Słodka melodyjka zaczęła dzwonić mi w uszach.
- Za jakie grzechy!? - wydarłam się na całą chatę jak zarzynana foka.
Dynamicznie zrzuciłam z siebie kołdrę, tylko dlatego, żeby zaraz znowu ją wtargać na siebie. Aha, no tak nadal jestem naga. Brawo dla mnie. Próbowałam niepostrzeżenie przemknąć się do ogromnej szafy, która stała po drugiej stronie mojego pokoju. Niestety dopadł mnie codzienny dylemat kobiety. W co się ubrać? Nie byłam przygotowana na spędzenie dziesięciu minut goła przed szafą. Wzięłam więc pierwszą lepszą bluzkę i moje ulubione czarne rurki, nie zapomniałam oczywiście o bieliźnie. Udałam się do łazienki, żeby się przyodziać. Gdy spojrzałam w lustro, nie dosyć, że czułam obrzydzenie, to na dodatek znowu ogarnęło mnie to dziwne uczucie melancholii. Na otrzeźwienie postanowiłam wziąć szybki, zimny prysznic. W kabinie zawsze tracę poczucie czasu. Przydałoby się zamontować w łazience zegar, może zapobiegłby on mojemu dzisiejszemu spóźnieniu. Na spokojnie, całkiem nieświadoma wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam moje ciało. Przelotnie spojrzałam w lustro i lekko się uśmiechnęłam. Po ubraniu się nadszedł czas na make up. Nienawidziłam się malować, ale wiedziałam, że jest mi to potrzebne. Szpachla pomaga mi w tym, żeby nie odstraszać ludzi. Szybko, ale starannie rozczesałam moje brązowe, długie włosy, po zakończeniu czynności powolnym krokiem wyszłam z łaźni, z zamiarem wszamania czegoś. Oh, 7:53. Czekaj, co? 7:53!? W pośpiechu wepchnęłam do ryja wafla ryżowego i wbiegłam na korytarz. Szybko założyłam moje czarne trampki, nawet ich nie zawiązując. Wzięłam pierwszą, lepszą bluzę z wieszaka i wyszłam z domu, uprzednio zamykając drzwi. Ku mojemu rozczarowaniu, przed kamienicą nie czekała na mnie żadna karoca. Nie dostrzegałam również żadnego szarmanckiego księcia na białym koniu. No cóż, księżniczka musi radzić sobie sama.
Czemu ja do cholerci nie wzięłam kurtki? Piździ. Chyba będę chora.
Zdyszana weszłam do mojej klasy. Na moje szczęście, nauczyciela jeszcze nie było.
- No tak Irm, masz więcej szczęścia, niż rozumu - pomyślałam.
Osunęłam się na krzesło, zamknęłam oczy i oddychałam głośno.
- A tobie co? - spytała lekko zaniepokojona Roza.
- Biegłam - odpowiedziałam cicho.
- Zaspałaś na drugi dzień szkoły? No powiem ci jesteś tu krótko, a już zaliczyłaś kilka niezłych akcji - zaśmiała się białowłosa.
- Mówiłem, że niezłe z niej ziółko - wtrącił się Kas.
- Kas, ławkę masz na drugim końcu sali - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ale ja czuję się w niej taki samotny - jęknął.
- Roza, no weź coś zrób - powiedziałam błagalnie.
- Mnie w to nie mieszaj - podniosła ręce dziewczyna.
- No ok, Kas po prostu idź już stąd - wskazałam ręką na jego ławkę.
- Jeszcze kiedyś będziesz chciała mnie przy sobie zatrzymać - powiedział poważnie, z nutką... smutku?
Opadłam na oparcie krzesła i ponownie zamknęłam oczy. Próbowałam wejść w głębie tych słów. Znowu rozmyślam o tym dupku. Co się za mną dzieje?
- Rozalia jebnij mnie - rzuciłam.
- A z jakiej to racji? - zapytała zdziwiona.
Na moje szczęście, nie musiałam się tłumaczyć z mojej debilnej wypowiedzi, gdyż do sali wszedł Faraz - nasz nauczyciel historii. Moje myśli, jednak zamiast skupić się na omawianym temacie chodziły wokół czerwonowłosego. Z tego stanu wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Nie dowierzałam, że to już koniec pierwszej lekcji. Beznamiętnie wrzuciłam zeszyt i długopis do torby i ruszyłam w stronę pokoju gospodarzy z nadzieją, że zastanę tam Nata.
CZYTASZ
Candy | Słodki flirt [ZAWIESZONE]
RomanceHej, jestem Irmina w tym roku przeniosłam się do liceum Słodki Amoris. Zupełnie nie świadoma kogo tam spotkam i co tam się rozegra poszłam na rozpoczęcie. Postaram się aby rozdział był raz w tygodniu, w którym dniu? Sama nie wiem czy w ogóle będzi...