Koronacja 2

420 17 2
                                    

MARCO

-...Kocham Cię Star. - Padły oto te romantyczne słowa. I zaraz potem pocałowałem usta mojej księżniczki. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i schowała twarz w dłoniach. Spojrzała na mnie ze lśniącymi oczami. 

-Ojej, Marcoo. Jesteś uroczy! - Szepnęła. Do pomieszczenia wbiegła matka Star.

-St...Marco?? - Pokiwałem głową zawstydzony. Królowa Moon złapała Star za ramiona.

- Kochanie, czas tam stanąć. Czas zostać królową.- Star była taka piękna.

STAR

I znowu musiałam go zostawić. Ale tylko na chwilę. Na szczęście. Złapałam suknię za jej poły. Westchnęłam ostatni raz i przeszłam przez wrota. Aby moi poddani mogli mnie zobaczyć, jak się staję ich królową. Królowa rozłożyła ręce. 

- Witajcie! Za chwilę zobaczycie koronację mojej córki na waszą królową! Jestem zaszczycona że mogę być przy tym. Star, oddaję tobie głos. - Mama cofnęła się. Moje ręce się trzęsły, cała się trzęsłam. Ale zrobiłam ten mały kroczek do przodu by nabrać odwagi. Wyciągnęłam dłoń ku publiczności.

- Teraz po raz ostatni przemawiam do was jako księżniczka. Za chwilę będę koronowana. Dla wielu i dla mnie to będzie niezwykła chwila. Ponieważ wiem że dostałam tytuł Buntowniczki, postaram się być dostatecznie mądra aby rozsądnie kierować tym królestwem. - Skłoniłam się.

- Księżniczko Star  Butterfly! - Matka wniosła koronę. Podeszłam do niej.

- Czy jesteś gotowa, aby stać się królową? - Kiwnęłam głową. 

- Czy będziesz w stanie nosić to brzemię? Czy sprawisz że Mewni będzie lśnić niczym gwiazdy? - I znów kiwnięcie głową.

- Tak. - Rany, obietnice czasami można trudno spełnić. Na mojej głowie spoczęła korona.

- Zatem mianuję ciebie Star Butterly, Buntowniczko, na królową Mewni. - Odwróciłam się i skłoniłam się po królewsku. Wyciągnęłam moją różdżkę ku górze.

- Oto i jestem. 

MARCO

A więc nie mam już księżniczki, a królową. Na prawdę niczym gwiazda wygląda i też tak lśni. Jak bardzo kocham ją. Nie wytrzymam. Nade mną roświetla się iskra. Wyciągnąłem ręce by ją złapać. I co? Klejnot w dłoni trzymam. Rozepchłem tłum wokół mnie przepraszając co chwila.

STAR

Szłam przez tłum, a ten wiwatował. 

- Star! - Usłyszałam. Zobaczyłam jak straż przytrzymuje Marca. 

- Na rozkaz, puszczajcie go! - Marco wdzięcznie uśmiechnął się do mnie. Ledwo zrobił kroczek a jakby zachwiał się. Myślałam że zemdlał. Ale on uklęknął przede mną.

- S-Star, czy wyjdziesz za mnie?- Ujrzałam pierścionek . 

MARCO

Wyglądała tak jakby miała się rozpłakać. Jednak objęła mnie. Spojrzała mi twarzą w twarz. Jej usta drżały. 

- M-Marco...tak, wyjdę za Ciebie, Kocham Cię!- Ktoś z tłumu pomógł nam wstać.

**************JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ************

Star została moją narzeczoną. Nie mieści się mi to w głowie. Jeju. Wdychałem tego dnia po raz jakiś. 

- Marco? - I znowu ktoś się dziwi że tu jestem. Tym razem to był Tom. Uniosłem brew.

- Co ty tu robisz? -  Zapytałem. Tom wzruszył ramionami.

- Raczej to ja powinieniem cię o to pytać. Ale to nie ważnie. Mimo że zakazałem tobie zbliżać się do Star, to i tak widzę cię z nią. Raczej powiem, że już się dawno połączyliście. Na tym balu Krwawego Księżyca. Myślałem że nigdy nie spotkam tak samo cudnej osoby co ona. Ale byłem głupi.


-------------------------------------------------------


Po pierwsze - wybaczcie że wstawiłam krótszy rozdzialik, ale coś mi się wydaje że jakoś nie przypadło wam do gustu to opowiadanie, po drugie nie miałam dostatecznie dużej weny żeby pisać to dalej. 

Zatem - należy czekać na następny rozdział. Było by miło gdybyście też pozostawili jakiś tyci komentarzyk, np dotyczący co bym mogła w ,,Niby tylko przyjaciele'' dodać.

I jeszcze - jak myślicie? Kogo ma Tom? :) Domyślacie się?

Cael 

Niby tylko przyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz