Rozdział 6

12 1 1
                                    

Alan:

Razem z Vickiem, który wybrał srebrnego forda mustanga, ruszyliśmy w stronę miasta.
Ten wybór średnio mnie zadowolił ponieważ, iż nie lubiłem nim prowadzić, no ale kiedyś obiecałem Victorowi, że będzie mógł wybrać auto, przysługa.

Victor przerwał tąniezreczną ciszę, ludzie jak to brzmi, jak gdybym siedział tu z jakąś dziewczyną.

- Ej Stary, myślisz ze sobie przypomni?
- Mam nadzieję, myślisz że powinniśmy zwołać radę?
- Nie wiem czy to dobry pomysł, nie wiemy czy to do końca ona..
- Zamilcz! Mówiłem Ci to tyle razy, to ona!
- Al, spokojnie ja Cię rozumiem, ale rada może mieć z tym problem.
- To co zrobimy?
- Może pogadam z Ojcem, może coś wymyśli. Przecież Cię lubi a poza tym też nie mógł uwierzyć w zniknięcie Adeli.

Victor Sheadow, wspaniały z niego kumpel, nauczyciele szanują go bardziej niż mnie, no ale czemuż się temu dziwić, jego rodzice mają dla niego czas, w naszym życiu uważani są za jednych z lepszych łowców. Ojciec Victora należy do Rady Orzekających najwyższej rady w Akademii. Zaś Matka należy do Rady Przysięgłych ranga niższa, ale poza tym wszyscy ich znali i szanowali. A w życiu codziennym są prawnikami, świetna partia.

- Halo! Ziemia do Alana!!

Z rozmyślań wyciągnął mnie głos kumpla.

- Tak, ta, sorry.
- To spoko, bo myślałem że odpłynąłeś w końcu jesteś kierowcą, prowadzisz.
- Co ty nie pamiętasz, że mam podzielność uwagi.
- Taaa.
- To pogadasz z Ojcem?
- Załatwione.

Droga dłużyła się niemiłosiernie, gdy wreszcie zajechałem na stacje paliw. Ponieważ jechałem na prawie już pustym baku. Tak wiem szaleniec ze mnie (sarkazm).

- Ej Al, kiedy wracają twoi starzy? Bo coś długo ich nie ma.
- Szczerze, mam to w dupie.
- Nie martwisz się?
- Nie.
- Przecież to twoi rodzice, sorry że pytam ale czy Ina pojechała z nimi?
- Vi, wiem że ci się podoba, ale ja nie zamierzam gadać o mojej siostrze z tobą gdy masz myśli których nie chce znać.
- Ok.

Wróciliśmy do auta.

Ina, to moja siostra bliźniaczka jest młodsza ode mnie o całe 10 minut, ale taka podobna. Czasami mamy spiny, ale to tylko dlatego, że rodzice wolą ją bardziej zawsze jest, Ina to, Ina tamto, misiu pysiu, słodziaczku. A do mnie zawsze mieli pretensje o byle gówno.

Odpaliłem mustanga i ruszyliśmy w dalszą trasę.

Dojechaliśmy do miasta, od razu ruszyliśmy w stronę podświetlanych fontann, bo tam byliśmy umówieni z Adelą. Znaczy to ja byłem. Jeszcze jej nie było, nie spóźniała się ale można powiedzieć, że tęskniłem. Po jakiś 10 minutach Adela się pojawiła, razem z Vi zabraliśmy ją na kawę, do najlepszego bistro w mieście. Dopiero potem chcieliśmy omówić sprawy związane z Instytutem oraz z bieżącymi sprawami, czyli z nią.

-------------------
Przepraszam, że tak długo nic nie było ale miałam dużo problemów 😟

ZaginionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz