Rozdział Dziewiąty

3K 248 58
                                    

   – Właściwie to czemu o to pytasz? – zapytała Xavien ciekawa odpowiedzi swojego przyjaciela.

   – Ja... Wyczułem coś. No wiesz, w świecie ludzi, gdy byłem u mojego wychowanka. To było dziwne i dosyć... Niepokojące – odpowiedział Dante błądząc wzrokiem po podłodze.

   – Mam to sprawdzić? – zadała kolejne pytanie kobieta także patrząc gdzieś w bok.

   – Jeślibyś mogła... – mruknęła Bestia spoglądając na przyjaciółkę.

   – Jasne, że bym mogła. Nawet jeśli to nie wypada odmówić, jestem w końcu jedyną osobą zaraz po Nice, która może ci pomóc – odparła uśmiechając się miło do Dantego. – I bez Incydentu pewnie by tak było.

   – Pewnie tak – zgodził się Dante, a na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech.

   Choć chciał pozostać pogodny, żeby nie martwić Xavien to bolesne wspomnienia mu w tym skutecznie przeszkadzały. Pamiętał Incydent jako bardzo zły okres, w którym musiał chronić siebie i Nikę przed własnymi rodzicami, co było absurdalne. Szczerze nienawidził wspomnień z tamtego czasu.

   – No już, już. Nie smuć się. Pamiętaj, że jesteśmy Połączeni i mnie też to boli – zaśmiała się Xavien ukazując śnieżnobiałe zęby. – A teraz wróćmy do poważniejszych spraw. Co do twojego przeczucia będziesz musiał podać mi dokładne dane osób, które mam sprawdzić. Może mi to też trochę zająć, ale ci się chyba nie śpieszy, no nie? – dodała z niesamowitą powagą.

   – Podam ci potem oraz nie, nie śpieszy mi się. Ty też nie musisz się śpieszyć, sam również mogę poprowadzić jakieś obserwacje, więc spokojnie – odpowiedział wracając do swojej codziennej postawy gdzieś w głębi czując wstyd spowodowany ukazaniem jego ,,słabości".

   – Świetnie, to teraz możemy przejść do drugiej sprawy, ale może najpierw pójdziemy do biblioteki przy okazji biorąc coś mocniejszego, żeby umilić sobie czas? – powiedziała Xavien uśmiechając się znacząco z zabawną miną.

   – A ty tylko o jednym – zaśmiał się Dante rozbawiony postawą niebieskowłosej.

   – Hej, przynajmniej się uśmiejesz, kanalio – odparła roześmiana Xavien klepiąc szatyna w ramię.

   Starała się odwrócić, jak najlepiej uwagę Dantego od ran, które dziwnym trafem pomimo upływu czasu wcale się nie goiły. Zaś kiedy się je rozdrapało krwawiły mocniej i mocniej. Lecz to była już daleka przeszłość, zmienienie tematu było znacznie łatwiejsze niż tuż po tych przeokropnych wydarzeniach. Wydawało się jej, że powoli to wszystko przechodzi. Sądziła, że potrzebował tylko odpowiedniej osoby, która pomogłaby mu prawie od razu. Zdawała sobie sprawę, że musi to być Przeznaczony.

   – Dobra, to teraz bądź tak miły i wyczaruj jakiś alkohol – dopowiedziała z rękami na biodrach.

   – Dlaczego akurat ja? Wiesz, że mam pieczęć i prawie nic nie mogę zrobić – zaczął marudzić Dante.

   – Ale wódkę to raczej wyczarujesz, nie? I tak cięższych czarów w bibliotece będę używała ja, więc się zamknij i zrób czary mary – odpowiedziała marszcząc brwi.

   – Tak jest, władczyni – mruknęła niechętnym tonem Bestia robiąc niechlujny ukłon w stronę Xavien.

   – Taka postawa mi się podoba, Janie – ciągnęła dalej kobieta odpowiadając skinieniem na ukłon.

   – Dobra, pośmialiśmy się to teraz do roboty – zakończył nagle zabawę Dante.

   – No niestety – jęknęła Xavien kierując się w stronę biblioteki położonej na drugim końcu posiadłości.

(Nie)Przerażająca BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz