A więc w tym rozdziale.. a z resztą sami zobaczycie B)))
Luke naprawdę zaczynał się martwić. Michael nie odpisywał mu już od dwóch dni. Po jego głowię krążyły najróżniejsze myśli, dotyczące tak nagłego "zniknięcia" ukochanego. Czyżby Luke mu się znudził? A może Michael nie chce już utrzymywać z nim kontaktu, bo stwierdził, że związek z nastolatkiem jest kompletnie bezsensowny? Hemmo zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później Clifford dojdzie do wniosku, iż niebieskooki nie jest mu potrzebny. W końcu Mike jest gwiazdą. Wystarczy mu jedno kiwnięcie palcem, aby mieć wszystko. Mógł bez najmniejszego problemu znaleźć kogoś, kto będzie dla niego idealny pod każdym względem.
Najwyraźniej Luke nie był tą osobą.
Nastolatek leżał w łóżku i ze łzami w oczach słuchał "Jet Black Heart". Wsłuchując się w słowa swojej ulubionej piosenki, zaczął płakać jeszcze mocniej. Szloch ogarnął całe jego ciało, schował twarz w poduszkę, próbując go w jakikolwiek sposób stłumić. Z każdą kolejną pustą minutą, nachodziła go coraz większa ochota na sięgnięcie po żyletkę. Pamiętał doskonale, że obiecał Michaelowi, że już nigdy więcej nie zrani się w ten sposób.
Ale wraz z odejściem mężczyzny, została złamana obietnica.
Pomyślał Luke, by zaraz po tym sięgnąć po lekko zardzewiałe, metalowe ostrze.
- Witaj stara przyjaciółko - powiedział blondyn, uśmiechając się bez krzty radości. Przejechał palcem po ostrej stronie narzędzia, czując delikatne pieczenie.
Kiedy miał zamiar zrobić pierwsze głębokie nacięcie, usłyszał pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi, nie mając pojęcia kogo może nieść o tej porze. Jego mama była na tygodniowej delegacji, tak samo jak tata. Bracia Hemmingsa nie wspominali nic o odwiedzinach, więc oni również odpadają. Luke westchnął, podnosząc się powoli z łóżka. Wolno zszedł po schodach, a gdy już znalazł się na samym dole, niepewnie przekręcił zamek.
Tego co zobaczył w wejściu w życiu by się nie spodziewał.
Clifford stał dosłownie parę kroków przed nim. Znów na jego twarzy gościł ten sam cudowny uśmiech, który nie schodził z jego ust podczas ich pamiętnego, pierwszego spotkania. Jego przydługie, blond włosy odstawały w każdym możliwym kierunku, a zarost znowu gościł na jego brodzie. Zielone oczy starszego chłopaka emanowały szczęściem, podobnie z resztą jak on sam. Ubrany był jak zwykle genialnie. Za duża, czarno-biała koszula oraz jak przystało na Michaela, podarte rurki.
- M-Michael? - zapytał drżącym głosem chłopiec. Nie mógł uwierzyć, że mężczyzna stoi przed nim. Miał wrażenie, że to jakiś głupi sen, z którego pewnie zaraz się obudzi.
Jednak nie mogąc dłużej powstrzymać swoich emocji, które się w nim kumulowały, wtulił się mocno w swojego chłopaka, owijając swoje chudziutkie ręce wokół jego pasa. Różnica między wzrostem jego i Mike'a była dosyć spora, dlatego niebieskooki sięgał głową do jego piersi, słysząc szybsze bicie jego serca.
Mniejszy blondyn wyglądał tak cholernie uroczo, że Clifford rozpływał się na sam jego widok. Przeczesał palcami jego jasne kosmyki, na sam koniec zostawiając czułego całusa na samym czubku jego głowy.
- Myślałem, że nie w-wrócisz - szepnął Luke, wycierając swoje mokre policzki w koszulę starszego.
- Nie mógłbym, kochanie - odparł Mike - Kocham cię najbardziej na całym świecie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, szkrabie.
Michael podniósł nastolatka, sprawiając, że ten mocniej się jego uwiesił.
- Gdzie masz pokój? - zapytał zielonooki, poprawiając Luke'a, aby nie spadł.

CZYTASZ
love me; muke
Fanfictionluke nie znosi crystal, ale michael ją kocha..a przynajmniej tak mu się wydaje. lub gdzie luke jest psychofanem sławnego muzyka i z całego serca nienawidzi jego dziewczyny.