Nika siedziała na brzegu łóżka spoglądając przez okno. Była sama, ponieważ Dante nie śpieszył się z powrotem. Obserwowała ogród, w którym były kwiaty najróżniejszych gatunków i trochę liści przysłaniających widok. Było słonecznie, aż chciało się wyjść i podziwiać wszystko dookoła. Jednak jej to nie cieszyło i nawet nie było możliwości, żeby zaczęło cieszyć.
Wciąż czuła obrzydliwy dotyk Civana i to, co jej zrobił. Zaś obrzydzenie do samej siebie potęgowało się z każdą kolejną minutą. Tym razem również zakryła się, jak tylko mogła. Miała na sobie nową bluzę i długie spodnie, których prawie nigdy nie nosiła. Narzuciła też na głowę kaptur i owinęła puchatym kocem.
Spojrzenie Niki było całkowicie puste. Już nie było pełne życia oraz wszystkiego ciekawe, jak zazwyczaj. Nie miała siły na to, żeby chociaż udawać, że wszystko jest w porządku. Starała się pozbierać i zacząć grać normalną siebie dopiero, gdy Dante wróci do domu. Wcześniej nie musiała tego robić, bo i tak nikt by nie zobaczył, że coś jest nie tak.
Nagle usłyszała dźwięk towarzyszący otwieraniu drzwi wejściowych na dole. Potem podobny nastąpił przy zamykaniu. Słysząc kroki zrzuciła z siebie koc oraz kaptur. Kruczoczarne kosmyki zaczęły przez to sterczeć na wszystkie strony. Przeczesała je palcami tym samym układając w miarę porządnie. Spróbowała wymusić uśmiech jednak to spowodowało, że jej oczy zrobiły się szkliste, a jeszcze chwila i znów zaczęłaby płakać.
— Wróciłem. Civan już poszedł? — zapytał Dante stojąc w progu pokoju Niki.
— Tak, jakąś godzinę lub dwie temu — odpowiedziała wesołym tonem, który zupełnie nie pasował do tego, co naprawdę czuła, obracając się do niego twarzą.
Pomimo tego, że się starała wciąż nie mogła powstrzymać tego do końca, a uśmiech mimo wszystko był smutny i przygnębiający. Zupełnie jakby pozostała po niej wyłącznie skorupa, która była pusta lub wypełniona samymi negatywnymi uczuciami. Nie było w niej radosnej i zawsze żywej Niki, którą wszyscy znali choć to była ona. Dante zaniepokoił się tym, więc zapytał:
— Nika, wszystko w porządku? Wyglądasz... jak nie ty. Martwi mnie to.
— Eh...? — mruknęła zaskoczona. Bardzo nie chciała, żeby Dante wypowiedział te trzy ostatnie słowa, ponieważ czuła się przez to jeszcze większym ciężarem. — Wszystko w porządku. Nie martw się. A nawet jeśliby coś się działo to sobie poradzę — dodała starając się nie sprawiać wrażenia, że coś jest nie w porządku.
— Skoro tak mówisz to dobrze. Jednak jestem twoim bratem i w moim przypadku to nieuniknione to dam ci pole do samodzielnego działania — odparł zastanawiając się, co takiego mogło się stać. — Do później, muszę trochę odpocząć. Xavien jest strasznie męcząca — dopowiedział idąc w stronę pokoju.
Kiedy zniknął z pola widzenia po policzkach Niki popłynęły łzy. Cieszyła się też, że Dante nie widzi tej żałosnej w jej mniemaniu sceny. Ruszyła niedbale dłonią, a drzwi zamknęły się. Wolała zamknąć się w pokoju na wszelki wypadek, bo tak czy siak Dante mógł chodzić bez celu po domu, co często robił, aby powspominać miłe chwile. Dalej nie potrafił się ze wszystkim w pełni pogodzić. Dlatego nie powiedziała mu nic, ponieważ takie posunięcie byłoby, jak wbicie gwoździa do trumny. Jedynie więcej kłopotów.
***
Dante ponownie przeszedł do świata ludzi. Od razu po tym ogarniało go szczęście. Pokochał wręcz rozmowy z Fereolem oraz jego zachowanie całkowicie różniące się od tego, do którego przywykł. Nie był zimny i prawie wyprany z uczuć. Zupełnie, jak Nika, którą też uwielbiał. Myśląc nad tym odruchowo poprawił marynarkę szybkim ruchem.
![](https://img.wattpad.com/cover/111711823-288-k672016.jpg)
CZYTASZ
(Nie)Przerażająca Bestia
FantasiOd samego początku istniały dwa światy. Jeden należący do ludzi, a drugi do potworów. Potwory doskonale wiedzą, że istnieją takie istoty, jak ludzie. Jednak ludzie nie są świadomi istnienia potworów. A właściwie nie wszyscy. Tylko nieliczni szczęśli...