę zawracam, co?

Ja: Nie, ubierałam się. Idę pobiegać.

Przemek: Woaaa, wyjdziesz do ludzi?

Ja: Jest prawie 6, nikogo jeszcze nie ma.

Przemek: Cokolwiek. 




*************************************************************

O boże, chyba z racji tego, że dziś mam ostatni dzień wakacji zrobię jakiś mały maraton xD. Jezu, jaką ja mam wyobraźnie, hahahaha. 


Myślę także czy nie pisać takich jakby mini ''sms'' z jakimiś żużlowcami :D 

Forgive her. [Przemysław Pawlicki]Where stories live. Discover now