- Cheryl proszę musisz mi pomóc! - powiedziałam od razu wchodząc do jej mieszkania. Otworzyła mi jej mama która od razu mnie wpuściła.
- WItaj, Renesmee.
- Cześć, Ciociu. - przywitałam się z nią buziakiem w policzek i poleciałam do pokoju Cheryl. Moja przyjaciółka leżała na swoim dwuosobowym łóżku, słuchając muzyki na słuchawkach. Podeszłam, no właściwie to podbiegłam, do niej i wyrwałam słuchawki z uszu.
- Ej! - krzyknęła i spróbowała złapać słuchawkę. - Oddawaj!
- Nie, musisz mnie posłuchać. - powiedziałam stanowczo.
- Ale właśnie, leci nowa piosenka Marsów!
- Walk on water? - zapytała dla pewności, na co blondynka pokiwała głową. - No to ja też chcę! - wyszło na to, że obie skakałyśmy na jej łóżko, śpiewając jak najgłośniej. Gdy piosenka dobiegła końca, Cher wyciszyła telefon.
- Teraz możemy rozmawiać. - siedziałyśmy po turecku.
- Umówiłam się ze Scorpiusem. - powiedziałam na jednym wdechu bojąc się reakcji mojej przyjaciółki. Zatrzymała się niczym spetryfikowana, pomachałam jej dłonią przed twarzą. Nic. Żadnej reakcji. - Bobrze?
- JEJ! - pisnęła tak głośno, że musiałam zasłonić sobie uszy bo chyba bym ogłuchła. - Musimy iść na zakupy! Na kiedy się umowiliscie? Spokojnie ja ci we wszystkim pomogę! Będzie trzeba odnowić kolor włosów... - zaczęła dotykając moich włosów.
- Sio od moich włosów! - krzyknęłam szybko je zabierając. Za bardzo je lubiłam, żeby cokolwiek z nimi robić.
- Eh, wiedziałam ze tak będzie... No to może nowe usta? - zapytała szturchając mnie łokciem. Przewróciłam oczami, ale z niej żartownisia.
- Cheryl ja naprawdę mam problem!
- Ale jaki? Przecież w końcu się z nim umówisz, a gadasz mi o tym od kilku tygodni. - Chwila czy ja jej wspomniałam, ze sesja z Thylane jest tego samego dnia co spotkanie z Scorpiusem? Ups.
- Chodzi o to, ze moje spotkanie z nim wypada tego samego dnia co sesja z Thylane...
- Iiiii????
- I do tego praktycznie o tej samej godzinie. - westchnęłam rozwalając się na jej łóżku. Czemu teraz?! Blondynka położyła się obok mnie, zamknęła oczy jakby nad czymś rozmyślała. A to nie zdarzało się jakoś często.
- MUSIMY coś wykombinować. - odezwał się w niej głos determinacji. Wiedziałam do kogo zwrócić się o pomoc. Ta szalona blondynka zawsze miała szalony plan.
- No to jaki plan?***
BS: To już jutro.... stresujesz się?
MxR: Czy to złe jeżeli odpowiem tak? W sensie chce cię poznać, ale.
BS: Boisz się, ze jestem jakimś przestępca który najpierw cię wykorzysta a potem porwie lub uśmierci?
MxR: Nie przesadzajmy z ta śmiercią.
Bs: wiedziałem, ty się mnie boisz!
MxR: Dziwisz mi się? Ja cię nawet nie znam!
BS: czyli te wszystkie nasze rozmowy były niczym?! W takim razie nawet nie chce się z tobą spotkać. Bo mi zaczęło zależeć, al cóż księżniczka zawsze musi mieć ostatnie zdanie.
A i ubierz coś normalnego a nie jakiś głupi sweter z kotem.
Boski Skorpion jest offline
MxR: tak idź sobie, tez się nie chce z tobą spotkać.Odłożyłam telefon na biurko. Tak naprawdę to praktycznie nim rzuciłam. O co mu chodziło?! Miałam prawo się bać. Przecież dobrze wie, ze przed nim nie miałam internetowego znajomego. Bałam się spotkać, chciałam tego bardzo! Nie żałuje żadnej minuty kiedy z nim pisałam. Kiedy nie mogłam spać w nocy on zawsze był, żeby ze mną popisać. Jakby wiedział co się u mnie dzieje. I w ogóle skąd on wiedział, ze mam ubrany na sobie ten sweter!? Dostałam go 3 lata temu od babci na święta. To były jedne z najlepszych świat w moim życiu. Lubiłam zakładać ten sweter, mimo ze powoli robił się za mały. Napisałam wiadomość do Cher, ze wszystko odwołuje i jutro mamy tylko sesje z Thylane. Włączyłam radio. Miałam nadzieje, ze muzyka trochę mnie uspokoi. Oczywiście jaka muzykę puszczali? Cały czas o miłości! No dziękuje... kiedy to nie pomogło sama poszłam do pokoju gdzie stał duży czarny fortepian. To był zdecydowanie mój ulubiony pokój w całym mieszkaniu. Tylko ja i instrument. Siadając moje palce same zaczęły się zwinnie ruszać na klawiszach. Grałam zapominając o całym świecie. Grałam o wszystkim o czym pomyślałam. Czułam smutek? Palce same prowadziły. Radość? Nie zdarzyłam pomyśleć a już grałam. Złość? Pianino wiele wycierpiało. W tamtym pokoju zawsze czułam, ze wszystko będzie dobrze. Bo grając dawałam sobie nadzieje.
-----------
Hej hej!
Nowy rozdział ❤️ mam nadzieje, ze wam się spodoba. Ale muszę się wam przyznać, ze weny brak. Staram się jak mogę ale nie chce pisać na siłę.
Dziękuje wam za 200 wyświetleń 😱😍 to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Miłego czytania wam życzę i
Do nastepnego.
Renesmee
YOU ARE READING
Virus [Zawieszone]
Teen FictionVirus jedna głupia strona a życie potrafi zniszczyć . Mam na imię Renesmee. Nie, nie Cullen. Renesmee Shaden. Mam 16 lat i jestem prymuską. Ludzie chcą się ze mną kumplować tylko ze względu na to, że jestem pasierbicą najbogatszego człowieka we Fran...