Rozdział Ósmy

2.8K 264 106
                                    

   – Gotowe. Możesz przejść – usłyszał nagle Dante.

   Znów stał przed drzwiami prowadzącymi prosto do pokoju Fereola. Cieszył się z kolejnego spotkania, ale gdzieś w głębi mimo wszystko był zdenerwowany jak za pierwszym razem. Jednak nie pokazywał żadnego z tych uczuć, zupełnie jak zazwyczaj. Uczucia i emocje były dla niego słabością. Taką słabością, której należy się wyzbyć i najlepiej, żeby w ogóle nie powróciła. Twierdził, że można to było co najwyżej pokazać tym, którzy tego nie wykorzystają.

   Dante chwycił za klamkę biorąc głęboki wdech i wydech. Nacisnął lekko, a drzwi – jak zawsze zresztą – otworzyły się bez żadnych problemów. Spokojnie przekroczył próg nie wiedząc co go czeka. Na początku nie mógł tego usłyszeć z powodu bariery zrobionej między światem ludzi, a światem potworów. Bariera uniemożliwiała potworom usłyszenie tego, co działo się u ludzi, a ludziom tego, co działo się u potworów.

   Gdy całkowicie wszedł do świata ludzi zamykając drzwi skulił się czując nieludzki ból. Słyszał pisk przerywany tylko jakimiś nieznanymi słowami, których nie potrafił złożyć w całość. A nawet gdyby chciał to pewnie i tak by się nie udało. Nie miał do tego głowy w tamtym momencie. Chciał tylko uwolnić się od ogłuszających go dźwięków.

   Lecz potrafił jedynie jęczeć z bólu i zakrywać uszy jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Nie pomyślał, żeby ,,ogłuchnąć". A przynajmniej on tak na to mówił, było to zwykłe ustawienie swojego słuchu na poziom człowieka. Jako Bestia miał niesamowity słuch spowodowany swoimi genami, więc tak wysokie dźwięki były dla niego jak najgorsza tortura.

   Bestia wypowiedziała parę słów, które zaginęły w tym całym łomocie. Potem lewą dłonią – którą wolał mimo wszystko zakrywać ucho – narysował w powietrzu jakiś dziwny znak. Nagle wszystko ucichło, a Dante odetchnął z ulgą. Wyprostował się powolnie, po chwili poprawiając marynarkę wszedł do pokoju wychowanka.

   – Chcesz, żebym ogłuchnął? – zapytał całkowicie poważnie Dante widząc Fereola sprawdzającego głośniki.

   – Co? Nie! Skąd taki pomysł? – odpowiedział Fereol zaczynając grzebać w głośnikach. Nawet nie spojrzał na swojego rozmówcę. – Cholera, mam nadzieję, że się nie spaliły – mruknął do siebie.

   – Z tego, jak głośno puściłeś ,,muzykę", o ile to była muzyka – powiedziała Bestia krzyżując ręce na piersi. – I spokojnie, nie spaliły się, tylko je wyłączyłem, bo gdybym tego nie zrobił miałoby to dla mnie fatalne skutki – dodał rozwiewając obawy nastolatka.

   Nie mówiąc nic więcej podszedł pod okno, czyli tam gdzie zazwyczaj siedział. Przesunął ręką w powietrzu, a za nim pojawiło się krzesło. Znów szklane, dokładnie takie, jak poprzednio. Nie różniło się niczym choć nie było tym samym. Dante nie myśląc nad tym po prostu usiadł zakładając nogę na nogę wyczekując odpowiedzi Fereola.

   Nastolatek natomiast zostawił głośniki w spokoju odwracając je na miejsce. Zszedł szybko z meblościanki i udał się na łóżko. Zdecydowanie było to jego ulubione miejsce do siedzenia. Zresztą było nawet najwygodniejszym miejscem do rozmowy. Biurko niestety nie nadawało się, ponieważ było na drugim końcu pokoju z punktu widzenia Dantego. Jedynie przeszkadzałoby to w rozmowie.

   – Czemu je wyłączyłeś? Leciała akurat moja ulubiona piosenka... – burknął Fereol robiąc śmieszna minę.

   – Nie mogłem nawet zidentyfikować czy to była jakakolwiek piosenka. Zwykły pisk i tyle mogę stwierdzić – wypowiedział odrobinę zirytowany.

   – Ej! Jak ci się piosenka nie podobała to nie musiałeś z rozpędu głośników wyłączać! – warknął myśląc, że była to jedynie zwykła krytyka.

(Nie)Przerażająca BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz