6

509 29 21
                                    

- I wtedy Luke do niej podszedł i oznajmił, że nie będzie siedział na lekcji biologi, ponieważ zawstydza go temat narządów rozrodczych kobiet i mężczyzn - wszyscy się zaśmialiśmy z kolejnego opowiadania Tobby'iego o Luke.

- Wcale tak nie zrobiłem! - oburzył się chłopaka.

- Jak nie jak tak - śmiał się Chris.

- No dobra, może tak było, ale ja to zrobiłem specjalnie!

- Już nie próbuj się wykręcać.

Ja się wręcz dusiłam przez nich. To w jaki sposób poprawili mi humor, pomogło mi kompletnie zapomnieć o tym co napisała mi mama.

Jestem idiotką.

Czemu o tym wspomniałam? Tak jak udało mi się to wybić z głowy tak teraz znow do niej wróciło. Przestałam się śmiać. Posmutniałam, a w moich oczach zebrały się łzy. Przecież nie mogę się przy nich popłakać. Jeszcze nie ogłupiałam tak bardzo.

- Zaraz wracam, idę do łazienki - chciałam wyjść naturalnie, ale jak zawsze musiałam coś zepsuć i przy ostatnim wyrazie mój głos zadrżał. Cholera!

- Wszystko w porządku Oli?

- Co? Tak, tak, wszytko okej. Zaraz wracam.

Odwróciłam się i szybkim tempem poszłam do łazienki. Teraz moje łzy znów leciały. Jak ja mam sobie poradzić w dorosłym życiu, jeśli teraz sobie nie radzę? To wszystko jest takie pojebane. Mam dość, naprawdę mam dość tego wszystkiego co się dzieje. Nie mogę dłużej siedzieć z chłopakami i psuć im humoru, ponieważ ja go nie mam. Wychyliłam się lekko i gdy uznałam, że wszyscy są skupieni na sobie szybko wyszłam z łazienki i skierowałam się do wyjścia. Udało mi się? Udało mi się bez przeszkód wymknąć? To chyba cud, że w końcu coś mi się udało.

Ah, jednak się myliłam. Ktoś złapał mnie za łokieć, co spowodowało, że odwróciłam się w stronę tej osoby. Chris.

- Czemu wyszłaś? Myślałem, że bawiłaś się dobrze.

- Po prostu... nie najlepiej się czuję i chciałam wrócić do domu.

- Mogłaś powiedzieć któremuś z nas, odwiózłby Cię któryś z nas.

- Nie chciałam robić kłopotów, dobrze się bawiliście, więc nie chciałam psuć wam nastroju.

- Nie wygłupiaj się. Poczekaj tu na mnie, idę powiedzieć chłopakom, że jadę Cię odwieść i zaraz wracam.

- Okej...

Nie chcę, żeby Chris mnie odwoził, chcę teraz pobyć sama, wypłakać się na tyle, żeby nie musieć, a raczej nie mieć czym płakać u Maddie. Nie chcę się znów przy niej rozklejać, wiem, że nie wie co zrobić w tym momencie, ale nie winie jej za to, mi się po prostu nie da pomóc.

- Już jestem, możemy jechać.

- Dobrze.

- Mieszkasz dalej w tym samym miejscu, prawda?

- Tak, ale... pojedźmy do Madd.

- Nie chcesz jechać do siebie skoro źle się czujesz?

- Um... - to był ten moment w którym brakowało mi jakiejkolwiek wymówki, a zdarza się to naprawdę rzadko - muszę zabrać od niej notatki i kilku dzisiejszych lekcji.

- No spoko. To pojedziemy do niej, weźmiesz szybko notatki i odwiozę Cię do domu.

- Nie trzeba, jej rodzice mnie odwiozą, muszę z nią i tak jeszcze pogadać, więc nie ma sensu, żebyś czekał.

Wiadomość [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz