=7= wybacz

1K 90 40
                                    

Dni mijały spokojnie, Victor czuł się jak w niekończącej się bajce. Był spokojny wieczór, Yuri znów pracował na laptopie w łóżku. Nagle usłyszał delikatnu szmer i tupot drobnych stóp. Osunął okulary na szubek nosa, odwrócił głowę lewo. W drzwiach stał Victor w jego ukochanej Koszulce która dał mu Yuri oraz rozpuszczonych włosach.

-coś się stało Vicia? Nie możesz spać?
-wpadłem bo wiedziałem że nie śpisz.
-heh znasz mnie, późno chodzę spać. Może masz ochotę na jakiś Horror?
-Horror? Boję się potem.
-możesz spać ze mną

Victor wsmyknął się jak małą wiewiórka pod kołderkę opierając Głowę na ramieniu Yuriego. Brunet włączył film po czym ucałował delikatnie czoło Rosjanina. Przy szystkich przerażających scenach gdzie Yuriemu serce skakało do gardła Victor nawet nie zadrżał, nawet powieką nie mrugnął. Yuri patrzył na chłopaka z podziwem. Przecież w końcu miał się bać.

-Yuri...
-tak księżniczko?
-chcę z Tobą zostać już na zawsze.

Wyszeptał słodkim głosikiem wtulając się w pierś Yuriego. Który pokrył się czerwienią. Wciąż wstydził się Victora ale czuł do niego coś specjalnego.

-dlaczego? Dlaczego właśnie ze mną?
-przed Tobą miałem dwóch innych ochroniarzy i kilku chłopaków. Żaden z nich nie był w stanie narazić zdrowia a nawet życia tak jak ty. Żaden z nich nie dawał mi takiego ciepła jak ty. Każdy z nich chciał się tylko wzbogacić a ty...Jesteś całkiem inny. Czuje się przy tobie bezpieczny, potrzebny i kochany.
-Oj Vicia, dalej uważam że nie jestem osobą właściwą osobą dla ciebie
-czyli mnie nie kochasz?
     
   Bezpośredniość Victora czasami była kłopotliwa dla Yuriego. Rosjanin podniósł na Bruneta dwoje piekne oczy, ich blask sprawiał że jego język się plątał a on sam nie mógł z siebie wydusić chodzby słówka.

-to nie tak. Czasami uczucia są sprawą podrzędną a dobro osoby kochanej nadrzędną.
-przestań być taki formalny. Nie interesuje mnie czy zabijałeś czy nie, nie boję ciebie. Pokochałem Cię takim jakim jesteś wraz z twoją przeszłością. I jeżeli będę musiał zrezygnuje z kariery tylko po to by codziennie budzić się obok Ciebie.
-powiedział bym coś sensownego ale... nawet nie wiem co.

  Victor podniósł się po czym zamknął laptopa, odłożył na bok po czym usiadł na biodrach Yuriego. Pochylił się po czym położył dłonie na jego policzkach

-Powiedz że mnie kochasz...-rzucił ciepło. Yuri był koloru buraka i był wręcz onieśmielony. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Potrafił zastrzelić cel z kilkuset metrów a teraz nie potrafi się ruszyć w obecności Victora.
-K-Kocham Cię Victor...
-Ja ciebie tez Yuri-Rosjanin zdobył się na krok i pocałował bruneta. Wiedział jego rumieńce które dodawały mu uroku. Japończyk od dawna nie czuł się tak wspaniale jak w tej chwili.

Słodkie codzienności powoli stawały się rutyną która nigdy się nie nudziła. W końcu nastał dzień wyjazdu do Rosji. Victor chciał zabrać kilka ważnych rzeczy z Rodzinnego domu w Moskwie. Yuri pod prośbą swojej księżniczki zgodził się. Podróż była dość męcząca trwała kilka godzin. Victor wyciągnął klucze z kieszeni stając przed drzwiami rodzinnego domu. Delikatnie otworzył drzwi. Wszystko kojarzyło mu się z nieżyjącym ojcem.Yuri położył rękę na ramieniu Victora widząc jego smutek. Ten popatrzył tylko swoimi wielkimi oczami po czym pociągnął noskiem. Para weszła do salonu, ku im oczyma ukazał się widok którego nikt się nie spodziewał. Ojciec Yuriego dumnie siedział z szklanką whisky wraz z rudzielcem którego wcześniej pobił Yuri.

-tato ty żyjesz!-wyrzyczał radośnie Victor-Dlaczego...dlaczego nie dawałeś znaku życia?! Martwiłem się!

-jaki jesteś nawiny. Od śmierci twojej matki nie mogłem na ciebie patrzeć. Za to na twoje pieniądze a i owszem.-wycedzil przez zęby starzed, Yuri poczuł na swoich plecach chłód przykładanej Lufy. Podniósł rece do góry. Był wściekły i zdruzgotany.-Japońca zabić a tego dzieciaka tylko uszkodzić by już nigdy nie jeździł na łyżwach. Twoje ubezpieczenie wystarczy mi do końca życia.

"I need you" «Victurii» Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz