8.

203 24 1
                                    

  Dopiero piąty tego dnia mail sprawił, że Yutarou odpowiedział Yūnie. Po krótkiej wymianie wiadomości dziewczynie udało się namówić Kindaichi'ego, aby spotkał się z nią po treningu.

  Było po godzinie osiemnastej, kiedy chłopak opuścił salę gimnastyczną. Zdziwił się na widok Katayamy siedzącej na ławce przy drzwiach.

  — Nie mieliśmy się spotkać gdzieś indziej? — spytał, przysiadając się do niej. — Jeszcze jakiś nauczyciel by cię zobaczył.

  — Nie martw się o mnie. Idziemy na spacer? — Czarnowłosa wstała z siedzenia i wyczekująco spojrzała na swojego chłopaka.

  Ten kiwnął głową i ruszył za drugoklasistką, która wyznaczyła ich drogę.

  Szli przez miasto, mijając wiele sklepów i restauracji. Panowała między nimi cisza, gdyż każdy podjęty przez chłopaka temat był ignorowany przez Yūnę. Yūtarou nie rozumiał zachowania dziewczyny do czasu, gdy nie postanowiła się odezwać.

  — Jak ci idzie na treningach?

  — W miarę. Ostatnio długo nas trener przetrzymuje, co chyba zauważyłaś po dzisiejszym czekaniu — zaśmiał się cicho, czując jeszcze ból w kilku miejscach po treningu.

  — Ale sobotni trening chyba trwał krócej, bo widziałam cię na mieście.

  Kindaichi wydał z siebie odgłos zdziwienia. Przyspieszył, by iść na równi z dziewczyną.

  — A, no tak. Wyszedłem wcześniej, bo Oikawa mnie wygonił. Miałem się spotkać z dziewczyną, którą nauczycielka wyznaczyła do pomagania mi w nauce. Ale potem musiałem to i tak odpracować nadgodzinami.

  To zdziwiło licealistkę. Z tego co wiedziała, Yutarou nie miał zbyt dużych problemów z nauką.

  — Nie mówiłeś, że masz problemy z nauką.

  — Sam o nich nie wiedziałem! — oznajmił oburzony. — Gdy dostałem arkusz z angielskiego, to się załamałem.

  Czarnowłosa się zaśmiała pod nosem.

  — Dobry siatkarz powinien znać angielski, jeśli chce dostać się do narodowej drużyny.

  Ostatnio Kindaichi ciągle nawijał o tym, że fajnie byłoby dostać się do drużyny narodowej. Cieszyła się, że chłopak ma marzenia i do nich dąży. Sama nie zwracała uwagi na marzenia, a jeśli już, to raczej na te drobne. Nie miała albo czasu, albo chęci, albo możliwości. Ignorowała je. Odkładała je na bok. Musiała się skupić na czymś innym.

  — Matematykę zdzierżę i idzie mi świetnie. Z ostatniego testu miałem osiemdziesiąt procent, ale angielski to masakra.

  — Wszystkiego da się nauczyć. Mam nadzieję, że twoja korepetytorka umie angielski i przyłoży się do pomocy... — powiedziała z delikatnym zarysem uśmiechu. — I tylko pomocy — dodała.

  — Łatwo ci mówić... Hej! Ty nie jesteś zazdrosna? — Uśmiechnął się sam do siebie.

  — Nie. Po prostu chciałam znać prawdę. Ufam ci.

  Yūna zatrzymała się i spojrzała na chłopaka. Wpatrywała się w niego przez chwilę. Widząc jego rozbawioną minę, sama się uśmiechnęła. Nagle jednak jej wzrok zboczył nieco z twarzy ciemnowłosego.

  — Chodźmy na pizzę! — Wskazała z iskierkami w oczach na budynek po drugiej stronie ulicy. Od razu ruszyła w tamtym kierunku. — Ja dziś stawiam! A potem chodźmy na boisko.

***

  — Yūna, skarbie ty mój, zimno jest...

Kolorowe Yukaty | Tanaka RyūnosukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz