Kiedy Kot się budził i jeszcze nie kontaktował czuł się bardzo dobrze. Kiedy świadomość zaczęła zrzucać na niego trudy wczorajszego wieczoru, czuł się mniej dobrze. A kiedy poczuł okropny ból pleców i karku czuł już tylko maksymalną bezsilność i złość. Miał ochotę podejść do tej zasmarkanej egoistki i powiedzieć jej, żeby się ogarnęła, bo to wszystko jej cholerna wina.
Ale ile by się do tego nie przymierzał, za każdym razem powstrzymywało go... no cóż, ona. Kiedy tylko na nią patrzył, zamienia się w warzywo. Miał w mózgu papkę.
W każdym razie czuł się zły. Bardzo zły. Duże znaczenie miała jego ułomność, no bo, gdyby nie był taką ciapą wszystko byłoby zupełnie inaczej.
Był żałosny płacząc za mamą, niczym malutkie dziecko.
Był żałosny, kiedy skakał na każde zawołanie Biedronki.
Był żałosny bojąc się taty.
Był żałosny użalając się nad sobą.Teraz wstał. Zerknął szybko na łóżko, a to, że ujrzał tam leżącą sylwetkę uspokoiło go trochę. Ruszył do łazienki, ponieważ byłby najbardziej żałosny gdyby zsikał się w swój czadowy strój Kota (dodatkowo obawiał się, że on nie ma funkcji prania z automatu po takich wypadkach).
Po cichu zamknął za sobą skrzypiące drzwi, krzywiąc się delikatnie. Obrócił się i zamarł. Na dywanie leżało coś czerwonego. Ruszało się.– A! – krzyknął krótko.
– A! – pisnęło zbudzone ze snu stworzonko.
Małe czerwone coś (prawdopodobnie kwami Biedronki) zaczęło latać po pomieszczeniu jak szalone, łapiąc się za głowę.
– Widziałeś ją? – usłyszał przesłodzony głosik.
Nie musiała nic więcej mówić. Zrozumiał, że wystarczyło się bliżej przyjrzeć łóżku, a dowiedziałby się kim dziewczyna jest. Głupek, głupek, głupek.
– Nie – westchnął.
– To dobrze. Tak w ogóle, jestem Tikki – podała mu łapkę.
On potrząsnął nią, rozglądając się po pomieszczeniu. Prysznic, umywalka i Aha!Kibelek!
Chociaż miał wrażenie, jakby po jego pęcherzu skakało mnóstwo malutkich ludzików, postanowił poświecić chwile temu małemu słodziakowi.
– Wydajesz się miła, nie to co Plagg – burknął.
Zaśmiała się cicho i usiadła na umywalce.
– Dziękuje ci. Masz zupełną racje, jestem zdecydowanie milsza od tego gbura.
– Gbur? – parsknął – To całkiem trafne.
– Jest też leniwy, arogancki, egoistyczny – zaczęła wyliczać ma małych paluszkach – żarłoczny, wredny... no i czasem, ale naprawdę sporadycznie, lekko zabawny.
Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Jego kocia intuicja mówiła mu, że ta dwójka jest ze sobą blisko. Bardzo blisko. Właściwie miał ochotę o to zapytać, ale zamiast tego tylko rzucił:
– Nie mógłbym się z tobą nie zgodzić.
– No, chciałabym zostać dłużej, ale widzę, że goni cię pilna potrzeba. Po za tym, jak Ma...
Nagle zamilkła, zaskoczona tym, co prawie powiedziała. Mózg Kota szybko zaczął działać na najwyższych obrotach.
Ma... co?
Marlena, Marinette, Marie...
Ma... co?
Kurde.Zaśmiała się nerwowo.
– W każdym razie lecę.
Podleciała do drzwi i chwyciła za klamkę.
Chwile później, co przyjął z lekkim rozbawieniem, usłyszał nerwowy głos Biedronki:
CZYTASZ
Nigdy nie będziesz nią /Miraculum/
FanfictionTo opowieść o dziewczynie, która boi się wszystkiego, ale jest odważna. O chłopaku, który szaleje za kimś, kogo imienia nawet nie zna. O ojcu, który nie umie kochać. O bracie, który zazdrości. O stracie. O śmierci. I o szczęściu. No i o podróż...