"Twarzą w twarz" - rozdział 1

101 11 0
                                    

Z uśmiechem na twarzy weszłam do szkoły. Byłam podekscytowana moim pierwszym dniem w nowej szkole. Na korytarzu spotkałam panią dyrektor:

- Witam serdecznie w liceum Słodki Amoris! Masz już gotową swoją teczkę? - pomyślałam wtedy o jakże absurdalnej nazwie tej oto szkoły.

- Ahh - westchnęłam cicho - nie miałam czasu jeszcze wszystkiego donieść.

- Przypominam, że wszystkie formalności muszą być załatwione dzisiaj - zabrzmiała już mniej miło niż na początku - udaj się szybciutko do Nataniela, głównego gospodarza.

W odpowiedzi jedynie mruknęłam cicho, skądś kojarzyłam to imię. Nagle w moich oczach pojawił się błysk. Przypomniał mi się pewien urokliwy blondynek, który za czasów podstawówki był moim najlepszym, oraz jedynym, przyjacielem. Z moich wspominek wyrwała mnie raczej nieprzyjemna z wyglądu postać:

- Co tak stoisz na środku korytarza, wyglądasz jak debilka - na jego twarzy nie było wściekłości czy czegoś podobnego, był to raczej jakiś zawadiacki uśmieszek.

- Ja tylko wyglądam, ty nim jesteś - byłam zdziwiona, że to zdanie padło z moich ust, lecz gdy zobaczyłam skutek mojej wypowiedzi niczego już nie żałowałam, ma za swoje.

Jego mina na początku zrzędła. Wiedziałam jednak, że nie pozostanie mi dłużny.

- Doigrałaś się nowa, ze mną się nie zadziera.

Zanim mrugnęłam już byłam przewieszona przez jego umięśnione ramie. Niósł mnie gdzieś. Gdzie? A kto to wie? 

Zamarłam gdy zaniósł mnie na dach szkoły.

- Chyba nie chcesz mnie stąd zrzucić za tą obelgę? - zaśmiałam się nerwowo.

- Może chce, może nie chce - uśmiechnął się lekko - czemu uważasz, że jestem debilem - zrobił minę zbitego pieska.

- Pomyśl! Podchodzisz do jakieś dziewczyny na korytarzu i mówisz jej że jest debilką, to był gwałt na moich emocjach.

- Do gwałtu to dopiero może tutaj dojść - łobuzerski uśmieszek zagościł na jego twarzy - nikt nas nie widzi, nie słyszy.

- Tutaj możesz sobie dochodzić do czego chcesz, ale mnie w to nie mieszaj. Zaciągniesz tu sobie kogoś innego jestem pewna, że znajdzie się niejedna napalona na Ciebie gimbusiara - zaśmiałam się w duchu z tego co powiedziałam właśnie. Gdybyś jednak żadnej nie znalazł to ja jestem Irmina, a ty?

- K-kastiel - odpowiedział trochę zdziwiony takim przebiegiem sytuacji.

Zaczęłam iść w kierunku drzwi, które prowadzą z powrotem do szkoły.

- Gdzie uciekasz?

- Muszę zanieść papiery do głównego gospodarza.

- A wiesz chociaż gdzie to jest? 

- Yyyy - zawstydziłam się lekko moją niewiedzą - nie bardzo.

- Zaprowadzę Cię mała.

Popatrzyłam na niego ze wściekłością, nienawidziłam jak ktoś mówił do mnie mała. Przyznaję, że nie należę do najwyższych, bo mam zaledwie 165 cm wzrostu, ale to nie powód żeby mnie tak nazywać. Resztę drogi starałam się przemilczeć, żeby okazać swoją złość. 

Stanęliśmy przed pokojem gospodarzy.

- To tutaj - oznajmił Kastiel - swoja drogą niezłe z ciebie ziółko, mała.

Teraz to nie była wściekłość tylko chęć mordu, widział że jestem zdenerwowana, zrobił to specjalnie.

- Pa duży - odburknęłam i zniknęłam za drzwiami pokoju gospodarzy...



Candy | Słodki flirt [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz