7.

274 30 25
                                    


Przemek: Malicka, posłuchaj.

Ja: Przemek, obiecałam coś Sobie. Nie będę się wpierdalać znów w Twoje życie.

Przemek: A ja obiecałem sobie, że jak znów się pojawisz w moim życiu, to nie pozwolę Ci znów mnie opuścić Malicka.

Ja: Eh, Przemek..

Przemek: Nie eh, dajmy sobie czas. Obiecaj mi coś ok?

Ja: No co mam Ci obiecać?

Przemek: Nie zostawisz mnie już, NIGDY.

Ja: Obiecuje. Ale Ty mnie też nigdy nie zostawisz?

Przemek: Obiecuje.

Przemek: Może Nasze „nie zostawisz" będzie takim „Na zawsze" czy jak to tam było Xd.

Ja: Boże, hahahahaha.

Przemek: To jak?

Ja: No okey.

Ja: Tęskniłam za Tobą, tak cholernie.

Przemek: 😊

*[Przemek]*


- I jak? – usiadł obok mnie Zengota z Janowskim.

- Jest dobrze. - schowałem telefon do kieszeni. - Wiem, że musimy dać sobie czas. Nie było jej przy mnie dwa lata. Dużo się zmieniło od tego czasu. – spojrzałem na przyjaciół.

- Przemek, powiedz mi, kochasz ją? – zapytał.

- Nie kocham. Nie po tym jak mnie zostawiła. – odpowiedziałem bawiąc się bransoletką, którą dostałem od Karoliny 3 lata temu na urodziny.

- Nie byłeś lepszy Pawlicki. – dołączył się do rozmowy Maciek. – Miałeś na nią wyjebane jak latałeś za Sandrą. A ona Ci tyle razy mówiła, jaka ta dziewczyna jest.

- Bo byłem zauroczony w niej dlatego nie słuchałem nikogo innego. – powiedziałem.

– Malicka się zmieniła. – stwierdził Janowski. – Z pulchnej dziewczyny z nadwagą zmieniła się w chudzinę. Kamila mi mówiła, że przez te 2 lata, rok spędziła w szpitalu.

- Jak kurwa w szpitalu. – warknąłem. – Stary kurwa, wiedziałeś co z nią jest i nic mi kurwa nie powiedziałeś?

- Nie wiedziałem. – powiedział. – teraz dopiero mi to powiedziała. Przestała jeść, inaczej mówiąc wrak człowieka.

- Ja pierdole. – złapałem się za głowę. – I można powiedzieć, że po części to moja wina. Gdyby nie Sandra, gdyby nie to wszystko, możliwe, że teraz byłbym jej chłopakiem.

- Ha. – wydarł się Janowski. – Mówiłem Ci Zengota, że on ją kocha, a debil się wypiera.

- Zamknij już się. – warknąłem na przyjaciela. - nie kocham jej. 


*[Malicka]*


- Cześć, co Ty tu robisz? – zapytałam gdy otworzyłam drzwi.

- Już przyjaciółki odwiedzić nie mogę? – zaśmiał się Przemek.

- Możesz. Wejdź. – zaprosiłam bruneta do środa. – Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?

- A jak myślisz? – zaśmiał się.

- Piotrek.

- Taaak, mój mądry braciszek. – spojrzał na mnie lustrując mój ubiór od góry do dołu. – A teraz może czas na szczerą rozmowę co?

- To znaczy? – spojrzałam się na chłopaka jak na debila.

- Schudłaś. – powiedział. Wiedziałam, wiedziałam, że prędzej czy później dojdzie do tej rozmowy.

- Ta. Chodź do salonu, a nie stoisz na korytarzu.

- Malicka nie zmieniaj tematu. – warknął. – Co się wtedy stało, co? Może opowiemy sobie, co działo się w naszym życiu przez ostatnie dwa lata?

- U mnie co się działo? – zapytałam. – Rok spędziłam w szpitalu, a kolejny rok dochodząc do Siebie i myśląc nad wszystkim.

- Jaśniej może.

- Nie jadłam nic, starałam się ćwiczyć, biegać. Chciałam być jak Sandra, wiesz – ciało modelki.

- Nie musiałaś. Nawet jak byłaś puszystym misiem, to byłaś śliczna i wspaniała Malicka. Nie mówię, że teraz nie jesteś śliczna.

- Chciałam coś zmienić w Sobie Przemek. I zmieniłam, na szczęście po chorobie śladu już nie ma. – powiedziałam uśmiechnięta. – teraz jem zdrowo i jest dobrze. A Ty jak tam?

- A u mnie, tęskniłem cholernie Malicka. Nie było dnia, żebym nie myślał co robisz. – powiedział. – Próbowałem wszystkiego, panienki na jedną noc lub na więcej. Nic to nie dało, dalej myślałem o Tobie. 


Forgive her. [Przemysław Pawlicki]Where stories live. Discover now