- Blebla ble? - mężczyzna chyba domyślił się, że nie jest tu sam.
Postanowiłam więc wyjść z ukrycia.
- Blebla ble bla, Ewa - przedstawiłam się.
- Bleblalala balabala, Adam - podał mi rękę na powitanie.
- Bla ble bla bla? - spytałam go jak długo tu jest.
- Bu bala beb blaba baba Bóg - oznajmił, że został stworzony przez Boga. - Blublable bla! - poprosił mnie, żebym usiadła.
- Spoko - odpowiedziałam.
- To ty umiesz mówić? - spytał mnie.
- No pewnie. Jak już gościa znasz to gadasz po ludzku i nawijasz.
- Sie wie! - rzekł.
- Kiedy zostałeś stworzony? Ja dokładnie dwa dni, pięć godzin, trzydzieści cztery minuty i dwanaście sekund temu. Wiem, bo liczę.
- Tak samo! - uśmiechnął się.
- Nie wiem jakim cudem Cię jeszcze nie widziałam. Biorąc pod uwagę tą samą datę urodzin oraz miejsce, powinniśmy się zobaczyć już na początku.
- Święta racja, Ewo! - potwierdził moje mądre słowa i po chwili spytał. - Jeśli mogę zapytać, masz może chłopaka?
- Gościu, jesteśmy tu sami! - krzyknęłam nieco głośniej.
- Przepraszam, zapomniałem. Ogółem rzecz biorąc, dlaczego mając dwa dni wyglądamy na trzydziestkę? - zapytał mnie.
- Nie mam pojęcia Adamie. Świat jest dziwny - odpowiedziałam.
Nagle poczułam głód, który drażnił mnie już od początku.
- Jesteś może głodny? - spytałam go.
- Bardzo! Już od samego początku kobieto. Wiesz ile jedzenia mi już zwiało sprzed nosa? Te małe soczyste wiewióreczki, długie apetycznie wyglądające węże i masywne bobry. Zjadłbym cokolwiek!
- Może tak piersi z Ewy? - zaproponowałam.
- Co to są piersi? - zapytał zaciekawiony, więc odsłoniłam swoje zwisające melony.
- O rety! - Adam był w szoku.
Nieoczekiwanie zauważyłam jak jego mała kiełbaska zaczęła nabierać masy.
- Adamie, stanął Ci! - wrzasnęłam, ale cicho.
- Co się dzieje, Ewo? Cóż to za dziwne uczucie? Niech to przestanie rosnąć!
Postanowiłam wstać z kłody i chwyciłam jego parówę.
- Jest tak twarda, że nadałaby się do krojenia ogórków.
- Co to są ogórki? - spojrzał na mnie.
- Chodź ze mną to Ci pokażę moją plantację - chwyciłam go za rękę i razem powędrowaliśmy w stronę mojej plantacji ogórków.
- Zaczekaj! - zatrzymał mnie po chwili. - Jest zbyt ciemno.
- Spoko loko, moje blade ciało jest w stanie rozjaśnić nawet najciemniejszy zakątek Raju.
- W takim razie w drogę, Ewo! - tym razem nic nas nie zatrzymało.
Tej nocy przeszliśmy spory kawał drogi wliczając w to ruchome piaski, gorący potok, głębokie bagno, rwący strumień, a nawet kolczaste krzaki. Wybraliśmy tą trasę, chociaż obok był świeżo wylany asfalt. Nic nie przeszkodziło nam w dotarciu na miejsce. Od pierwszego dnia życia marzyłam, aby podzielić się z kimś moimi ogórkami, czyli od przedwczoraj. Po drodze spotkałam Esmeraldę i Kobalta, dzikie koty, które wychowywały mnie przez kilka godzin. Pokazały nam skróty, o których nawet nie wiedziałam. Tak czy siak tego dnia byłam bardzo szczęśliwa. Wiedziałam, że nigdy nie będę sama. Wiedziałam, że kiedyś znajdę sobie partnera. Adam był przystojny, napakowany, dobrze zbudowany i miał mały piwny brzuszek, który ciągle naciskałam jak nadpobudliwy nerd klikający w klawiaturę. Nie wiedziałam co to w ogóle oznacza, lecz byłam przekonana, że kiedyś zostanie to wynalezione. Wracając to tematu, Adam był ideałem faceta. Nic tylko miętosić jego usta każdego dnia, a nawet i każdej godziny. Kiedy go poznałam zrozumiałam, że będę wieść wspaniałe życie.

CZYTASZ
Tak było w Raju.
HumorRaj to piękne miejsce, ale czasami potrafi zaskoczyć. Jestem Ewa i opowiem wam historię, jak było na początku dziejów. Zapraszam! UWAGA: Opowiadanie zawiera czarny humor, więc zrozumcie, że wszystko pisane jest w formie żartów i nie ma na celu obraz...