Koronacja

502 17 6
                                    

MARCO

Gdy tylko Janna odłożyła telofon wiecie kto do nas wbił na chate? Końska Głowa. Ale jak szybko. - No heja laski ,Janna, Marcoo! -  Parsknęła. 

- Nie jesem żadną laską. - Zaprotestowałem. Janna zachichotała. 

- No jak to nie? Mam dowooodyyy! - Zaśpiewała wręcz wrednie Końska Głowa.  Janna przybiła z nią łepko-żółwika. Nie dobra. To że czasami mentalnie zachowuję się jak jakaś dziewczyna, nie znaczy że nie jestem fizyczne chłopakiem. Co z tego, że gdy podczas Star była zawsze była na mieście to  ja wskakiwałem w sukienki? Nie no nie dosłownie, przecież wiadomo sukienki mają jakieś zamki, guziki, wstążeczki...

- No do rzeczy ! - Powiedziała  Ponyhead. I zaraz przed oczami mieliśmy już otwarty portal.

STAR

Stałam nieruchomo  z rozłożonymi rękoma. Suknia na koronację była dość prosta, ale gorset ciągle wbijał mi się w żebra. W pewnym momencie do mojego pokoju weszła moja mama. Na mój widok jakby westchnęła. 

-Ach ,Star...czy ty jesteś, moje dziecko, gotowa? - Złapała mnie za dłoń. Krawcowa odsunęła się ode mnie.

- Gotowe księżniczko, teraz powinno mniej się wbijać. - Skłoniła się nam obu i wyszła. Opuściłam ręce. Popatrzyłam w lustro. Obróciłam się kilka razy wokół własnej osi. Granatowa suknia niczym noc. A ja jestem jedną z tych gwiazd co powinny ślicznie błyszczeć.

- Tak, muszę być gotowa. -Odparłam zdecydowanie.

- Star, bycie królową to niełatwe zadanie, to rola którą będziesz pełnić ty. Będziesz musiała stać na straży królestwa, aby nie wpadło w mrok. - Mama puściła dłoń. Rozumiałam to. Popatrzyłam w dół. 

- Cieszę się, na prawdę. - Uśmiechnęła się blado. Widać że jest jej trudno to mówić. 

MARCO

- Eee gdzie my wylądowaliśmy? -Spytała Janna. Wstałem z ziemi i rozejrzałem się. Tak byliśmy na miejscu. Ale coś mi się wydaje nie tak jak powinno. Zmarszczyłem czoło i rozejrzałem się wokół. Zamek, on był daleko. Zrozumiałem.

- Dziewczyny - Szepnąłem wolno - Chyba jesteśmy przed granicą Mewni. - Powiedziałem. 

- Masz racje Marco. To jest granica królestwa. Normalnie byśmy przeszli jako turyści albo coś w tym stylu, ale dzisiaj jest przecież koronacja. - Rzekła Konska Głowa. Złapałem się za głowę. Niemożliwe. No tak. A to oznaczało więcej straży. Kurde, kurde kurde. Boże ,nie. Stanąłem w miejscu. 

-A o której ta koronacja? - Spytałem.

- Gdzieś o 16-stej powinna się zacząć. - Odpowiedziała Końska Głowa.

- No to mamy jeszcze trzy godziny. - Stwierdziła Janna.  Chciało mi się ryczeć. Głośnio i dosadnie.

- Ej młody ,nie panikuj. Czas zacząć operację pod nazwą ,,Koronacja'' , część pierwsza ,,Dotarcie do zamku''. - Latała wokół mnie Końska Głowa. Janna klepnęła mni w ramię.

STAR

- Wasza gwiezdność. - Usłyszałam.  Obróciłam się. To był tylko jeden z zamkowych sługusów.

- Księżniczko, życzy sobie księżniczka żeby po koronacji były fajerwerk? - Zaszeleścił papierem w ręku. Skinęłam głową. 

-Ma być czerwony dywan? - Spytał

- A po co ma być czerwony dywan? - Uniosłam brew.

- Och , księżniczko ,koronacja musi być uroczysta. - Odrzekł tylko, nie zmieszany. Zapisał sobie coś na papierze.                                                                                                                                                               

-Ma się rozumieć ,oczywiście , że czerwony jest kolorem dostojnym i uroczystym , księżniczko - Powiedział wynośle. Westchnęłam. Po co on tu do mnie w ogóle przyszedł? Skoro jest mądry, to niech raczy nie przychodzić do mnie więcej i spadać na drzewo prostować banany. Machnęłam dłonią w geście, żeby robił co chce. 

MARCO

Moje serce biło jak szalone. Przeszliśmy przez mur prawie nie spostrzeżeni. Prawie bo strażnik ledwie się obudził. Kiedy indziej bym mu dał ochrzan za spanie na straży. Teraz ważniejsze są inne rzeczy. Jak szybko dotrzeć do pałacu? Janna wcisnęła mi do rąk jakiś worek. 

- Co to ma być? - Byłem oburzony. 

- To ma być kamuflaż, złotko. - Powiedziała niewinnie. Dziewczyna założyła kaptur na głowę. Racja.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

- Jeszcze jakieś półtorej godziny. - Janna spojrzała na zegarek. Co , połowa czasu już minęła? 

-Nie podoba mi się to. - Burknąłem. Końska Głowa stanęła w miejscu. 

- Co jest. 

- Przypomniało mi się coś.- Obróciła się w naszą stronę.

- Co takiego?

- Musicie mieć też ładnie ciuszki, bo inaczej nas , a raczej was, bo inaczej nie wpuszczą na koronację. -Stwierdziła Ponyhead. 

- Zatem idziemy na zakupy.-Janna ruszyła.Złapałem ją za workowatą tkaninę. Pokręciłem głową.  - Janna, nie mamy pieniędzy. - Powiedziałem.

-Może wy nie, ale ja tak.- Powiedziała Ponyhead.

STAR

Przeglądałam się w lustrze. Jeszcze jakaś godzina do koronacji. Fryzjerka zawiązała mi włosy w dwa warkocze, potem jakby zrobiła z nich takiego koka ,reszta włosów właśnie wylewała się spod tego koka jak wodospad na moje ramiona. Dotknęłam ich. 

- Pięknie pani mi to zrobiła. Dziękuję. - Uśmiechnęłam. Fryzjerka zaśmiała się nerwowo.

- Ależ księżniczko, to nic takiego. - Machnęła rękoma w geście protestu.

- A ja jako księżniczka Star Butterfly , szczerze ci dziękuję że zrobiłaś mi taką piękną fryzurę.

TUŻ PRZED KORONACJĄ

MARCO

Miałem na sobie po prostu czarny garnitur. Janna zaś zieloną suknię. Nie mogę powiedzieć że była brzydka czy coś. Była owszem ładna, ale ja kocham Star. Podałem jej ramię. Uśmiechnęła się. Część druga operacji ,,Koronacja'' zakończona, czas na część trzecią ,,Star''. 

- Złotka, pora iść, jak coś będę w pobliżu . -Powiedziała Ponyhead. I faktyczne zaraz potem odleciała. Ale i tak musieliśmy się schować za jedną z kolumn podtrzymujących sufit, bo ktoś szedł właśnie korytarzem. Lekko wyjrzeliśmy. To był...Tom. Na szczęście wpatrywał się w swoje buty, więc nas nie zauważył. Janna zasłoniła dłonią usta.

- A więc to jest ten sławny Tom Lucitor... -Szepnęła. Spojrzałem na nią. Jest zadowolona i chyba ...szczęśliwa? Cóż, puściła do mnie oko i wkroczyła do akcji. Tom uniósł głowę żeby zobaczyć kto idzie. 

- Heejaaa! - Zaćwierkała do niego Janna. Następnie złapała go za dłonie i zatańczyli w kółeczku. Pokręciłem głową rozbawiony. Ach ta Janna. Czmychnąłem z miejsca z brodni.

STAR

Jeden wdech, jeden wydech. Za parę minut mam tam iść i być koronowana na królową. Mam tremę. Wstałam na powrót z krzesła by znowu spojrzeć na siebie w lustrze. Zamknęłam oczy. W tym samym momencie usłyszałam cichy trzask domykanych drzwi. Otworzyłam drzwi. To wchodził...Marco?! Odwróciłam się. 

- Marco? Co ty tu... -Nie dokończyłam bo Marco mnie przytulił. Gdy zobaczyłam wyraźnie jego twarz, po jego policzkach spływały łzy.

- Star , w tym momencie, w tej chwili jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. - Uśmiechnął się szeroko. Ujął w dłonie moją twarz i powiedział...

***************

Mam nadzieję że fajne 

Cael

Niby tylko przyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz