Siedziałam na kanapie w salonie z wyciągniętymi nogami na stoliku. Czytałam drugą część trylogii, którą wypożyczyłam wczoraj z Ivo. Tak bardzo pochłonęła mnie ta historia, że zamiast zastanawiać się nad swoimi obowiązkami, postanowiłam je olać i zająć myśli zagadką morderstwa dziesięcioletniego, fikcyjnego dziecka.
Dzień był upalny, jak to w lato w tej części kraju. Nawet nie chciało się ruszyć z klimatyzowanego pomieszczenia. W takich chwilach jak ta dziękowałam za ten duży i nowoczesny dom. Wzięłam łyka lemoniady, przygotowanej wcześniej przeze mnie, z dużego kubka ze słomką. Dopiero zabawny odgłos mojego brzucha uświadomił mi, że się zasiedziałam. Spojrzałam ukradkiem na zegarek pod telewizorem. Późna godzina popołudniowa zaskoczyła mnie do tego stopnia, że zostawiłam otwartą książkę na stole i poszłam do kuchni. Osiem godzin życia na samej lemoniadzie z miętą, było zdecydowanie niezdrowe.
Po zjedzeniu, na szybko zrobionych tostów, wskoczyłam w czarne trampki i wyszłam przez taras na dwór. Chwyciłam wąż ogrodowy i zaczęłam podlewać mniejsze roślinki przy fundamentach domu. Wnet poczułam jak dziwny ból przeszedł od tyłu mojej głowy, sięgając aż do karku. Obróciłam się szybko, żeby zlokalizować mojego napastnika. Metr od moich stóp leżała na ziemi piłka do tenisa.
Ruch w krzakach wzdłuż płotu tylko potwierdził moje przypuszczenia. Ruszyłam w tamtym kierunku uprzednio zakręcając wodę. Wściekła dopadłam płotu i zobaczyłam szczerzącego się Latynosa.
-Co Ci strzeliło do łba, żeby rzucać we mnie piłką?! –powiedziałam, chcąc, aby mój ton był groźny.
Zacisnęłam pięści na drewnianych sztachetkach płotu i mierzyłam wrogo bruneta. Gdyby można było zabijać wzrokiem...
-Jakoś musiałem zwrócić twoją uwagę. Siedziałem pod Twoim domem, ale nie wychodziłaś, a znudziło mi się czekanie. Zresztą, nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi, a lepiej nie psuć tej twojej ślicznej buźki –odpowiedział szelmowsko, ukazując dołeczki w policzkach. –Ale szkoda, że nie widziałaś swojej miny –dodał.
-Zaraz ja się mogę pośmiać z twojej zbitej twarzy –warknęłam, chociaż wiedziałam, że mój organizm zareagował na jego komplement w postaci buraka na twarzy. –Jak ja cię nie lubię!
-Twoja mowa ciała mówi coś innego –rzekł przysuwając się bliżej do mnie, czym zmniejszył dzielący nas dystans.
-Ugh... Jeszcze zobaczymy –oburzona chciałam się odwrócić na pięcie, ale Ivo chciał coś jeszcze powiedzieć.
-Mogę wpaść? –zapytał, a mi opadła szczęka.
-Po co? –zdziwiłam się.
-Po prostu, w odwiedziny do koleżanki. I tak pewnie nie robisz nic ciekawego –ciągnął dalej.
-Mam parę rzeczy do zrobienia, może kiedy... -nie dokończyłam, bo szybko wszedł mi w słowo.
-To ci pomogę! –wykrzyknął ucieszony.
Zamyśliłam się na chwilę, patrząc na niego podejrzliwie. Zastanawiałam się, co on kombinował.
-Gdzie jest haczyk?
-Jeszcze go nie wymyśliłem, ale do kolacji dam Ci znać –powiedział i ukazał mi dwa rzędy białych zębów.
-No jak chcesz –odparłam zrezygnowana, bo wiedziałam, że i tak by się to nie skończyło po mojej myśli.
Zdążyłam zobaczyć jego poszerzający się uśmiech i już go nie było. Wyszłam zza krzaków i wróciłam do swojej czynności, zanim to zostałam brutalnie napadnięta przez tenisową piłkę.
Przez drzwi tarasowe przeszedł Ivo. Zszedł po schodkach i dopiero wtedy mogłam mu się przyjrzeć. Ubrany był w czarny podkoszulek, zgniłozielone ogrodniczki zapięte na jedną szelkę oraz ciemne trampki. Czyli zupełnie tak jak ja.
-Widzę, że mamy podobne wyczucie stylu –rzekł z uwodzicielskim uśmiechem.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że przyglądał mi się tak samo, jak ja jemu. Pokazałam mu język i odwróciłam w stronę posadzonych kwiatów.
Minęło trochę czasu, od kiedy Ivo przyszedł i pomagał mi w ogrodzie. Ja zajęłam się przycinaniem krzewów, a chłopakowi dałam kosiarkę. Nie rozmawialiśmy, tylko rzucaliśmy sobie zdegustowane spojrzenia, wytykaliśmy sobie nawzajem języki, albo śmialiśmy się z tego. Mimo, iż nie wypowiedzieliśmy żadnych słów, ten ogród wydawał się bardziej żywy.
Kiedy słońce już zaczęło się chować, zaprosiłam Ivo do środka. Usiadł przy stołku barowym obok wyspy kuchennej, a ja krzątałam się w poszukiwaniu cytryn.
-Zrobię lemoniadę –oznajmiłam.
-Uwielbiam lemoniadę! –odrzekł podekscytowany jak mały chłopiec, który za piątkę z matematyki dostał nowe autko.
Zaśmiałam się i zaczęłam kroić owoce. Wrzuciłam do wywaru kilka listków mięty, po czym wlałam mu do kubka z rurką.
-Jakie to jest dobre... -wzdychnął po wzięciu łyka. –To jak balsam na moje zapracowane i zbolałe serce.
Wzięłam swój kubek i ruszyłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie, a Ivo tuż obok mnie. Wyciągnął długie nogi przed siebie opierając je na ramie fotela, a rękę przerzucił na oparcie kanapy za moją głową. Czując ciepło jego ręki na karku, wzdrygnęłam się. Zerknęłam na niego.
-Zimno ci, czy to ja tak na ciebie działam? –zaśmiał się.
-Nie wygaduj głupot, przewidziało ci się –odrzekłam z udawaną obojętnością na jego dotyk.
-Czyli jak zrobię tak, to nic się nie stanie? –zapytał, po czym chwycił moje włosy ręką leżącą za mną i zaczął się nimi bawić.
Ciepło rozeszło się po moim ciele. Włoski na rękach i plecach stanęły dęba. Poczułam, że w tym pokoju było zdecydowanie zbyt gorąco. Salon stał się nagle za mały dla naszej dwójki. Widziałam gwiazdy, czułam zapach mięty, smaru i cynamonu. To połączenie było takie delikatne, ale jednocześnie męskie. Właśnie tak pachniał Ivo. Zerknęłam w jego brązowe oczy, które pochłaniały moją szarość tęczówek. Przełknęłam ślinę chcąc jakoś wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
-Oczywiście, że nie. Za kogo ty się uważasz –odpowiedziałam z ironią, a przynajmniej się starałam.
-Ok, czyli kiedy włączymy sobie film, nie będziesz miała nic przeciwko, że będę tak robić –uśmiechnął się złowieszczo.
Przegrałam tę bitwę.
-------------------------------------------------------------------
Krótko, ale nie chcę nic więcej dodawać, tak mi się podoba jak jest.
Błąd za błędem pogania, więc poprawiać mnie w komentarzach.
Dzięki wielkie <3
CZYTASZ
Mowa Ciała
Teen FictionOpis życia nastoletniej dziewczyny zamkniętej w ścianach swojego ogromnego domu oraz wtargnięcie do tego melancholijnego świata chłopaka, który lubi zostawiać ślady. Rozterki miłosne, imprezy nastolatków, zacisze biblioteki, nocne rozmowy pod gwiazd...