"Skrzywdzona owieczka" - rozdział 3

67 13 7
                                    


  Bez dalszego myślenia osunęłam się na posadzkę i zaczęłam płakać... 

Przez łzy podciągnęłam rękaw bluzki u mojej lewej ręki, wszystkie sytuacje z przed lat wracały. Widziałam siebie zapłakaną na środku pokoju, w swoich oczach miałam żal.

- Nie, nie zaczynaj z tym znowu debilko - skarciłam sama siebie w myślach.

Ahh te pamiętne czasy gimnazjum, które tak mnie zmieniły. Zresztą pewnie nie tylko mnie. Z miękkiej kluchy w dojrzałą, potrafiącą się obronić kobietę. Za tę zmianę jednak musiałam się wiele wycierpieć. Nic przecież samo do ciebie nie przyjdzie prawda? 

Moje piekło zaczęło się od końca podstawówki. Moi rodzice chcieli, żebym ukończyła szkołę w jednym miejscu, a później mieli zamiar się przeprowadzić. Nowa szkoła, nowe miasto, jednym słowem zajebiście. W gimnazjum nie jest już tak kolorowo jak w podstawówce. W tej dżungli ważny jest wygląd i markowe ubrania. Jako, że takowych nie posiadałam stałam się pośmiewiskiem. Ale to już nie było takie dziecięce "dręczenie" jak ciągnięcia za warkocz. To było sto razy gorsze. Znęcanie się psychiczne. Przyznaję, w tym okresie nie byłam zbyt urodziwa. Nadwaga i pryszcze wcale nie pomagały mi w tej sytuacji. Nie dosyć, że biedna to jeszcze gruba i brzydka, czego chcieć więcej? Mój jedyny przyjaciel był tak daleko ode mnie. Nie miałam żadnego sojusznika w tym trudnym dla mnie okresie. Nie dawałam już wtedy rady. 

*FLASHBACK*

Przechadzam się po pokoju. Mój wzrok przyciąga coś błyszczącego na komodzie. Myślę, że to moneta, biorę to do ręki i czuję nieprzyjemne szczypanie w palec. To żyletka. Przypominam sobie najgorsze momenty, rzeczy, które ostatnio się wydarzyły. Wpadam na świetny pomysł. Nie chce już czuć bólu psychicznego, więc zamieniam go na fizyczny. Jedyne co mam w głowie to te wszystkie obelgi rzucane we mnie niby pociski. Odkładam żyletkę na to samo miejsce a moje oczy są pełne żalu. Nieświadomie zawarłam nową przyjaźń. Przyjaźń z bólem, rozpaczą i kawałkiem metalu. 

*KONIEC FLASHBACKU*

- Obiecałam, że już tego nie zrobię i mam zamiar tego dotrzymać. Jestem silna. To wszystko już się skończyło, jesteś zupełnie innym człowiekiem Irmina  - powtarzałam sobie w myślach.

Czemu ci ludzie zawsze trafiają w mój czuły punkt? Przypadkowo napotkane osoby wydają mi się takie bliskie, jakby wiedziały o mnie wszystko. Jakby znały całą moja przeszłość. Ale obiecałam sobie, że do niej nie wrócę. 

Podniosłam moje grube dupsko z tej brudnej podłogi i spojrzałam w lustro.

- A matka mówiła, kup sobie dobry, wodoodporny tusz - przeklinałam się cicho, że jej nie posłuchałam.

Wytarłam resztki łez z kącików oczu i już miałam wychodzić z łazienki gdy w wejściu stanęła urocza dziewczyna o białych włosach.

- O matko bosko! Dziewczyno co ci się stało!? - niemalże wykrzyknęła białowłosa.

- J-ja. To znaczy... Nie nic! - tylko to z siebie wydukałam.

- Co za świnia ci to zrobiła!? - zapytała wielce przejęta.

- C-co? Jaka świnia? - nie rozumiałam, o co chodzi dziewczynie. 

- To przez chłopaka? - wyraziła się jaśniej.

- Nie - chociaż w sumie to po części prawda, to nie chciałam nikogo wkopać -po prostu mojej mamie coś się stało - skłamałam.

- No już nie martw się - przytuliła mnie - teraz chodź, trochę cię podreperujemy. 

 Wyjęła z obszernej torebki ogromną kosmetyczkę wypełnioną po brzegi drogimi i dobrymi kosmetykami. Bez słowa oddałam się w ręce dziewczyny. Najpierw zmyła mi rozmazany tusz i nałożyła go na nowo. Usta pomalowała szminką w eozynowym kolorze a całą twarz przykryła cienką warstwą pudru. 

- Teraz wyglądasz jak człowiek! - powiedziała dumna z siebie dziewczyna.

- Dzięki za pomoc - uśmiechnęłam się szczerze  - jak w ogóle masz na imię moja gwiazdko z nieba?

- Rozalia - uśmiechnęła się szeroko - a ty moja skrzywdzona owieczko?

- Irmina - odwzajemniłam uśmiech. 

No i wyszły takie dwie idiotki z łazienki szczerząc się do siebie. Musiałyśmy wyglądać przekomicznie mając tak szerokiego banana na twarzy jakbyśmy właśnie zjadły największego i najsmaczniejszego hamburgera na świecie. Teraz jedyne na co miałam ochotę to spuścić wpierdol temu szympansowi z okresem na głowie. No może jeszcze chciałabym się przytulić do mojej męskiej wersji barbie. Nie wiem co on ma w sobie takiego, że zawsze jak dzieje mi się coś złego to myślę, że to on mnie uratuje i ochroni. Ślepo w to wierzę a nawet nie wiem czy on nadal chce trzymać ze mną bliższy kontakt. 

- Irmina ty naiwna suko - wymamrotałam do siebie pod nosem.

Dzięki ci Boże, że Rozalka tego nie usłyszała. Wygląda na taką, która mogła by zacząć prawić mi kazania na temat poszanowania do swojej osoby i o tym, że faceci to zwykłe świnie i nie możemy dać się wykorzystywać.

Szłyśmy w kierunku pokoju gospodarzy. Drzwi były nadal otwarte, więc pożegnałam się już wcześniej z Rozą, żeby nas razem nie zobaczyli, ktokolwiek znajdował się w pokoju. Na pożegnanie wymieniłyśmy się numerami telefonów i przytuliłyśmy się. Z resztą musiałam się zmierzyć sama, bez jej pomocy. Stanęłam w drzwiach pokoju i ujrzałam...

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Witam, witam to ja a kto inny :3 

Przepraszam że nie było rozdziału tydzień temu :c

Ale z tej okazji mam dla was w tym tygodniu dwa rozdziały :D 

Następny pojawi się jutro około 19 :p

  -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-


Candy | Słodki flirt [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz