- Agh... - przebudził się czerwony decepticon.
- Knockout, powiedz po co ci byłem potrzebny? - zapytał go Smokescreen.
- Nic ci nie powiem - kiwnął zaprzeczająco głową śmiejąc się cicho.
- Widzisz co tu mam? - powiedział kpiąco Smoke.
- Paralizator?
- Brawo doktorku, zgadłeś - klasnął w dłonie. - Jak nic nie powiesz to cię porarzę i zrobię to z przyjemnością - twarz decepticona widocznie wywołała falę agresji w Smokescreenie.
- Ten twój paralizator to nic. Gniew lorda Megatrona jest o wiele gorszy. Stanę się jego workiem treningowym, porysuje mi mój lakier. Wyobrażasz to sobie wogule.
- Może zobaczymy co jest gorsze co?
- Nie! - przywiązany decepticon nie zdążył dokończyć a już zwijał się z bólu. Prąd z paralzatora rozniósł się po jego ciele. Con stracił przytomność.
- Zostawmy go. Chodź Smoke - powiedział Ratchet.
Młody bot zacisnął pięści sapnął cicho i ruszył do wyjścia. Widocznie to przesłuchanie zdenerwowało autobota. Przeważnie spokojny Smoke zrobił się nagle opryskliwy i sadystyczny.
- Ej, a gdzie jest Tina? - zapytał Smoke patrząc głównie na Miko.
- Ymmm, nie wiem - wzruszyła ramionam.
- Jest późno, idę jej poszukać.
Młody bot wyjechał szybko z bazy i ruszył w kierunku miasta.
*Tina*
Siedziałam sobie z moją ekipą w jakimś pierwszym lepszym klubie. Ekipa to trochę za dużo powiedziane. Poznałam ich dzisiaj. Siedzieliśmy sobie i piliśmy, po kilku szybkich kieliszkach straciłam poczucie czasu a po chwili poprostu się upiłam.
- Kto zaparkował tutaj tego Forda!?
Jprdl dopiero po chwili zajażyłam. Smoke przyjechał. Wyła mu syrena. Bosz jaki przypał. Wyszłam z klubu chwiejnym krokiem. Wkońcu dotarłam do drzwi.
- Zamknij się, otwórz mi drzwi - język mi się plątał.
- Wsiadaj szybko(!)
Wsiadłam, ruszył. Trochę go dupą zarzuciło.
- Co ty wyprawiasz!
- Kochanie, nie denerwuj się - poglaskałam go po kokpicie. Po pijaku zawsze mi odwala. Każdemu przecież odwala. - Szybko! Zatrzymaj się!
Zjechał na pobocze. Wyszłam szybko ze środka potem żygłam do pobliskiego rowu. Kleczałam opierając się rękami. Wstałam powoli. Wyglądało to raczej komicznie bo wstać nie mogłam i jeszcze się przewróciłam.
Dotarliśmy na miejsce, do tej tajnej bazy. Gdy tylko znalazłam się w zasięgu wzroku Miko ta rzuciła się na mnie i przytuliła.
- Hej, w końcu przyszłaś.
- Miko gdzie toaleta? - tak znów ochotę miałam puścić pawia.
Nachyliłam się nad toaletą. Kto by pomyślał, ze roboty miały toaletę.
Wróciłam do głównego holu.- Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu! - krzyknął Ratchet.
- Spokojnie Grzesiu, nie denerwuj się...
- Na Primusa, ty masz jakieś zwidy...
- Jej nic nie jest po prostu potrzebuje teraz odpoczynku - Smoke złapał mnie i podrzucił do jakiegoś pustego pokoju, było w nim łóżko, bardzo wygodne. Powaliłam się i zasnęłam w ubraniu.
*
Smoke zażenowany całą tą sytuacją postanowił zajrzeć do swojego więźnia.
Gdy wszedł do środka był w szoku. Knockauta tam nie było. Laluś uciekł.*Knockaut*
Te głupie autoboty pewnie nie podejrzewają, że uciekłem. Gdy niby zemdlałem autoboty wyszły z pomieszczenia a ja zmieniłem rękę w piłę tarczową i przeciąłem więzy. W pomieszczeniu były jakieś inne drzwi. Postanowiłem uciec. Wybiegłem na zewnątrz i odjechałem z zawrotną prędkością. Baza autobotów zniknęła z mojego pola widzenia.Saundwawe otworzył mi most ziemny a ja znalazłem się na Nemezis.
- Knockaut! Gdzie byłeś!? - zapytał zdenerwowany Megatron.
- Ymm...
- Gadaj!
- Autoboty mnie... złapały.
- Co!? Masz przynajmniej namiary na ich bazę? - zapytał unosząc brew.
- Tak Panie.
- Knockaut jestem pełen podziwu - dopiero teraz? Idę się podreperować.
*
Przygotowania decepticon'ów do ostrzału się zaczęły. Autoboty nawet się nie spodziewały jakiego kolwiek ataku.
Smokescrean dreptał nerwowo po pustym pomieszczeniu, w którym znajdować się miał Knockaut. Nie mógł przestać myśleć o tej jakże głupiej wpadce, pozostało tylko czekanie na powrót Optimusa. Ten właśnie wracał ze swojego patrolu.
- Optimusie Knockaut uciekł... - oznajmił cicho Smoke.
- Przyjaciele, oto nadeszła chwila, w której wszystko co osiągneliśmy możemy stracić w mgnieniu oka - po tych słowach zapanowała krępująca cisza. W tym momencie z pokoju wyszła Tina.
Decepticony już się zbliżały. Były coraz bliżej. W kryjówce Optimusa zaczęła się ewakuacja. Boty zostały podzielone na osobne jednostki.
- Bumblebee i Raph, Arcee i Jack, Bulkhead, Miko i Tina - podzielił ich Optimus.
- Z całym szacunkiem Optimusie ale nie powinnam jechać z moim opiekunem Smokescrean'em?
- Bulkhead jest bardziej doświadczony od Smokescreana, z nim będziesz bezpieczniejsza.
- Nie sądzę... - powiedziała krzyżując ręce na piersi.
- Jedziesz z Bulk'iem i bez dyskusji - dziewczyna spojrzała żałośnie w stronę Smokescrean'a. Bot klęknął na jedno kolano wyciągnął do niej rękę. Tina do niego podbiegła a on podniósł ją na wysokość swojej twarzy. Dziewczyna pogładziła go lekko po głowie i złożyła na jego czole pocałunek. Bot spojrzał na nią czule, po czym ją opuścił.
Boty wjeżdżały do mostu jeden po drugim. Każdy w inną stronę, każdy osobno... Jednak zdażyło się coś, co zmieniło wszystko. Mogło potoczyć się to o wiele gorzej, jednak dzięki jemu tak się nie stało. Dzięki temu młodemu botowi historia potoczyła się inaczej. Gdy miał jechać w swoją stronę zawrócił. Akurat w tedy, kiedy rozległ się wybuch, w tedy gdy trafili Optimusa on wparował do środka, włączył zmieniacz fazy i uratował Optimusa chowając go w głąb lądu, tam gdzie nikt go nie znajdzie.
CZYTASZ
Transformers || Powrót autobotów
FanfictionTina to osiemnastoletnia dziewczyna, która na urodziny dostała BMW swojego taty. Samochód jest piękny, zachwyca cichą pracą silnika i smukłą sylwetką. Auto pewnego razu uratowało dziewczynie życie. Jak to się stało dowiecie się w książce.