T.J
—Panie Joseph?
Usłyszałem za sobą delikatny, kobiecy głos, który prosił o chwilę uwagi. Odwróciłem się w stronę niskiej brunetki, która szybkim krokiem próbowała mnie dogonić.
—Pan Tyler Joseph?
—Tak, to jaKobieta przez chwilę przeglądała jakieś dokumenty, jednak ja coraz bardziej się niecierpliwiłem.
Zdenerwowany czekaniem spojrzałem na zegarek — Trochę spieszy mi się do pacjenta, więc jeśli mogła by pani...
—Ja w tej sprawie, proszę podejść ze mną tutaj do pokojuNaciągnąłem garnitur, wziąłem teczkę pod pachę i ruszyłem za panią z recepcji. Tak naprawdę nigdzie mi się nie spieszyło, ale chciałem być jak najszybciej w domu i dowiedzieć się, kim od jutra będę się zajmował.
Przyglądałem się kobiecie, która szukała czegoś w szufladzie. Po chwili wyjęła z niej kilka foliowych kopert, w których były jakieś papiery.
—Dyrektor z drugiego piętra kazał przekazać panu te dokumenty. Tutaj są wszystkie informacje o pańskich pacjentach. Najlepiej będzie, jeśli zapozna pan się z tym.
Wyrwałem kobiecie dokumenty z ręki i schowałem je do teczki, którą zawsze zabieram ze sobą do pracy — mam zamiar zrobić to od razu po powrocie do domu — posłałem jej lekki uśmiech i szybkim krokiem podszedłem do windy. Wyjąłem kilka dokumentów, przejrzałem je z ciekawości. Chciałem wiedzieć z kim będę miał doczynienia. Mój wzrok zawiesił się na pewnym chłopaku, który miał bardzo ciekawy, ale zarazem przerażający życiorys.
