Siedziałam w kuchni na stołku barowym opierając głowę na dłoniach zaciśniętych w pięści. Obok mnie leżał już pusty talerz po kotletach schabowych z sezamem i puree ziemniaczanym. Wpatrywałam się w linie papilarne drewna wiszącej szafki naprzeciw mnie. Zamyślona nad sensem życia martwego już drzewa, z którego został zrobiony mój kompleks kuchenny, zauważyłam kątem oka ciemnookiego stojącego i wpatrującego się we mnie przez okno tarasowe. Odwróciłam lekko głowę, żeby na niego spojrzeć, po czym wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia, jakim było gapienie się na wiszącą szafkę. „Niech sobie pójdzie- pomyślałam". Ivo był jednak tym typem faceta, który nie poddawał się tak łatwo.
Czas się dłużył. Miałam nadzieję, że chłopak po prostu sobie pójdzie, a on tymczasem dalej stał. Westchnęłam, po czym podeszłam do niego. Uśmiechnął się, widząc mnie kierującą się w jego stronę, ale mina mu zrzedła, kiedy uchyliłam tylko okno i spojrzałam na niego z pytaniem wypisanym na twarzy.
-Czego chcesz?- warknęłam, zakładając ręce.
-Co się dzieje? Od trzech dni nie dajesz znaku życia –powiedział zaniepokojony, nie ukrywając rosnącej frustracji.
-Nie powinno cię to obchodzić –fuknęłam.
-Jeszcze ostatnim razem jak u ciebie byłem, jakoś nie byłaś taka oschła dla mnie –pożalił się.
-Tak wyszło –rzuciłam patrząc na niego spod byka.
-Skończysz ten teatrzyk, wpuścisz mnie i powiesz co się stało? –powiedział zrezygnowany.
-Hmm... Pomyślmy... Nie! –podniosłam głos.
Już chciałam zamknąć okno, kiedy spojrzałam w jego smutne ciemne tęczówki. Nagle zrobiło mi się go żal. Nie miałam prawa się tak zachowywać. Otworzyłam drzwi tarasowe na oścież, dając mu pozwolenie na wejście. Zamknął je za sobą i skierował się za mną do salonu. Opadłam ciężko na kanapę przykrywając się kocem i podciągając kolana pod brodę. Chłopak usiadł obok mnie po turecku i spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem.
-A teraz mów –nakazał.
-Dostałam okres –powiedziałam, robiąc minę dziecka, które zostało przyłapane na podkradaniu cukierków.
-Dostałaś okres... -powtórzył.
Chwila była trochę niezręczna. Wtedy ni stąd ni zowąd, Ivo zaczął się śmiać. Barki i klatka piersiowa unosiły się, usta miał rozszerzone ukazując dwa rzędy zębów.
-Z czego się śmiejesz? –zapytałam zdezorientowana i zła.
-Bo nie sądziłem, że ten stereotyp o kobietach jest prawdą. Znam wiele dziewczyn w różnym wieku, ale pierwszy raz się spotkałem z takim zmiennym humorem –odrzekł nadal ukazując mi dołeczki w policzkach.
Miałam ochotę się rozpłakać, bez przyczyny. Zaciągnęłam koc pod samą brodę i zamknęłam oczy. Czułam łzę spływającą po moim policzku. Coś ciepłego i miękkiego ją wytarło. Zerknęłam na dłoń Ivo, którą trzymał mój podbródek. Uśmiechał się do mnie łagodnie.
-Dlaczego płaczesz? –zapytał.
-Nie wiem. Hormony mi buzują –powiedziałam, po czym wybuchłam szlochem.
Chłopak wyglądał na trochę zdezorientowanego, ale starał się opanować. Jedną rękę włożył mi za plecy, drugą pod kolana i podniósł mnie jak piórko, kładąc między swoje nogi. Oparłam się o jego twardy tors, a on owinął silne ramiona wokół mojego ciała. Czułam na czubku głowy jego ciepły oddech. Wydawało mi się, że coś mówił, bo częstotliwość podmuchu się zmieniła, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam czuć się bezpieczna, a tak się czułam w ramionach Ivo.
CZYTASZ
Mowa Ciała
Teen FictionOpis życia nastoletniej dziewczyny zamkniętej w ścianach swojego ogromnego domu oraz wtargnięcie do tego melancholijnego świata chłopaka, który lubi zostawiać ślady. Rozterki miłosne, imprezy nastolatków, zacisze biblioteki, nocne rozmowy pod gwiazd...