— Myślę, że możemy się zbierać.
Gray podniósł zmęczone spojrzenie znad paczki papierosów i wbił je w zaspane oczy Scarlet. Głowa opierającej się o niego Juvii niemiłosiernie wbijała mu się w bark, ale nie miał serca jej budzić. Za każdym razem kiedy ją sobie przypominał, walczącą pod willą, miał ochotę zrobić dla niej dosłownie wszystko. A nawet musiał. Bo koniec końców, swoim wynikiem w walce pobiła go na głowę. Myślał, że przez pół życia miał ją za swój ideał, ale widok tak zdeterminowanej i silnej kobiety sprawił, że bezapelacyjnie oszalał na jej punkcie.
— Co ze Stingiem i Rogue'em? — Jellal stanął tuż za Erzą i popatrzył wyczekująco w stronę Fullbustera.
Gray westchnął cicho i zaczął delikatnie potrząsać ciałem Lockser, by wybudzić ją z drzemki. Gdy tylko uchyliła powieki, skupiła swój zamglony wzrok na Laxusie i Mirze, którzy również zjawili się przy stoliku.
— Dzwonili, by przekazać, że będą czekać pod wschodnią bramą — odparł Dreyar, poprawiając kaptur kurtki.
W siedzibie panowała martwa cisza, zupełnie nienaturalna dla tego pubu. Zazwyczaj przeludnione członkami organizacji miejsce świeciło pustkami. Protokół duchów wciąż trwał; młodzi ludzie siedzieli w domach i czekali nieubłaganie na jedną, choćby najmniejszą wiadomość o tym, że mogą wrócić do swojej pracy. Laxus uważał jednak, że jeszcze przez jakiś czas będzie to zupełnie niemożliwe. Policja wciąż szukała sprawców zamieszania, które odbyło się w tokijskim lesie.
— Chyba nie mamy już na co czekać. — Mavis wyszła zza baru w towarzystwie Levy i Gajeela. — W końcu dziś miałby urodziny.
Fullbuster zamknął powieki i westchnął głośno. Juvia ścisnęła mocniej jego chłodną dłoń, zwracając na siebie uwagę chłopaka. Posłała mu przyjazny uśmiech, chcąc, by nieco się orzeźwił.
Zebrali się w ciszy i ospale ruszyli w kierunku wyjścia. Poczekali, aż Mirajane zamknie lokal i rozeszli się po samochodach.
— Niepotrzebnie jesteś taki przygnębiony — wyszeptała Lockser. Z parkingu wyjeżdżali ostatni, tuż za autem Laxusa. — Uśmiechnij się. Dla nich.
— Nie masz czasem wrażenia, że jesteśmy na to wszystko za młodzi? — zapytał, po kilku minutach nieprzyjemnej ciszy, która wypełniała auto. Od dawna zadawał sobie to pytanie, jednak brakowało mu jakiejś odmiennej opinii. — Na te wszystkie akcje, na tę robotę? Na te tragedie, rozterki?
— Gray... — szepnęła niepewnie, siadając wygodniej. Przez krótką chwilę milczała; miała wrażenie, że zupełnie nagle słowa uwięzły jej w gardle i nie chciały się stamtąd wydostać. — Też się nad tym ostatnio zastanawiałam... Jednak dotarło do mnie w końcu, że zanim dołączyliśmy do Fairy Tail, już zostaliśmy pokrzywdzeni przez życie. — Zerknęła niepewnie na chłopaka, jakby bojąc się, że każda wypowiedziana przez nią głoska, mogła otworzyć jakieś stare rany. — Musieliśmy dojrzeć w ekspresowym tempie, jakby śmierć nas do tego poganiała. Gdyby nie to... Moglibyśmy sobie niejednokrotnie nie poradzić. Upaść na dno. Zginąć. A dzięki Fairy Tail, możemy być razem. Wszyscy razem, Gray.
Nic nie powiedział. Przyjął jej słowa do samego serca. Miała dużo racji; gdyby nie to, że weszli w szeregi organizacji, bardzo możliwe, że byliby już martwi. Mieli tendencje do pakowania się w najróżniejsze kłopoty i ściągania na siebie uwagi złych ludzi. Fairy Tail... Laxus, Mirajane. Oni ich zdyscyplinowali. Nauczyli tego, jak postępować, by przeżyć. Jak walczyć o swoje i zawsze wygrywać.
— Obiecasz mi coś? — zapytał, kiedy wtaczali się powoli na wzgórze. Popatrzyła na niego, czekając na dalsze słowa. — Wiem, że nawet gdybyśmy spróbowali od tego uciec, to nam się po prostu nie uda... Więc odświeżam swoją prośbę, Juvia. Nie daj się nigdy zabić, dobrze?
CZYTASZ
[Fairy Tail] Blisko Demona
FanfictionLucy i spółka to uczniowie tokijskiego liceum, którzy rozpoczynają właśnie trzeci rok edukacji. Choć z pozoru to zgrana paczka nastolatków, nikt dookoła nie zdaje sobie sprawy z tego, kim są tak naprawdę. Każde z nich to członek organizacji Fairy Ta...